Wątpię, żeby instytucje unijne były w stanie, wbrew woli politycznej Berlina, przeforsować skuteczny mechanizm zablokowania budowy gazociągu Nord Stream 2; rozstrzygająca w tym przypadku będzie akcja amerykańska – uważa doradca szefa MSZ, prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski.

Zdaniem Żurawskiego vel Grajewskiego powstanie Nord Stream 2 byłoby potężnym ciosem dla budżetów Ukrainy i Słowacji. W ocenie politologa, UE nie uda się zablokować budowy gazociągu, zważywszy na jej polityczną naturę i układ sił wewnątrz Unii, z bardzo istotną, wręcz centralną rolą Niemiec, których rząd jednoznacznie deklaruje - i od dłuższego czasu jest to polityka stabilna, nie podlegająca wahaniom - poparcie dla Nord Stream 2, głosząc powszechnie, że jest to projekt ekonomiczny, a nie polityczny.

„Wątpię zatem, żeby instytucje unijne były w stanie wbrew woli politycznej Berlina przeforsować skuteczny mechanizm zablokowania tej inicjatywy” - ocenił doradca szefa polskiego MSZ.

Ekspert przypomniał, że zablokowaniem tej inicjatywy zainteresowany jest blok środkowoeuropejski - od państw bałtyckich po wyszehradzkie – bowiem ewentualna budowa Nord Steram 2 może być bardzo silnym, fundamentalnym wręcz ciosem w finanse Słowacji, jako głównego dystrybutora wewnątrz UE i kraju tranzytowego oraz Ukrainy, która jest krajem tranzytowym poza UE.

Decydująca może być jednak rola Stanów Zjednoczonych - zainteresowanych wyparciem rosyjskich paliw, w tym gazu, z rynku Europy Środkowej.

„Więc sądzę, że akcja amerykańska będzie tutaj rozstrzygająca i jeśli będzie taka wola Stanów Zjednoczonych, a wydaje się, że jest - tym bardziej, że sekretarz stanu USA Rex Tillerson jest z branży energetycznej i dobrze rozumie naturę tej gry, także Rosję z racji swojego doświadczenia zawodowego, byłbym optymistą w tym zakresie, nie licząc przy tym na Unię, tylko raczej na Stany Zjednoczone” - dodał prof. Żurawski vel Grajewski.

W ocenie politologa dla Polski powstanie gazociągu niosłoby stosunkowo ograniczone konsekwencje finansowe, bowiem Polska nie jest krajem zarabiającym na tranzycie gazu rosyjskiego. Natomiast z punktu widzenia budżetów państwowych Ukrainy i Słowacji byłby to dla tych państw potężny cios.

„Jeśli Rosja będzie miała techniczne zdolności przesterowania strumienia gazu z tranzytu przez terytorium Ukrainy i dalej Słowacji, gdzie następuje dystrybucja gazu na rozmaite kierunki już wewnątrz Unii i cały gaz będzie tłoczony przez szlak północny – przez Nord Stream 1 i ewentualnie 2, to wtedy oczywiście budżety tych państw doznają poważnego ciosu” - podkreślił politolog.

Staną się przez to – jego zdaniem - bardziej podatne na naciski rosyjskie. „Tym samym możliwość używania rosyjskiego instrumentarium energetycznego, bez ryzyka odcięcia Rosji od głównego odbiorcy, a zatem i płatnika, jakim są Niemcy - presja, możliwość szantażu Ukrainy, Słowacji czy innych mniejszych państw na południu, które dobierają gaz od Słowacji, to wszystko oczywiście wzrośnie” - zaznaczył.

Jego zdaniem nie ma co do tego żadnych wątpliwości i nie są to teorie czy założenia, tylko rzeczywistość poparta wieloletnim doświadczeniem. „Rosja używa gazu jako instrumentu polityki zagranicznej i jej zdolność używania owego instrumentu drastycznie by wzrosła” - podkreślił prof. Żurawski vel Grajewski.

W jego ocenie byłaby pewna szansa na zablokowanie budowy gazociągu, gdyby wewnętrzny układ sił politycznych w Niemczech spowodował powrót do koncepcji tzw. koalicji jamajskiej. „Wtedy oczywiście Zieloni, jako siła sprzeciwiająca się Nord Stream 2, znów mieliby coś do powiedzenia” - ocenił.

Warunkiem takiego scenariusza byłby jednak negatywny wynik referendum w ramach SPD, które zakończy się 2 marca, czyli odrzucenie możliwości wielkiej koalicji i powtórne wybory w Niemczech, oraz taki wynik tych wyborów, który uczyniłby z Zielonych niezbędnego partnera do koalicji rządowej. „Wtedy ten element gry by powrócił, ale to na razie są spekulacje wobec niemożliwego do przewidzenia biegu wydarzeń w najbliższych tygodniach” - podkreślił politolog z UŁ.