Pracownicy francuskich kolei państwowych (SNCF) rozpoczęli w poniedziałek wieczorem strajk, który potrwa do środy. To - jak pisze AFP - zaledwie pierwszy etap protestu przeciwko polityce reform prezydenta Emmanuela Macrona.

Kolejarze protestują przeciwko reformie kolei państwowych, która ma być przeprowadzona za pomocą dekretów; ma położyć kres specjalnemu statusowi tej grupy zawodowej i otworzyć ten sektor dla konkurencji.

Według czterech związków zawodowych pracowników kolei dwudniowe strajki mają być prowadzone każdego tygodnia do końca czerwca. SNCF zapowiada, że obejmą one 85 proc. pociągów dużej prędkości (TGV), a także 75 proc. połączeń regionalnych. Zredukowane zostanie też kursowanie pociągów Eurostar, łączących Francję i Belgię z Wielką Brytanią, a także połączenia z Niemcami.

Związki zawodowe utrzymują, że w strajku ma wziąć udział 77 proc. maszynistów, a także kontrolerzy i obsługa.

Na wtorek, już nazwany "czarnym", czwarty w tym roku strajk zapowiedzieli też pracownicy francuskich linii lotniczych Air France. Domagają się 6-procentowej podwyżki wynagrodzeń.

Wielodniową akcję strajkową rozpoczynają we wtorek służby komunalne takich metropolii jak Paryż i Marsylia, a także innych miast na północy i wschodzie Francji. Chcą, by ich pracę uznano z szczególnie ciężką i zwiększono im wynagrodzenia. Akcje strajkowe zapowiedzieli też pracownicy zakładów energetycznych.

Rząd, który w zeszłym roku dokonał przeglądu przepisów dotyczących pracy i przygotował wiele reform, w tym ubezpieczenia od bezrobocia, zapowiedział, że będzie trzymał się swoich planów, ale jednocześnie będzie uważnie przyglądał się protestom.