O pobiciu operatora Andreja Kozieła poinformowała w niedzielę wieczorem na swoim portalu telewizja Biełsat, powołując się na Wolhę Czajczyc, żonę Kozieła, również reporterkę stacji. Milicja zarzuca dziennikarzowi niepodporządkowanie się funkcjonariuszom.

„Andruś zadzwonił i zdążył powiedzieć tylko, że został pobity przez czterech milicjantów. Wcześniej prowadził przy pomocy telefonu komórkowego transmisję liczenia głosów w lokalu wyborczym okręgu nr 27” – powiedziała Wolha Czajczyc w rozmowie z PAP.

Jak wyjaśniła, Kozieł przebywał w lokalu legalnie, mimo to został z niego siłą wyprowadzony przez funkcjonariuszy.

Kozieł zdążył tylko poinformować, że milicjanci rozbili mu głowę do krwi o drzwi lokalu, a następnie zabrali na komisariat.

„Wszystko wskazuje na to, że zostanie sporządzony protokół z niepodporządkowania się funkcjonariuszom milicji” – powiedział PAP Alaksiej Minczonak, oficjalny przedstawiciel Biełsatu na Białrousi, który wraz z Czajczyc znajduje się na komisariacie.

Z Mińska Justyna Prus (PAP)