Trudno traktować inaczej decyzję o aresztowaniu posła PO Stanisława Gawłowskiego jak pewną decyzję polityczną - podkreśliła w poniedziałek przewodnicząca Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer.

Szczeciński sąd zdecydował w niedzielę o zastosowaniu trzymiesięcznego aresztu wobec sekretarza generalnego i posła PO Stanisława Gawłowskiego. Prokuratura Krajowa uzasadniła we wniosku, że zachodzi obawa matactwa w związku z postawionymi posłowi zarzutami.

Lubnauer oceniła w poniedziałek, że w sytuacji, w której Stanisław Gawłowski "nigdzie nie uciekał, zrzekł się immunitetu, w każdej chwili mógł stanąć przed prokuraturą, w każdej chwili mógł zeznawać, w każdej chwili mogą mu być postawione zarzuty, nie do końca zrozumiałe jest, dlaczego należało zastosować wobec niego areszt wydobywczy".

"Mam wrażenie, że szczególnie po ostatnich zmianach w sądach i po zmianach od początku tej kadencji w prokuraturze wszyscy mamy takie poczucie, że instytucje państwa są wykorzystywane do celów politycznych. Trudno traktować inaczej tę decyzję o aresztowaniu jak pewną decyzję polityczną" – mówiła Lubnauer dziennikarzom w Krakowie.

Przypomniała, że w stosunku do senatora Stanisława Koguta nie zapadła decyzja Senatu o umożliwieniu aresztowania go. "Widać jak nierówno traktowani są przedstawiciele opozycji i obozu rządzącego w stosunku do prawa" – wskazała posłanka.

"Czekamy na dalsze rozstrzygnięcia. Oczywiście nie jestem w stanie orzec o winie lub niewinności pana Gawłowskiego, nie znam akt sprawy, ani nie znam wszystkich okoliczności. Natomiast z mojego punktu widzenia jest coś niepokojącego w tym, że w stosunku do posłów opozycji tak chętnie uchyla się immunitet, tak chętnie się wydaje zgodę na aresztowanie i tak chętnie się ich zamyka" – powiedziała przewodnicząca Nowoczesnej.

"Być może to jest przykład tego, że będziemy mieli znowu lata 2005-07. Oby to się nie skończyło kolejnym przypadkiem jak z Barbarą Blidą" - dodała Lubnauer.

Poseł Platformy został zatrzymany w piątek; tego dnia usłyszał też w prokuraturze pięć zarzutów, w tym trzy o charakterze korupcyjnym. Dotyczą okresu, kiedy Gawłowski był wiceministrem ochrony środowiska w rządach PO-PSL. Miał wówczas przyjąć jako łapówkę co najmniej 175 tysięcy złotych w gotówce, a także dwa zegarki o wartości prawie 25 tysięcy złotych.