Postulat podwyżek dla nauczycieli jest realizowany – powiedziała minister edukacji Anna Zalewska odnosząc się do protestu Związku Nauczycielstwa Polskiego. Minister zapowiedziała, że w ciągu roku i dziewięciu miesięcy wynagrodzenia nauczycieli wzrosną o 15,8 proc.

Uczestnicy manifestacji przed MEN zorganizowanej w sobotę przez Związek Nauczycielstwa Polskiego pod hasłem "Mamy dość!" domagali się podwyżek płac nauczycieli o tysiąc złotych i odwołania minister Zalewskiej. Według związkowców podwyżka wynagrodzeń nauczycieli o 5,8 proc. od 1 kwietnia 2018 r. nie jest wystarczająca, nie poprawia sytuacji finansowej i nie podnosi prestiżu zawodu nauczyciela; zgodnie z nią wynagrodzenie zasadnicze nauczycieli wzrosło od 93 zł do 168 zł brutto. Dlatego żądają podwyżki rzędu 1000 zł.

„Dziękuję po pierwsze nauczycielom, że protest był spokojny. Nauczycieli było trzy tysiące. Tak naprawdę po dwóch latach i kilkudziesięciu spotkaniach możemy powiedzieć, że większość postulatów zostało realizowanych albo jest realizowane, łącznie z tym najważniejszym - podwyżkami” – powiedziała Zalewska dziennikarzom w sobotę w Izbicy (Lubelskie), gdzie spotkała się z mieszkańcami.

Minister podkreśliła, że rozpoczął się proces systematycznego podnoszenia pensji nauczycieli. „Od 1 kwietnia rozpoczynają się podwyżki, które w ciągu roku i dziewięciu miesięcy będą wynosić 15,8 proc., co daje owe postulowane tysiąc zł” – powiedziała Zalewska.

Na pytanie o to, czy protest ma podtekst polityczny, Zalewska odparła, że w systemie edukacji są też rodzice, a oni mają różne poglądy. „Dlatego zawsze przepraszam dziennikarzy - o polityce nie dyskutuję, dyskutuję o edukacji” – dodała.

Żądanie jej dymisji jest – jej zdaniem – nieuzasadnione, „bo oparte na nieprawdziwych przesłankach, np. na takich, że nie zostały wypłacone podwyżki”.

Minister odniosła się do sprawy podwyżek także podczas spotkania z mieszkańcami. Zaznaczyła, że od września tego roku rozpocznie się też trzyletni proces dochodzenia do oceny wyróżniającej nauczyciela, co wiąże się z dodatkowymi wynagrodzeniem. „Aby nauczyciel dyplomowany mógł mieć coś w rodzaju nowego stopnia awansu zawodowego bez większej biurokracji i żeby mogło to się przełożyć na dodatkowe 500 zł miesięcznie” – powiedziała.

Zalewska powiedziała, że statystycznie średnie wynagrodzenie brutto nauczyciela dyplomowanego to ponad 5 tys. zł. Podkreśliła jednocześnie, że na tą średnią składa się minimalne wynagrodzenie i 16 różnych dodatków, w tym m.in. tzw. „13-stka”, świadczenie urlopowe, dodatek funkcyjny, wychowawczy, motywacyjny.

„Ostanie podwyżki były sześć lat temu, w dodatku za pieniądze samorządowców” – zaznaczyła.

Zalewska mówiła także o zapowiedzianym przez premiera Mateusza Morawieckiego programie wyprawek dla każdego ucznia, który – jak zapowiedziała - ma być wdrażany w sierpniu i wrześniu. „Chcemy, żeby to był taki prosty mechanizm, w którym nie trzeba będzie mieć żadnego potwierdzenia ani faktury” – mówiła.

Minister przypomniała, że obecnie funkcjonuje program wyprawek dla dzieci ze specjalnymi potrzebami i jest on „dosyć biurokratyczny” - rodzice otrzymują pieniądze na podstawie przedstawionych faktur. Zalewska powiedziała, że programem tej wyprawki objętych jest kilkanaście tysięcy dzieci i kosztuje on kilkanaście mln zł.

„Teraz chcemy, żeby mechanizm był bardzo prosty, mianowicie - 300 zł na każde dziecko, które jest w systemie edukacji. My to weryfikujemy Systemem Informacji Oświatowej” – powiedziała.

„Za tydzień, dwa rozpocznie się duża kampania informacyjna. Ma to być proste i łatwe. Nie ma to być event, nie ma to być jednorazowa wypłata, ale ma to być systemowe rozwiązanie, które funkcjonuje również na świecie” - dodała.

Minister zdementowała także informacje sugerujące, że wyprawka będzie w zamian za darmowe podręczniki. „To nieprawda. Darmowe podręczniki są. W tym roku darmowe podręczniki to dla budżetu ministra edukacji 502 mln zł” – zaznaczyła.

Zalewska mówiła też o konieczności „odbudowania” systemu doskonalenia zawodowego nauczycieli, co jej zdaniem jest konieczne w zmieniającym się stale świecie. „Padają takie hasła stabilizacji w edukacji. Ktoś, kto rzuca takie hasło, to znaczy, że nie zauważa, że w postępie geometrycznym zmienia się rzeczywistość i że my nie mamy pokoleń, które przychodzą do szkoły, tylko co roku mamy inne dzieci i musimy zwyczajnie z tymi dziećmi być” – powiedziała.

„Jeżeli mówimy o doskonaleniu, to nie mówimy o tym, że matematyk ma się uczyć matematyki czy też polonista -języka polskiego, ale mówimy: zobacz, musisz zmienić metody, bo zmieniła się rzeczywistość, zmieniły się dzieci” – dodała Zalewska.

Zaznaczyła też, że trwa wyposażanie szkół w nowoczesny sprzęt. „W ciągu dwóch lat - robimy to systematycznie - w każdej placówce oświatowej będzie szerokopasmowy internet. W każdej klasie, chcemy, żeby były tablice multimedialne. Czas kończyć z kredą i tablicą - niech ona będzie w holu dla przypomnienia - dlatego, że nie sztuka dać dziecku tablet, a samemu mieć kredę z tablicą” - mówiła.

Zapowiedziała, że ministerstwo będzie przeznaczać pieniądze na szkolenia dla nauczycieli, aby potrafili nowe technologie wykorzystywać w procesie edukacji i realizowaniu podstawy programowej. „Bardzo dużo pieniędzy jest na doskonalenie i będzie bardzo dużo pieniędzy, właśnie, żeby nauczyciel był tym mistrzem również w wykorzystywaniu technologii informatycznych dla swoich dzieci” – dodała Zalewska.(PAP)

Autorka: Renata Chrzanowska