Irańskie ministerstwo spraw zagranicznych potępiło w sobotę atak rakietowy USA, Wielkiej Brytanii i Francji na Syrię, zaznaczając, że Waszyngton i jego sojusznicy poniosą odpowiedzialność za jego konsekwencje w regionie i poza nim.

"Bez wątpienia USA oraz ich sojusznicy, którzy przeprowadzili wojskową operację przeciwko Syrii, mimo braku potwierdzonych dowodów (na atak chemiczny przeprowadzony przez syryjskie wojsko - PAP), przejmą odpowiedzialność za konsekwencje w regionie i poza nim" - przekazało w oświadczeniu ministerstwo.

"Iran jest przeciwny używaniu broni chemicznej z powodów religijnych, prawnych oraz etycznych, jednocześnie zdecydowanie potępiając wykorzystywanie jej jako wymówki do przeprowadzania agresji na suwerenne państwo" - dodano w oświadczeniu.

Siedmiu irańskich członków personelu wojskowego zginęło w ataku rakietowym 8 kwietnia na bazę lotniczą w Himsie w środkowej Syrii. Według Teheranu atak ten został przeprowadzony przez izraelskie wojsko.

Iran jest kluczowym sojusznikiem Rosji i prezydenta Syrii Baszara el-Asada, który zapewnia rządowym wojskom wsparcie militarne oraz doradcze.

Połączone siły lotnictwa amerykańskiego, brytyjskiego i francuskiego przeprowadziły nad ranem w sobotę serię nalotów w Syrii w ramach akcji odwetowej za użycie broni chemicznej podczas ataku 7 kwietnia w mieście Duma we Wschodniej Gucie, na wschód od Damaszku, w którym zginęło ponad 60 osób. Operacja koalicji rozpoczęła się w sobotę o godz. 4 czasu lokalnego w Syrii (o godz. 3 w Polsce). Siły zbrojne USA podały, że celem bombardowań był wojskowy ośrodek naukowo-badawczy w Damaszku, zajmujący się technologią broni chemicznej oraz składy znajdujące się na zachód od miasta Hims.