Do rozmowy miałoby dojść tydzień po wejściu w życie polskiej ustawy o IPN.
Marszałek Senatu oświadczył wczoraj, że do czasu wydania wyroku przez Trybunał Konstytucyjny w sprawie nowelizacji ustawy o IPN nie powinno się stosować jej zapisów. Jak powiedział w TVN24 Stanisław Karczewski, przez pewien czas „nie powinna ona działać”. – Ktoś musiałby być straceńcem i osobą nieodpowiedzialną, żeby zrobić coś, co mogłoby wzbudzać dalsze emocje. Bo w tej chwili są i zaczynają przeważać złe emocje – mówił. Podobną opinię w rozmowie z DGP wyraził wczoraj szef MSZ Jacek Czaputowicz. Stwierdził, że nie wyobraża sobie, „aby w okresie od wejścia w życie ustawy do orzeczenia trybunału państwo polskie ścigało na podstawie ustawy o IPN Ocalonych i świadków Holokaustu”.
To jednak raczej wyraz intencji, ponieważ prokuratorzy są związani procedurą karną. Jeśli wpłynie zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa w oparciu o te przepisy, będą musieli najdalej w ciągu miesiąca wydać decyzję, czy wszczynają postępowanie, czy wydają decyzję odmowną. Nie ma więc mowy o zastopowaniu ustawy. To pokazuje, że śledczy mogą się znaleźć pod podwójną presją. Z jednej strony osób, które będą chciały jak najszybciej skorzystać z ustawy i złożyć zawiadomienie. Z drugiej pod polityczną, by nie stopować działania, by nie podgrzewać atmosfery.
PO złożyła z kolei własny projekt nowelizacji ustawy o IPN. Ogranicza ona stosowanie najbardziej zapalnego artykułu ustawy, 55a, do kary za używanie terminu „polskie obozy koncentracyjne” lub „polskie obozy zagłady” oraz za przypisywanie państwu polskiemu, a także narodowi polskiemu odpowiedzialności za ludobójstwo. PO zredukowała przepis do wersji minimalistycznej, która ma nie budzić kontrowersji za granicą. Grzegorz Schetyna uzasadnił jej złożenie potrzebą korekty błędów popełnionych w ustawie. – Polski parlament musi zareagować na tę sytuację. Oświadczenie sekretarza stanu USA Rexa Tillersona, uchwała Rady Najwyższej Ukrainy, wreszcie bardzo twarde wypowiedzi premiera Izraela Benjamina Netanjahu, to wszystko pokazuje, w jakim jesteśmy miejscu, do czego prowadzi bezrozumna polityka rządu PiS – mówił Schetyna. Projekt PO nie ma szans na realizację. PiS nie dopuści do jego przyjęcia, by nie nabijać politycznych punktów konkurencji. Nie uważa także, by teraz był czas na korygowanie przepisów. Politycy obozu rządzącego czekają na orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego.
W kontekście nabrzmiałego sporu pojawił się również pomysł deeskalacji napięcia po stronie izraelskiej. Wpływowy rabin Shmuley Boteach na łamach „Jerusalem Post” zaproponował zorganizowanie spotkania w nowojorskim hotelu Plaza podczas gali Nagrody Obrońcy Izraela im. Eliego Wiesela między synem Wiesela – Elishą – a premierem Mateuszem Morawieckim. 8 marca nagroda zostanie pośmiertnie przyznana bratu obecnego premiera Izraela Benjamina Netanjahu – Jonatanowi. Boteach jako jeden z mówców na gali oficjalnie zaprosił na nią premiera Morawieckiego.
Dotychczas nikt nie odniósł się do tej propozycji. Do spotkania miałoby dojść tydzień po wejściu w życie polskiej ustawy o IPN. Shmuley Boteach przekonuje, że przed kilkoma miesiącami gościł Morawieckiego w swoim domu, gdy ten pełnił funkcję ministra finansów (organizatorem tego spotkania miał być Jonny Daniels). „Byłem pod wielkim wrażeniem przyszłego premiera. Sprawiał wrażenie ciepłego, autentycznego, mądrego i elokwentnego” – relacjonuje Boteach.
Pułkownik Jonatan Netanjahu, który ma być pośmiertnie odznaczony w Nowym Jorku, był dowódcą przeprowadzonej w lipcu 1976 r. operacji Piorun i jej jedyną ofiarą po stronie żołnierzy izraelskich (zginęło również dwóch zakładników). Polegała ona na odbiciu na lotnisku w Entebbe z rąk terrorystów z Ludowego Frontu Wyzwolenia Palestyny i Komórki Rewolucyjnej zakładników (głównie Żydów) lotu Air France z Tel Awiwu do Paryża. Z kolei urodzony w chasydzkiej rodzinie, w dzisiejszej Rumunii, były więzień Auschwitz i ojciec Elishy – Elie Wiesel – jest laureatem Pokojowej Nagrody Nobla z 1986 r.