Polska nadal jest gotowa, by odmrozić poszczególne formaty współpracy z Rosją, jednak strona rosyjska uważa, że należy odmrozić wszystkie formaty jednocześnie, co nie jest praktycznie wykonalne - powiedział ambasador RP w Moskwie Włodzimierz Marciniak.

W wywiadzie udzielonym ponad rok od rozpoczęcia misji w Moskwie dyplomata wskazał, że rozwija się współpraca gospodarcza między Polską a Rosją, toczyły się rozmowy w ważnej dla Polski kwestii przewozów transportowych, trwają kontakty kulturalne i naukowe.

Mówiąc o relacjach politycznych, ambasador przypomniał, że strona polska zapraszała do Warszawy wiceministra spraw zagranicznych Rosji Władimira Titowa, jednak do tej pory do wizyty nie doszło. - W 2017 roku była w Rosji ówczesna wiceminister spraw zagranicznych Joanna Wronecka, prowadziła konsultacje z wiceministrem Giennadijem Gatiłowem. Rozmowa odbyła się w bardzo dobrej atmosferze, dotyczyła współpracy polsko-rosyjskiej w zakresie naszej przyszłej aktywności w Radzie Bezpieczeństwa ONZ - powiedział dyplomata.

- Zgodnie z naszymi deklaracjami na początku 2016 roku, które były później powtarzane, my jesteśmy gotowi i chętni do tego, ażeby odmrozić poszczególne formaty współpracy z Rosją - zapewnił ambasador. Natomiast - jak dodał - "stanowisko strony rosyjskiej jest trochę trudne dla nas do zrozumienia, bo ono brzmi mniej więcej w ten sposób, że należy odmrozić wszystkie formaty naraz, co nie jest praktycznie wykonalne".

Jak wskazał ambasador, "wyraźnie taką odpowiedź" strona polska otrzymała w związku z jej inicjatywą wznowienia pracy Grupy do Spraw Trudnych, obecnie zamrożonej na skutek niejasności, kto ze strony rosyjskiej jest współprzewodniczącym Grupy. - Z rosyjskiego MSZ otrzymaliśmy informację, że bez odmrożenia innych formatów strona rosyjska nie jest zainteresowana wznowieniem pracy Grupy. Czyli, mamy konstrukcję błędnego, zamkniętego koła - zauważył dyplomata.

Podkreślił kontakty na szczeblu wiceministrów w sprawie zezwoleń na przewozy drogowe, sferę transportu nazwał "absolutnie ważną i istotną dla obu stron". Jak wskazał, współpraca dotyczy także spraw celnych czy obwodu kaliningradzkiego. Zapewnił, że mylne jest przekonanie o braku w Rosji polskiej aktywności gospodarczej, gdyż ona istnieje, choć pod markami, które są bardziej traktowane jako międzynarodowe niż polskie. Wiele rosyjskich regionów jest zainteresowanych współpracą gospodarczą.

- Na poziomie władz regionalnych widać czasami większe zainteresowanie przyciągnięciem polskich inwestycji, albo po prostu importem artykułów spożywczych czy towarów przemysłowych z Polski, niż to się identyfikuje na poziomie centralnym - powiedział ambasador. Wyraził zainteresowanie tym, by podczas jego wizyt w regionach towarzyszyły mu polskie misje gospodarcze, w tym polski kapitał zarejestrowany w innych krajach. - Są pozytywne przykłady aktywności polskich firm, które są zarejestrowane i działają w różnych państwach i bez większych problemów mogą prowadzić działalność gospodarczą w Rosji - wskazał dyplomata.

W okresie od stycznia do sierpnia 2017 roku wartość rosyjskiego eksportu do Polski wyniosła nieco ponad 7 mld USD, co stanowi wzrost o prawie 30 procent. Rosyjski import z Polski wzrósł o 27 procent. Ulega zmianie struktura tego importu, Polska eksportuje do Rosji w większym stopniu wyroby przemysłowe, przetworzone - urządzenia mechaniczne, maszyny, chemikalia, kosmetyki.

W sferze kultury odbywa się w Rosji wiele wydarzeń związanych z Polską, choć nie są one nagłaśniane. - Na tym chyba polega problem: w obecnym stanie stosunków politycznych trudno jest nadać rozgłos tym wydarzeniom, niezależnie od tego, że one są istotne i ważne - powiedział ambasador. - Niezależnie od bardzo nieprzyjemnego incydentu, jakim było wydalenie prof. Henryka Głębockiego prowadzącego badania archiwalne w zakresie historii XIX wieku, w innych dziedzinach polscy naukowcy bez przeszkód realizują swoje projekty, plany badawcze - ocenił. Dość regularnie odbywają się konferencje naukowe.

