Polska będzie sprzeciwiać się proponowanemu przez UE uzależnieniu dostępu do funduszy unijnych od praworządności - oświadczył szef MSZ Jacek Czaputowicz w poniedziałkowym wywiadzie dla agencji AP. Jest to rodzaj niesprawiedliwego nacisku politycznego - ocenił.

Powiązanie wypłaty unijnych środków z przestrzeganiem praworządności zaszkodziłoby Polsce, a jednocześnie łagodnie traktowałoby kraje borykające się z innymi problemami - wskazał szef polskiej dyplomacji.

Associated Press przypomina, że w środę Komisja Europejska ma przedstawić i przyjąć projekt unijnego budżetu na lata 2021-2027 i jego nowe zasady.

W ubiegłym tygodniu unijna komisarz ds. sprawiedliwości Viera Jourova przekazała, że w debacie nad przyszłymi ramami finansowymi wszyscy komisarze opowiedzieli się za wprowadzeniem mechanizmu uzależniania wypłaty środków UE od praworządności w państwach członkowskich.

"Postrzegamy to jako zamiar wywierania presji na niektóre państwa, jako presję polityczną przed negocjacjami (w sprawie budżetu - PAP). Z tego powodu bardzo negatywie zapatrujemy się na te pomysły" - podkreślił Czaputowicz.

Debata na temat uzależnienia środków w budżecie UE od praworządności trwa od miesięcy. W opublikowanym w lutym przez KE dokumencie o nowych wieloletnich ramach finansowych warunkowość, oznaczająca uzależnienie wypłaty funduszy od spełnienia określonych standardów w wymiarze sprawiedliwości, była wskazywana jako opcja.

AP przypomina, że Polska jest obecnie największym beneficjentem netto unijnych funduszy, a jej gospodarka "od lat przeżywa rozkwit", częściowo dzięki miliardowym dopłatom z Brukseli, które "pomogły zmodernizować polską infrastrukturę i rozwinąć najbiedniejsze regiony kraju". Agencja wskazuje też, że według prognoz Banku Światowego Polska osiągnie w tym roku wzrost gospodarczy w wysokości 4,2 proc. PKB.

W poniedziałkowym wywiadzie Czaputowicz tłumaczył dobre wyniki gospodarcze Polski efektywnym pożytkowaniem unijnych funduszy przez rząd. Ocenił, że błędem byłoby postrzeganie Polski wyłącznie jako beneficjenta hojności UE. Wskazał, że na udziale w unijnym wspólnym rynku bardzo skorzystały też inne kraje zachodnie, ponieważ rynek UE pozwolił, by zyski płynęły z powrotem do inwestorów.

"Polska otworzyła swój rynek. Stworzyło to szansę na pewien rozwój zachodniej gospodarki, także w Polsce. To, co otrzymujemy w postaci funduszy, to pewnego rodzaju rekompensata za otwarcie rynku" - ocenił Czaputowicz.

AP pisze również, że odpowiedzialna za przestrzeganie unijnego prawa Komisja Europejska toczy spór z Polską, gdzie wprowadzona przez PiS reforma wymiaru sprawiedliwości "daje tej partii większe wpływy nad sądami". Odnotowuje, że UE dotychczas "nie zdołała skłonić Warszawy do wprowadzenia istotnych zmian" w przyjętych ustawach.

Jak podaje AP, Czaputowicz, były przedstawiciel antykomunistycznej opozycji, obecnie "podziela poglądy konserwatywnej partii rządzącej PiS, która twierdzi, że większość parlamentarna i popularność dają jej demokratyczną legitymację do wprowadzania daleko idących reform, w tym w sądownictwie".

"Demokracja to przede wszystkim rządy narodu, rządy większości. Rząd Polski także czerpie władzę ze społeczeństwa, a nie z jakiegoś nadania instytucji takiej jak Komisja (Europejska)" - podkreślił Czaputowicz.

Przekonywał również, że nowe przepisy są podobne do rozwiązań przyjętych w innych krajach europejskich. "KE nigdy nie kwestionowała tych samych zasad obowiązujących w Hiszpanii, Francji, Niemczech, ale kwestionuje je w polskim systemie. My mówimy, że to się równa stosowaniu podwójnych standardów" - powiedział szef MSZ.

AP zauważa, że Unia odpiera ten argument, wskazując, że niektóre elementy nowych ustaw w Polsce są podobne do rozwiązań w innych krajach, jednak w połączeniu tworzą sytuację, w której politycy dysponują zbyt dużym wpływem na sądownictwo.