Lider bloku włoskiej centroprawicy Silvio Berlusconi uważa, że jeśli nie dojdzie do porozumienia w sprawie utworzenia nowego rządu, "nieuchronne" będzie rozpisanie nowych wyborów. "Szkoda by było" - dodał w wywiadzie dla "Corriere della Sera" w niedzielę.

Rozmowa z byłym premierem ukazała się siedem tygodni po wyborach parlamentarnych, po których utrzymuje się polityczny pat, bo dwa zwycięskie ugrupowania - centroprawica i antysystemowy Ruch Pięciu Gwiazd - nie są w stanie porozumieć się w sprawie powołania rządu i są w coraz większym konflikcie.

W wywiadzie dla największego włoskiego dziennika Berlusconi powtórzył swój sprzeciw wobec koalicji z ruchem oceniając, że rządzenie z tą formacją jest niemożliwe.

"Wydaje się, że dzisiaj zapomina się o tym, że prawie 5 milionów Włochów znajduje się poniżej poziomu ubóstwa, że 3 miliony młodych ludzi zrezygnowało już nawet z poszukiwania pracy, a 600 tysięcy nielegalnych imigrantów krąży po naszych miastach" - stwierdził przywódca Forza Italia. Podkreślił, że to są "dramatyczne kwestie, które nie mogą czekać na taktyczne manewry partii".

"W odpowiedzi na naszą postawę poważnej odpowiedzialności otrzymaliśmy weta i obelgi, które są nie do przyjęcia. To jest spektakularny pokaz niedojrzałości politycznej, arogancji i żądzy władzy Ruchu Pięciu Gwiazd, który niezbicie dowodzi, że rządzenia z nim nie można brać pod uwagę" - oświadczył Berlusconi.

Odnosząc się zaś do innej rozważanej obecnie hipotezy powołania rządu przez ruch i centrolewicową Partię Demokratyczną ocenił zaś, że gabinet, który "nie uznaje wyniku wyborów byłby zdradą woli elektoratu".

"Skończyłoby się to źle w bardzo krótkim czasie" - dodał były trzykrotny premier.

Ponownie w ostatnim czasie odrzucił też możliwość prowadzenia samodzielnych rozmów z antysystemowym ruchem przez najsilniejszą w bloku centroprawicy Ligę.