Rosyjskie przedsięwzięcia propagandowe i dezinformacyjne z zakresu wojny informacyjnej i psychologicznej to fakt. Jesteśmy w stanie wskazać te działania, ale otwarte pozostaje pytanie, czy jesteśmy gotowi na nie reagować. Bez decyzji, że chcemy to zrobić, oraz bez spójnego pomysłu, kto i jak ma to zrobić, jesteśmy stale narażeni na wrogą aktywność, a przeciwdziałania podejmowane indywidualnie przez przedstawicieli mediów, środowisk społecznych czy poszczególne instytucje państwowe pozostają kontrproduktywne. Państwo powinno zrozumieć, że tylko wykorzystując cały swój potencjał, włącznie z potencjałem społecznym, może skutecznie obronić się przed zagrożeniami informacyjnymi.
Na temat rosyjskich wpływów, dezinformacji i ingerencji w krajach Zachodu, w tym w Polsce, mówi się bardzo wiele, jednak wciąż dość ogólnie. Problem polega bowiem na tym, że polityczna odpowiedzialność nie jest prosta do udowodnienia. Wymaga ona wykazania powiązań z Kremlem. Nawet Stany Zjednoczone w związku z ingerencją w wybory prezydenckie w 2016 r. zdecydowały się postawić zarzuty jedynie 13 obywatelom Federacji Rosyjskiej i trzem rosyjskim firmom. Na tyle wystarczyło na razie materiału dowodowego.
Łatwiej jest wskazywać działania samej Rosji oraz te zbieżne z jej interesami. Zbiór narzędzi rosyjskiej wojny informacyjnej w Polsce jest niezwykle szeroki. Wykorzystywane są one do ataków skierowanych do polskiego audytorium, ale i na zewnątrz – do społeczności międzynarodowej lub społeczeństwa danego kraju (np. Ukrainy, Izraela, odbiorcy rosyjskojęzycznego). Można do nich zaliczyć:
– fikcyjne konta w mediach społecznościowych, indywidualne zautomatyzowane lub półzautomatyzowane (boty), generujące szum informacyjny, podnoszące radykalnymi hasłami temperaturę sporów politycznych, atakujące określonych polityków, propozycje rozwiązań prawnych lub poglądy;
– instalację narracji i konkretnych przekazów informacyjnych, w tym dezinformacji, przez rosyjskie ośrodki propagandowe, czyli RT i Sputnik;
– treści i główne przekazy rosyjskich ośrodków propagandowych adaptowane, modyfikowane lub rozwijane na niszowych portalach, blogach i tworach symulujących działalność serwisów informacyjnych (pojawiają się np. na: AlexJones.pl, Wolna-Polska.pl, ZmianyNaZiemi.pl), ale i wykorzystywane na forach internetowych, w komentarzach, rozprzestrzeniane przez boty itp. Nierzadko przedostają się do głównego nurtu lub popularnych serwisów (np. popularnego wśród młodzieży Wykop.pl);
– rosyjskie metody instalacji punktu widzenia Kremla z wykorzystaniem soft power, czyli kultury i nauki, poprzez organizację sympozjów, koncertów, wykładów, konferencji naukowych, wydarzeń o charakterze artystycznym, spotkań nieformalnych i formalnych, wycieczki do Rosji (w tym na terytoria okupowane), wymiany naukowe (dla studentów i wykładowców), zapraszanie artystów (w tym oferowanie im współpracy), warsztaty zamknięte i otwarte, szkolenia czy branżowe programy edukacyjne, np. dla dziennikarzy (prowadzone na terenie Rosji i innych państw);
– generowanie i przekazywanie plotek, informacji i dezinformacji poprzez kontakt osobisty z różnymi środowiskami, liderami opinii i politykami;
– działania lobbystyczne i gospodarcze z wykorzystaniem obywateli i polityków rosyjskich i z innych państw.
Ich efekt jest wzmagany przez własne działania, świadome lub nieświadome:
– powtarzanie antyeuropejskich, antynatowskich, antyukraińskich, antyniemieckich i innych narracji przez polskich polityków i liderów opinii, które są zbieżne z rosyjskimi interesami i narracjami;
– dopuszczanie do mediów głównego nurtu komentatorów, którzy powtarzają rosyjskie narracje (z Polski, Rosji i innych państw);
– wypowiadanie przez polityków i liderów opinii kontrowersyjnych słów, które następnie są wykorzystywane przez rosyjskie ośrodki propagandowe i ułatwiają ataki informacyjne lub wzmacnianie negatywnego wizerunku Polski;
– wzajemne oskarżenia krajowych polityków o agenturalność, pracę dla Rosji i spłycanie dyskursu o bezpieczeństwie wyłącznie do poziomu fake newsów.
Pole walki zostało przeniesione do mediów tradycyjnych i internetowych, a informacja została uzbrojona i ma siłę rażenia podobną, a może nawet większą niż broń konwencjonalna. Teraz to obywatele stoją na pierwszym froncie. Ucieczka od informacji nie jest już możliwa, więc potencjalnie każdy z nas jest narażony na rosyjskie działania propagandowe, dezinformacyjne czy inną formę oddziaływania informacyjnego lub psychologicznego.
Nie mamy większego wpływu na działania Rosji w Polsce czy gdziekolwiek na świecie. Musimy więc zadbać o obronę. Problem Polski polega na tym, że nasz system bezpieczeństwa narodowego nie uwzględnia komponentu związanego z bezpieczeństwem społecznym. Potrzebujemy budowy polskiej „societal security”. Ta skandynawska koncepcja jest zupełnie nieznana nad Wisłą. Tymczasem większość państw naszego regionu prowadzi intensywne prace nad jej rozwojem i adaptuje ją do polityk narodowych. Musimy przebudować system, w którego centrum powinno być budowanie odporności na zagrożenia (tzw. resilience).

Rosyjskie przedsięwzięcia propagandowe i dezinformacyjne z zakresu wojny informacyjnej i psychologicznej to fakt. Jesteśmy w stanie wskazać te działania, ale otwarte pozostaje pytanie, czy jesteśmy gotowi na nie reagować. Bez decyzji, że chcemy to zrobić, oraz bez spójnego pomysłu, kto i jak ma to zrobić, jesteśmy stale narażeni na wrogą aktywność, a przeciwdziałania podejmowane indywidualnie przez przedstawicieli mediów, środowisk społecznych czy poszczególne instytucje państwowe pozostają kontrproduktywne. Państwo powinno zrozumieć, że tylko wykorzystując cały swój potencjał, włącznie z potencjałem społecznym, może skutecznie obronić się przed zagrożeniami informacyjnymi.