Jedna z takich konferencji - relacjonował dyplomata - była okazją do przypomnienia stronie rosyjskiej, w jaki sposób była i nadal jest czczona w Polsce pamięć żołnierzy poległych w czasie I wojny światowej, niezależnie od tego, w jakich służyli mundurach i pod jakimi sztandarami polegli. "Można było odnieść wrażenie, że dla strony rosyjskiej była to dosyć nowa informacja, że na tym polega chrześcijańska forma pamięci: oddaje się cześć poległym żołnierzom, niekoniecznie oddając cześć armiom, w których służyli. Na tym opiera się nasze stanowisko - którego strona rosyjska do tej pory, przynajmniej w sposób oficjalny, nie zaakceptowała" - powiedział Marciniak.

Komentując rozbieżności pomiędzy Polską a Rosją, jeśli chodzi o stosunek do dziedzictwa postkomunistycznego, ambasador powiedział, że "często odnosi wrażenie, że nasi partnerzy rosyjscy nie chcą przyjąć do wiadomości, że mamy odmienną wersję historii".

- Oczekują od nas, żebyśmy mieli taką samą wizję, jak oni, co jest – wydaje mi się – oczekiwaniem zupełnie nieracjonalnym. Gdyby po stronie rosyjskiej nastąpiła akceptacja samego faktu odmienności, to wydaje mi się, że bez problemu moglibyśmy się posunąć w tych kwestiach do przodu, ponieważ mało nas dzieli - powiedział dyplomata.

- Odbieram liczne pozytywne sygnały, w których strona rosyjska mówi, że stosunek np. do pamięci o poległych żołnierzach powinien być oparty na wartościach chrześcijańskich. My to oczywiście całkowicie akceptujemy, i tak w Polsce jest. Natomiast strona rosyjska często oczekuje od nas, żeby to się opierało na jakiejś postkomunistycznej nostalgii. Nie ma najmniejszego powodu, ażeby w polskiej przestrzeni publicznej funkcjonowały symbole totalitarnej ideologii, które też powoli zaczynają znikać z rosyjskiej przestrzeni publicznej - zauważył Marciniak.

Podkreślił, że w kontaktach z politykami rosyjskimi wyjaśniał treść przyjętej w Polsce ustawy o zakazie propagowania komunizmu, a jednocześnie szerzej informował o zakresie opieki, jaką państwo polskie sprawuje nad cmentarzami żołnierzy sowieckich i rosyjskich. - Dziwi nas to, że strona rosyjska nie dostrzega tego, jak wielki wkład strona polska wnosi w utrzymanie w dobrym stanie tych cmentarzy - przyznał.

- Bądźmy jednak dobrej myśli. Reakcje rosyjskie niekiedy są oparte na niezbyt dokładnych informacjach pochodzących z różnych miejsc i miejscowości. Ale nie będziemy ustawać w wysiłkach, żeby racje i stanowisko polskie prezentować, tłumaczyć i wyjaśniać - powiedział ambasador.

Odnosząc się do umowy międzyrządowej o miejscach pamięci z 1994 roku, wskazał, że strona polska odróżnia miejsca pochówku żołnierzy od pomników symbolicznych "wzniesionych ku czci armii, w których służyli, czyli faktycznie ku czci państwa – armia jest w końcu jedną z najważniejszych instytucji każdego państwa. Strona rosyjska łączy te dwie kwestie i na tym polega zasadnicza różnica".

Jednak - jak mówił ambasador - "gdy docieramy do naszych partnerów rosyjskich z informacją np. o tym, że spora część tych pomników ku czci armii sowieckiej została wzniesiona z inicjatywy samej armii sowieckiej, z inicjatywy komendantur wojskowych, wydziałów politycznych armii sowieckiej - wtedy rozmowa może przybierać inny charakter". Zdaniem ambasadora w tej sprawie "problem może polegać często na braku konkretnej wiedzy i postrzeganiu sytuacji poprzez pryzmat - po pierwsze, emocji, a po drugie - pewnych nadmiernych uogólnień".

Dyplomata skomentował także wypowiedź Władimira Putina na temat katastrofy smoleńskiej, wygłoszoną na dorocznej konferencji prasowej rosyjskiego prezydenta pod koniec zeszłego roku. Wypowiedź ta "pokazuje, że strona rosyjska ma coraz większy problem z tłumaczeniem swojego stanowiska w sprawie katastrofy, a w szczególności – z wyjaśnieniem przyczyn nieoddania wraku samolotu po dziś dzień". - Można przypuszczać, że ten problem będzie narastał. Niestety, z wypowiedzi prezydenta Putina nie wynika, żeby strona rosyjska była gotowa do decyzji w tej sprawie - zauważył.

Zdaniem polskiego ambasadora obecnie Rosja koncentruje się na rozwiązaniu problemów wewnętrznych, związanych z końcem kadencji prezydenckiej Putina i początkiem procesu wyborczego. Wybory prezydenckie w Rosji odbędą się 18 marca.

Pytany o to, czy Rosja mogła pełniej wykorzystać sąsiedztwo z Polską jako największym jej sąsiadem należącym do UE, ambasador wskazał właśnie na ową koncentrację na sprawach wewnętrznych. -Mam poczucie, że strona rosyjska nie dostrzega dokonujących się zmian, być może dlatego, że jest bardzo skupiona na swoich wewnętrznych problemach - zauważył.