Amber Gold to prawdopodobnie był pomysł zapożyczony z Niemiec lub Szwajcarii, to była kalka działalności zagranicznej; według mojej wiedzy, nie było "inicjującej osoby", która by stała za Marcinem P. - mówił we wtorek funkcjonariusz gdańskiej delegatury ABW przed sejmową komisją śledczą.

Przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann (PiS) pytała świadka o przebieg i charakter działań ABW ws. Amber Gold. Funkcjonariusz ABW powiedział, że "przekaz był taki, żeby trzymać się głównego nurtu śledztwa", natomiast wątki poboczne były wyłączane do innych śledztw.

Wyjaśnił, że w zakres głównego śledztwa wchodziło "rozpoznanie piramidy i działania Amber Gold". "Ja to rozumiałem jako rozpoznanie m.in. finansowania, generalnie działania firmy, i z tym związanych dalszych transferów środków" - zeznał funkcjonariusz ABW.

Dodał, że jednym z elementów działań było ustalenie, skąd pochodziły pieniądze na rozpoczęcie działalności Amber Gold oraz ustalenie, czy szefowie spółki Marcin P. i Katarzyna P. działali samodzielnie czy też mieli mocodawców lub współdecydentów. "Takie hipotezy były rozważane" - zeznał świadek.

Podkreślił, że prowadzone były czynności, żeby ustalić, czy doszło do wyprowadzenia pieniędzy z Amber Gold i gdzie ewentualnie mogły się te środki znajdować.

Wassermann pytała, co udało się ABW ustalić ws. pochodzenia kapitału początkowego i pomysłu na "rozkręcenie" Amber Gold. "Nie pamiętam dokładnie szczegółów, ale prawdopodobnie pomysł był zapożyczony, gdzieś z Niemiec lub ze Szwajcarii, to była kalka działalności zagranicznej" - powiedział świadek.

Dodał, że według ustaleń, pieniądze na start Amber Gold pochodziły z wpłat klientów. "Była też hipoteza, ale też już bardzo precyzyjnie nie pamiętam, że pieniądze mogą pochodzić z poprzednich działalności pana Marcina P. i jego żony" - powiedział funkcjonariusz ABW.

Wassermann dopytywała, czy ABW ustaliła, czy osoby, które wpłacały pieniądze na rozpoczęcie działalności spółki Marcina P., później je dostały wraz z odsetkami oraz czy to byli "nic nieświadomi klienci".

Świadek odpowiedział, że nie zna szczegółowych ustaleń, był "pomysł" na poczynienie takich ustaleń, natomiast on nie został wykonany. Wassermann skomentowała, że "już wiemy, że nic żeście państwo nie zrobili, jeżeli chodzi o kwestię kapitału początkowego".

Dalej przewodnicząca komisji pytała, czy ABW ustaliła krąg osób, z którymi kontaktował się i konsultował swoje decyzje Marcin P. "Tak, ustalaliśmy takie osoby (...) ustaliliśmy osoby z imienia i nazwiska, ich ewentualną rolę w kontaktach i działalności Amber Gold" - zeznał świadek.

"Według mojej wiedzy, osoby takiej inicjującej, która by stała za panem Marcinem P. nie było" - dodał funkcjonariusz ABW.

Wassermann pytała dalej o kolejne działania ABW, jak mówiła, w materiałach sprawy znajdują się najczęściej "jednoźródłowe, niepotwierdzone informacje, które nie były weryfikowane w dalszy sposób". Przewodnicząca komisji oceniła, że w aktach ABW "znajdujemy mniej więcej ustalenia na poziomie internetu".

Świadek odpowiedział, że czynności ABW "nie są na poziomie internetu".