Plany burmistrza Jersey City Stevena Fulopa, by usunąć pomnik katyński z prestiżowego placu w mieście zbulwersowały przedstawicieli Polonii. Znalazły też wyraz m.in. w publikacji portalu NJ.com, w której incydent określono jako międzynarodowy.

W poniedziałek burmistrz Jersey City Steven Fulop poinformował o projekcie stworzenia parku na terenie, gdzie stoi Pomnik Ofiar Katyńskich. Zapowiedział na Twitterze, że pomnik zostanie przeniesiony i tymczasowo przechowany w Departamencie Prac Publicznych, aby nie został uszkodzony. O zamierzeniach usunięcia pomnika burmistrz nie powiadomił bezpośrednio Polonii.

Zamiary usunięcia pomnika zaniepokoiły m.in. przewodniczącego Rady Powierniczej nowojorskiej Fundacji Kościuszkowskiej Alexa Storożyńskiego. Powiedział on PAP, że jego Fundacja zrobi wszystko, żeby pomnik został i że ma plan w tej sprawie.

Według niego nie próbowano by przesuwać pomników poświęconych ofiarom Holokaustu, niewolnictwa czy wielkiego głodu w Irlandii. "Dlaczego na Boga usiłują przenieść ten pomnik poświęcony Polsce?" – pytał retorycznie Storożyński, dziennikarz i zdobywca Nagrody Pulitzera. Przysłużył się on batalii o wyrugowanie z amerykańskich mediów określenia "polskie obozy koncentracyjne"

Storożyński napisał też na Twitterze, że jest zbulwersowany planami burmistrza. "Mój dziadek był jednym z tych, którzy zostali aresztowani przez Rosjan i zaginęli w tym czasie. Burmistrzu Fulop, dlaczego to robisz? Wstyd!” – brzmi wpis.

Prezes fundacji From The Depths Jonny Daniels oraz ocalały z Holokaustu Edward Mosberg, zwrócili się w czwartek w liście do burmistrza Fulopa o nieusuwanie Pomnika Ofiar Katyńskich z placu Exchange Place. "Pamięć o masakrze w Katyniu jest istotną częścią pamięci i wspomnień o Holokauście i zachęcamy do ponownego rozważenia swojej decyzji o usunięciu tego pomnika" - napisali w przesłanym PAP liście.

"Błagamy pana burmistrza oraz radę miejską o to, aby pomnik dla tych 22 tys. obywateli polskich zamordowanych w serii masowych egzekucji przeprowadzonych przez NKWD, sowiecką tajną policję w kwietniu i maju 1940 r. w Katyniu, pozostał widoczny i stał się wiecznym pomnikiem dla tych brutalnie zamordowanych" - czytamy w liście, którego sygnatariusze dodali, że wysyłają go jako "ocalali z Zagłady, Żydzi z Polski i ci, których rodziny zginęły w Holokauście".

Podkreślono również, że "oficerowie Wojska Polskiego byli reprezentantem wieloetnicznego państwa polskiego", a "zamordowani byli m.in. Ukraińcami, Białorusinami i przywódcami żydowskimi", wśród których wymieniono naczelnego rabina Wojska Polskiego Barucha Steinberga, zamordowanego "wraz ze swymi kolegami ze służby".

Kontrowersje wokół pomnika opisał w czwartek uważany za największy w New Jersey portal newsowy NJ.com, wskazując na wypowiedzi marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego i burmistrza Fulopa. Według autora artykułu Terrence'a T. McDonalda przerodziło się to w "oficjalny incydent międzynarodowy".

„Karczewski, marszałek polskiego Senatu, powiedział w środę w Polskim Radiu, że nacisk na przeniesienie pomnika katyńskiego jest +skandaliczny+, podczas gdy Fulop odpalił oskarżeniem, że Karczewski jest +znanym antysemitą+” - opisuje sprawę NJ.com.

Portal przypomina, że stworzenia parku na terenie, na którym stoi pomnik katyński, podjęła się grupa biznesowa Exchange Place, której przewodniczy Mike DeMarco, szef firmy Mack-Cali Realty Corporation. Jak mówił DeMarco cytowany przez NJ.com, „wolałby, żeby +makabryczny+ posąg otrzymał nowy dom”. Dotychczas władze Jersey City nie zadeklarowały, czy przeznaczą ewentualnie nowe miejsce na pomnik.

Portal cytuje ambasadora RP w Waszyngtonie Piotra Wilczka, który nazwał na Twitterze oskarżenia wobec Karczewskiego bezpodstawnymi i kategorycznie je potępił. Ponowił apel do burmistrza o konstruktywny dialog ze społecznością polonijną.

NJ.com opisuje DeMarco oraz Mack-Cali jako potężne siły w Jersey City. Podkreśla, że dla Mack-Cali pracuje trzech z sześciu członków zarządu organizacji non profit zajmującej się ochroną i rozwojem Exchange Place. Organizacja ta kieruje projektem renowacji placu.

Firma Mack-Cali udziela też hojnego wsparcia "lokalnym politykom, począwszy od przekazania 250 tys. dolarów na komitet ds. działalności politycznej sponsorujący zarzuconą przez Fulopa kampanię wyborczą na urząd gubernatora, po zakupy materiałów dla szkół, które daje politykom, a ci z kolei rozdają je podczas wydarzeń z okazji początku roku szkolnego" – wyjaśnia autor artykułu.

O dotacjach na kampanię gubernatorską Fulopa pisał jeszcze w styczniu 2016 roku Politico Magazine. Podsumował wówczas, że burmistrz zgromadził na ten cel 3,2 mln dolarów od mniej niż 150 donatorów. Wymienił pośród nich m.in. MC Roseland Holdings, która dała 250 tys. dolarów. Pod tym samym adresem znajduje się Mack-Cali Realty Corporation - pisał wówczas magazyn.

Oburzony postawą burmistrza jest prezes Kongresu Polonii Amerykańskiej wydziału Long Island Grzegorz Worwa.

„Zachowanie burmistrza w sprawie pomnika katyńskiego urąga podstawowym normom przyjętym w relacjach między obu zaprzyjaźnionymi państwami. Wykazał on lekceważący stosunek do przedstawicieli Polonii, którzy chcieli się z nim spotkać. Jego oszczercze słowa pod adresem marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego powinny znaleźć odbicie na sali sądowej” – stwierdził.