Skuteczniejszymi metodami wali z kornikiem drukarzem w Puszczy Białowieskiej były te czynne, ale naruszały strukturę puszczy - powiedział minister środowiska Henryk Kowalczyk, odnosząc się do opinii rzecznika generalnego TSUE ws. wycinki w Puszczy Białowieskiej.

Kowalczyk, w czwartek w audycji TOK FM pytany o opinię rzecznika generalnego unijnego Trybunału Sprawiedliwości ws. wycinki w Puszczy Białowieskiej, odparł, że spodziewał się takiej opinii. "To ocena działań z przeszłości. Nie przywiązuję do tego wielkiej wagi czy emocji" - dodał.

Dopytywany, czy uważa "działania z przeszłości za złe", powiedział: "Nie. Uważam, że rzecznik dał opinię o innych metodach zwalczania kornika, o innych metodach ochrony lasy" - stwierdził szef MŚ, dodając, że nie potrafi ocenić, które z metod są lepsze - czynne czy bierne.

Zaznaczył, że rzecznik Trybunału uznał, że lepsza będzie bierna ochrona i nie będzie z tym dyskutował. "Skuteczniejsze były te czynne, ale z kolei naruszały strukturę Puszczy" - zauważył. "Nie chcę tu wnikać i oceniać opinii rzecznika. Będzie jeszcze ostateczny wyrok sądu, wtedy się z nim zapoznamy i zanalizujemy" - dodał. Podkreślił, że Polska będzie szanować wyroki TSUE i "na tej bazie będziemy budować plan ochronny Puszczy Białowieskiej na przyszłość".

We wtorek rzecznik generalny unijnego Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu uznał, że decyzje polskich władz dotyczące obszaru Natura 2000 w Puszczy Białowieskiej naruszają prawo UE. Zdaniem rzecznika rozprzestrzenianie się kornika drukarza, które było oficjalnym powodem prowadzenia wycinki, nie jest jej wystarczającym uzasadnieniem. Tego samego dnia Komisja Europejska zapowiedziała, że będzie monitorować ewentualne działania w Puszczy pod kątem przestrzegania tymczasowej decyzji o wstrzymaniu wycinki do czasu ostatecznego wyroku Trybunału.

Działania polskich władz w Puszczy Białowieskiej spowodowały wszczęcie jeszcze w 2016 roku postępowania przez KE, które zakończyło się skierowaniem w lipcu ubiegłego roku sprawy do Trybunału. Ze względu na trwającą wycinkę, która obejmowała ponad stuletnie drzewa i związane z tym nieodwracalne szkody, Bruksela zwróciła się też o wydanie przez sędziów tymczasowej decyzji o natychmiastowym nakazie wstrzymania cięć do czasu rozstrzygnięcia sporu. Nakaz ten został wydany, ale resort środowiska całkowicie podporządkował mu się dopiero po kilku miesiącach, pod groźbą kar sięgających 100 tys. euro dziennie. Ministerstwo argumentowało, że musi prowadzić wycinkę ze względu na zapewnienie bezpieczeństwa publicznego.

Rzecznik Trybunału odnosząc się do tej kwestii wskazał, że władze polskie powinny były rozważyć skorzystanie ze środków alternatywnych. Wcześniej Trybunał wskazywał np. na możliwość ograniczenia wstępu do lasu w celu zapewnienia bezpieczeństwa.