Wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska (PO) zaapelowała w środę do marszałka Sejmu o wycofanie obostrzeń dot. wstępu do Izby. Centrum Informacyjne Sejmu odpowiada - okoliczności są nietypowe, a dziennikarze nadal mogą relacjonować wydarzenia w parlamencie.

Centrum Informacyjne Sejmu poinformowało w środę, że od tego dnia ulegają zmianie zasady wstępu na teren kompleksu sejmowego. Podkreślono, że z przyczyn organizacyjnych i bezpieczeństwa, przyznawanie jednorazowych kart wstępu zostaje zawieszone; jednocześnie dostęp do Sejmu pozostaje możliwy dla posiadaczy stałych i okresowych kart wstępu. Jak wyjaśnił CIS, "decyzja Straży Marszałkowskiej, w porozumieniu z kierownictwem Kancelarii Sejmu, ma charakter tymczasowy i ukierunkowana jest przede wszystkim na zapewnienie bezpieczeństwa i porządku na administrowanym terenie".

Kidawa-Błońska w liście skierowanym do marszałka Sejmu oświadczyła, że "z oburzeniem" przyjęła informację o zawieszeniu przyznawania jednorazowych kart wstępu oraz zwróciła się o "natychmiastowe zdjęcie" tego zakazu. "Dziś rano zostaliśmy zaskoczeni zakazem wprowadzonym pod pretekstem zapewnienia bezpieczeństwa i porządku. W moim przekonaniu nie wystąpiły żadne nadzwyczajne okoliczności, które uzasadniałyby zastosowanie takich obostrzeń" - oceniła wicemarszałek Sejmu. Jej zdaniem, zakaz ten dezorganizuje i utrudnia pracę posłów oraz podmiotów działających na terenie Sejmu.

"Gmach Sejmu nie może być zamkniętą twierdzą i własnością jednej partii politycznej" - napisała Kidawa-Błońska.

Dyrektor Centrum Informacyjnego Sejmu Andrzej Grzegrzółka w odpowiedzi na apel wicemarszałek Sejmu, napisał na Twitterze: "Pani Marszałek, okoliczności są nietypowe. Zdecydowano o pewnych zmianach możliwych do przeprowadzenia na podstawie obowiązujących przepisów. Mają charakter chwilowy. Kilkuset posiadaczy przepustek stałych może cały czas relacjonować wydarzenia w Sejmie".

Wcześniej Grzegrzółka pytany przez dziennikarzy o sprawę obostrzeń, powiedział że sytuacja w Sejmie jest "nadzwyczajna". "Z jednej strony mamy protest, który trwa na naszym terenie, w naszym budynku, z którym jakoś musimy się odnaleźć, jakoś musimy funkcjonować. Z drugiej strony mamy manifestacje trwające przed Sejmem i zapowiadane są kolejne" - zaznaczył.

"Z jednej strony jest zrozumienie dla tego wyjątkowego wydarzenia, zrozumienie postulatów, ale też porządek i bezpieczeństwo" - podkreślił Grzegrzółka.

Protestujący od 18 kwietnia w Sejmie rodzice i opiekunowie osób niepełnosprawnych wysuwali dwa główne postulaty: wprowadzenia 500 zł dodatku rehabilitacyjnego dla osób niepełnosprawnych, niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku i zrównanie kwoty renty socjalnej z najniższą rentą z ZUS z tytułu całkowitej niezdolności do pracy. Protestujący wskazywali, że jeśli przygotowane zostaną projekty w tych sprawach zawsze można zwołać dodatkowe posiedzenie Sejmu i szybko je uchwalić.

We wtorek rząd zaproponował porozumienie, którego elementem jest zrównanie renty socjalnej z najniższą rentą z tytułu całkowitej niezdolności do pracy; we wtorek protestujący w Sejmie oświadczyli, że oba ich postulaty są nierozerwalne.

Projekt dot. renty socjalnej został zamieszczony w środę na stronach Rządowego Centrum Legislacji. W środę na spotkaniu w Sejmie protestujący przedstawili minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbiecie Rafalskiej swoją propozycję kompromisu, czyli wprowadzenie od maja tego roku dodatku "na życie" w wysokości 300 zł miesięcznie, od stycznia 2019 r. w wysokości 400 zł i od czerwca 2019 r. - w wysokości - 500 zł.