Źródłem zaufania Polaków do ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego jest przede wszystkim wymiar moralny, etyczny Prawa i Sprawiedliwości – mówiła w sobotę w Bochni (Małopolskie) posłanka PiS Joanna Lichocka.

Podczas spotkania z mieszkańcami w kinie Regis posłanka poruszyła też m.in. temat wyborów samorządowych, pensji parlamentarzystów, mówiła o „piątce” Morawieckiego. Odpowiadała na pytania mieszkańców.

Jak zaznaczyła, PiS po 2,5 roku rządów może pochwalić się rozwiązaniem wielu problemów, podjęciem wielu projektów. „Chyba żadna ekipa do tej pory obejmująca rządy w Polsce w tak krótkim czasie nie zrobiła tak wiele. Ale to nie oznacza, że należy osiąść na laurach” – podkreśliła i dodała, że spotkania polityków PiS z Polakami mają dać ugrupowaniu wskazówki, co jeszcze należy zrobić, z czego Polacy w różnych regionach są niezadowoleni.

Lichocka zaznaczyła, że „bycie w polityce jest służbą państwu, obywatelom”, dlatego Jarosław Kaczyński szybko zareagował ws. nagród dla polityków PiS i narodził się pomysł obniżenia o 20 proc. pensji parlamentarzystom, a także zmian w wynagrodzeniach samorządowców, osób pełniących publiczne funkcje.

Jak dodała, nagrody dla polityków PiS wynikały z niskich zarobków – wynagrodzenie wiceministra to 6-6,5 tys. zł, podczas gdy prawnicy, menadżerowie w Warszawie zarabiają dziesiątki tys. zł. Lichocka wskazała także, że premie polityków nie zostały przyznane jednorazowo (np. 50 tys. zł), a w odstępach czasu, po kilka tys.

Oceniła, że dziennikarze mediów komercyjnych „ze zgrozą” wypytują polityków o te premie, jednak te „gwiazdy” telewizji komercyjnych zarabiają po 40, 50 tys. zł i „dlatego robią to, co robią, bo dostają za to duże pieniądze”.

„Ale mamy sygnał od wyborców: polityka to nie miejsce do dorabiania się, polityka to misja. Dlatego te nagrody zostały lub zostaną zwrócone” – powiedziała posłanka, dodając, że niektórzy zostali oczernieni przez PO, która niewłaściwie policzyła, zawyżyła te premie.

Lichocka zwróciła uwagę, że „dobra zmiana” musi też dotrzeć do samorządów. Nie może być tak, że w samorządach są zatrudnieni ludzie „po znajomości”, spokrewnieni. „To trzeba zmienić i mam nadzieję, że wybory samorządowe przyniosą dobrą zmianę” – powiedziała.

Zdaniem Lichockiej Platforma Obywatelska próbuje przekonać opinię publiczną do tego, że niczym nie różni się od PiS. Ale – jak mówiła – PiS od PO odróżnia moralny, etyczny wymiar służby państwu, obywatelom; wymiar nawiązujący do dorobku Solidarności.

„Gdy my mówimy o programach dla Polski, dla obywatelki – oni (PO) mówią o PiS-ie. Gdyby my przedstawiamy kolejne projekty – oni mówią: odsunąć PiS od władzy. To cały ich program” – powiedziała posłanka PiS.

Wśród pytań do Lichockiej pojawiło się m.in. to dotyczące projektu zaostrzenia prawa aborcyjnego. Posłanka zdecydowanie sprzeciwiła się temu projektowi zaznaczając, że nie jest to projekt PiS-u, a jest on „firmowany przez Kaję Godek i środowiska, które z PiS mają niewiele wspólnego”.

„To projekt bardzo radyklany, który zakłada nadrzędność interesów dziecka nienarodzonego nad życiem i zdrowiem kobiety. Dramatyczny wybór miedzy losem kobiety a nienarodzonego dziecka ten projekt stawia jednoznacznie po stronie nienarodzonego dziecka. Żąda się w projekcie, by kobieta została zmuszona do donoszenia każdej patologicznej ciąży” – powiedziała Lichocka.

Jej zdaniem przerywanie ciąży jest złem, natomiast są sytuacje, które nie pozwalają na poparcie radykalnego zaostrzenia prawa aborcyjnego; a obecną propozycję środowiska Kai Godek i powstały projekt oceniła „na miarę ludzką nieludzkim”.

Posłanka dodała, że z inicjatywy polityków PiS, którzy są za życiem, został złożony wniosek do Trybunału Konstytucyjnego o interpretacje obecnie obowiązującej ustawy, która „bardzo dobrze chroni życie”. „Chodzi nam o to, by nie nadużywać przepisów tej ustawy do przerywania ciąży w przypadkach dzieci, które mogą żyć samodzielnie, czyli np. z zespołem Downa” – wyjaśniła.

Pytana o spory polityczne odpowiedziała, że „należy podejmować działania odbudowujące wspólnotę Polaków, ponieważ to, czego postkomuna boi się najbardziej, to zjednoczony narodu, wspólnota”. Oceniła, że zaistniałe spory powinny być merytoryczne, a nie emocjonalne.

„Kiedy Polacy są razem, są niesłychanie silni i skuteczni (…). Dobrze, by umieć ze sobą rozmawiać” – powiedziała.(PAP)

autor: Beata Kołodziej