Dwie główne opozycyjne partie Azerbejdżanu zorganizowały w sobotę w stołecznym Baku demonstrację, wzywającą do zbojkotowania przedterminowych wyborów prezydenckich. Wybory miały odbyć się w październiku tego roku, lecz prezydenckim dekretem przeniesiono je na 11 kwietnia.

Dwie główne siły opozycyjne Azerbejdżanu Muzułmańska Partia Demokratyczna (Musawat) oraz sojusz Narodowa Rada Sił Demokratycznych ogłosiły bojkot wyborów w lutym.

W sobotę na znak protestu na stadionie Mehsul w Baku zebrało się kilka tysięcy osób. Jak podaje Radio Wolna Europa, w okolicy odbywającej się demonstracji odłączono internet, by uniemożliwić relacjonowanie na żywo akcji na portalach społecznościowych.

Przed demonstracją jeden z liderów partii Musawat Gulaga Aslanli powiedział, że 20 działaczy partyjnych oraz on sam byli zastraszani przez policję.

Policja ostrzegała uczestników akcji, by posługiwali się jedynie uzgodnionymi wcześniej hasłami, takimi jak "Koniec monarchii", "Wolność dla więźniów politycznych" i "Koniec korupcji".

W rozporządzeniu prezydenta Ilhama Alijewa wydanym 5 lutego nie wyjaśniono, jakie są przyczyny zarządzenia przedterminowych wyborów. Zapewniono, że ten krok jest zgodny z konstytucją i kodeksem wyborczym Azerbejdżanu.

Doradca prezydenta Ali Hasanow stwierdził, że głosowanie przesunięto, aby wybory nie kolidowały z "istotnymi krajowymi i międzynarodowymi wydarzeniami". Z kolei zdaniem opozycji władze próbują w ten sposób przeszkodzić innym kandydatom w przeprowadzeniu należytej kampanii wyborczej.

Kandydaturę Alijewa, który w 2003 roku przejął władzę w kraju po swoim ojcu Hejdarze Alijewie, wysunęła rządząca Partia Nowy Azerbejdżan (YAP). W razie wygranej byłaby to czwarta kadencja Alijewa na stanowisku prezydenta.

Alijew wzmocnił swoją pozycję m.in. poprzez zorganizowanie dwóch referendów - w 2009 roku, w którym wykreślono z konstytucji zapis ograniczający prezydenckie rządy jednej osoby do dwóch kadencji, oraz w 2016 roku, w wyniku którego wydłużono kadencję szefa państwa z pięciu do siedmiu lat. Krytycy Alijewa uznają te kroki za nielegalne i niedemokratyczne.

Znaczne zasoby energetyczne oraz strategiczne położenie Azerbejdżanu sprawiają, że Europa pokłada w tym kraju nadzieje związane ze zmniejszeniem uzależnienia energetycznego od Rosji. Oponenci władz twierdzą, że z tego powodu osłabł krytycyzm krajów zachodnich wobec stylu rządów Alijewa. Organizacje broniące praw człowieka oceniają, że Alijew rządzi krajem w sposób autorytarny, a rząd prześladuje przeciwników politycznych. Prezydent nie zgadza się z tymi oskarżeniami. (PAP)

ndz/ mal/