PO zaapelowała do polityków PiS o zwrot pieniędzy wydanych przez państwo na ochronę miesięcznic smoleńskich; złoży też wniosek do NIK o zbadanie celowości wydatków na tę ochronę. Pieniądze powinni zwracać ci, którzy organizują się, by utrudniać miesięcznice - komentuje rzeczniczka PiS.

Jak podał w czwartek portal oko.press, Sąd Rejonowy dla Warszawy–Śródmieścia orzekł, że siadanie na bruku przed pochodem miesięcznicy smoleńskiej nie jest wykroczeniem tylko realizacją konstytucyjnego prawa do wyrażania poglądów; sąd umorzył tym samym sprawę przeciwko Obywatelom RP. Uznał także, że nie można ich ukarać za zakłócenie zgromadzenia publicznego, ponieważ ogrodzone miesięcznice nie są takim zgromadzeniem - nie są dostępne dla wszystkich i nie można się do nich swobodnie przyłączyć.

Poseł PO Marcin Kierwiński w piątek na konferencji prasowej w Sejmie zaapelował do polityków PiS o zwrot środków, które zostały przeznaczone na zabezpieczanie - jak mówił - "prywatnych imprez Jarosława Kaczyńskiego" przez państwowe służby. Zapowiedział, że Platforma zwróci się w piątek z wnioskiem do Najwyższej Izby Kontroli o sprawdzenie celowości i legalności ponoszonych przez państwo wydatków na ochronę miesięcznic smoleńskich.

Posłowie PO - jak mówił Kierwiński - wystąpią też do wojewody mazowieckiego Zdzisława Sipiery, aby "natychmiast wycofał się ze złej decyzji, mówiącej o cyklicznym charakterze zgromadzeń".

"Jeżeli nie są to zgromadzenia publiczne - a tak orzekł sąd - jeżeli są to prywatne imprezy Jarosława Kaczyńskiego, to Jarosław Kaczyński niech swoje cykliczne, indywidualne imprezy organizuje gdzie indziej, a nie na najbardziej wytwornym deptaku miasta stołecznego Warszawy" - powiedział Kierwiński.

Poseł PO Cezary Tomczyk oświadczył, że "rachunek dla PiS wynosi dokładnie 2 mln 617 tys. zł 12 gr". Jego zdaniem, to suma, która powinna być zwrócona do budżetu państwa.

"Czy może być w Polsce tak, że jeden człowiek, Jarosław Kaczyński jest ważniejszy, niż miliony kobiet w całej Polsce? Czy może być tak, że prywatna impreza partii politycznej, która jest organizowana cyklicznie, może podatnika kosztować (prawie) 3 mln zł? Naszym zdaniem, absolutnie nie" - mówił Tomczyk.

W minionym tygodniu Tomczyk przedstawił dane, które otrzymał od zastępcy Komendanta Głównego Policji nadinsp. Jana Lacha w odpowiedzi na wysłane w lutym pismo. Poseł chciał uzyskać informację o kosztach policji, organizowanych w Warszawie miesięcznic upamiętniających katastrofę w Smoleńsku. Wynika z nich, że od października 2015 r. (kiedy odbyły się wybory parlamentarne - PAP) do lutego 2018 r. w zabezpieczanie miesięcznic zaangażowanych było blisko 32 tys. policjantów, a koszt ich pracy wyniósł 2,6 mln zł. Dane te - jak podkreśla policja - dotyczą również zabezpieczeń innych wydarzeń organizowanych w tym samym czasie na terenie Warszawy.

Powołując się na te dane, Tomczyk stwierdził, że za czasów rządów PO miesięcznice ochraniało ok. 100 policjantów, a obecnie jest to ok. 1,5-2 tys. funkcjonariuszy.

Rzeczniczka PiS Beata Mazurek nie chciała w piątek w rozmowie z PAP komentować wyroku warszawskiego sądu, bo - jak oceniła - "po raz kolejny pokazuje on, jak nisko upadło w Polsce sadownictwo".

Odnosząc się natomiast do zarzutów polityków Platformy Mazurek stwierdziła, że "pieniądze powinni zwracać ci, którzy się organizują, by utrudniać miesięcznice”. "Kiedy byliśmy w opozycji miesięcznice nikomu nie przeszkadzały, a dzisiaj nie można spokojnie uczestniczyć w tych uroczystościach. Nie tylko w Warszawie, ale i w Krakowie" - powiedziała rzeczniczka PiS.

"Brat nie może spokojnie dojechać na grób brata. To jest sytuacja nie do zaakceptowania " - podkreśliła Mazurek. (PAP)

autorzy: Aleksandra Rebelińska, Rafał Białkowski