Węgierska lewica idzie do niedzielnych wyborów parlamentarnych w stanie rozsypki, trwającej od czasu klęski w wyborach z 2010 r. Są nawet głosy, że mogą to być ostatnie wybory, w których Węgierska Partia Socjalistyczna (MSZP) odegra istotną rolę.

Dwie czołowe partie lewicowe na Węgrzech to MSZP oraz powstała z jej rozłamu po 2010 r. Koalicja Demokratyczna (DK) byłego socjalistycznego premiera Ferenca Gyurcsanya. Lewicową opcję reprezentuje też kilka mniejszych partii, z których w parlamencie znajdzie się jeszcze zapewne formacja o odcieniu ekologicznym Polityka Może Być Inna (LMP).

Partiom lewicowym nie udało się przed wyborami stworzyć wspólnej listy wyborczej, w rezultacie czego w wielu okręgach ich kandydaci będą startować przeciw sobie, zwiększając szanse rządzącej koalicji konserwatywnego Fideszu i Chrześcijańsko-Demokratycznej Partii Ludowej (KDNP) na zwycięstwo w jednomandatowych okręgach wyborczych.

Jak podkreślił w rozmowie z PAP szef zbliżonego do rządu ośrodka Nezoepont, Agoston Samuel Mraz, MSZP walczy o głosy nie tylko z DK i LMP, ale też w pewnym sensie z powstałą niedawno partią Ruch Momentum oraz partią Razem. „Po stronie lewicy jest, można powiedzieć, nadpodaż” – ocenił.

Według analityka liberalnego ośrodka Political Capital Attili Juhasza głównym celem partii lewicowych nie jest wygrana z Fideszem, tylko rywalizacja o to, kto odegra dominującą rolę w odbudowaniu rozbitej lewicy. „Wszystkie (te partie) głoszą politykę lewicową, ale przede wszystkim rywalizują ze sobą, a nie z partią rządzącą” – zaznaczył w rozmowie z PAP.

Obaj analitycy są zdania, że MSZP, która startuje w wyborach w koalicji z mniejszą partią Dialog i z tego powodu musi osiągnąć próg wyborczy 10 proc., może mieć trudności z dostaniem się do parlamentu.

Pytany o to, czy jest możliwe, że MSZP nie dostanie się do parlamentu, Juhasz odparł: „Moim zdaniem to realne ryzyko. Według większości sondaży wejdą do parlamentu. Ale mogą też uzyskać 9,5 proc. i wypaść, co zresztą znacząco wpłynęłoby na wynik wyborów, bo jeśli będzie dużo straconych głosów, to Fidesz łatwiej osiągnie większość 2/3 (mandatów – PAP)”.

Tłumacząc przyczyny słabości węgierskiej lewicy, Juhasz powiedział: „MSZP jest na równi pochyłej. Kiedyś było najważniejszą partią lewicy, między 2002-2010 praktycznie partią rządzącą. Ale teraz w każdym sensie się zużyła, zestarzała, umierają jej członkowie, jej wyborcy, te wybory są być może ostatnimi, w których jeszcze odgrywa jakąś rolę”.

Mraz podkreśla natomiast, że lewica do tej pory nie potrafiła rozwiązać problemu Gyurcsanya. Chodzi o wyciek nagrania z 2006 r., w którym Gyurcsany mówi na posiedzeniu frakcji MSZP o własnym rządzie: „Sp…śmy sprawę.(…) Jeszcze żaden rząd w Europie tak nie zawalił jak my.(…) Kłamaliśmy rano, w nocy i wieczorem”. Słowa te wywołały ogromne oburzenie społeczne i zamieszki, w 2009 r. Gyurcsany zrezygnował ze stanowiska premiera, a wybory w 2010 r. zdecydowanie wygrał Fidesz.

„(Gyurcsany) kieruje jedną partią lewicową, a pozostali wyborcy lewicy go krytykują. Lewica nie potrafiła stawić czoła sytuacji sprzed 2010 r. i wytłumaczyć wyborcom, czy to, co się wtedy działo, było dobre czy złe. Nie ma na lewicy odpowiedzi na to ważne z punktu widzenia wyborców pytanie” – zaznaczył Mraz.

Według niego problem węgierskiej lewicy jest pogłębiany przez kryzys lewicy zachodnioeuropejskiej. „Od dawna jesteśmy świadkami, że węgierska lewica przejmuje idee lewicy zachodnioeuropejskiej - czy to eurokomunizm, czy to blairyzm - a zachodnioeuropejska lewica też jest w kryzysie, nie ma więc czego przejmować” - powiedział.

Analitycy są też zgodni, że na lewicy brakuje oczywistych przywódców. „Następuje kontraselekcja kierownictwa. To dziwne, że MSZP importuje kandydata na premiera” – zaznaczył Mraz, nawiązując do faktu, że kandydatem koalicji MSZP-Dialog jest współprzewodniczący tej ostatniej partii Gergely Karacsony.

„Nie ma integrującego, wyrazistego polityka, który dla tych wielu partii byłby do zaakceptowania. Ci, którzy teraz występują jako kandydaci na premiera - Karacsony, (współprzewodnicząca LMP Bernadett) Szel, Gyurcsany - są akceptowani przez swoje obozy i niektórych wyborców, ale nie przez wszystkich. Poruszają się we własnym kręgu i nie ma kogoś, kto mógłby zintegrować cały ten obóz” – podkreśla Juhasz.

Sondaże wskazują przed wyborami na ogromną przewagę koalicji Fidesz-KDNP nad rywalami. W badaniach różnych ośrodków poparcie dla niej deklaruje 27-41 proc. wszystkich ankietowanych, podczas gdy dla zajmującego z reguły drugie miejsce Jobbiku 9-18 proc. MSZP-Dialog zajmuje przeważnie trzecie miejsce z wynikiem 5-12 proc. przy odsetku niezdecydowanych rzędu 28-39 proc.