Prawomocny jest wyrok skazujący na karę pół roku ograniczenia wolności byłego księdza Jacka Międlara za wpis na Twitterze. Wyrok I instancji uznający, że b. ksiądz dopuścił się zniewagi posłanki Joanny Scheuring-Wielgus (N), utrzymał w środę sąd okręgowy.

"Sąd Okręgowy w Warszawie wyrokiem z 14 lutego 2018 r. utrzymał w mocy wyrok Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia z 27 września 2017 r." - poinformowała PAP sekcja prasowa warszawskiego sądu okręgowego.

Sąd rejonowy jesienią zeszłego roku wymierzył oskarżonemu karę sześciu miesięcy ograniczenia wolności, polegającą na obowiązku nieodpłatnej pracy na cele społeczne w wymiarze 30 godzin miesięcznie. Międlar i jego obrońca zapowiedzieli wtedy apelację, zaś sąd okręgowy w środę apelację oddalił.

"To dobra wiadomość. Wyrok utrzymany w mocy" - napisała w środę na Twitterze Scheuring-Wielgus.

Według art. 216 par. 2 Kodeksu karnego, "kto znieważa inną osobę za pomocą środków masowego komunikowania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku".

W sierpniu 2016 r. Międlar - który w SR zgodził się na podawanie nazwiska przez media, będąc wtedy duchownym Zgromadzenia Księży Misjonarzy, umieścił na Twitterze wpis o posłance: "Konfidentka, zwolenniczka zabijania (aborcji - PAP) i islamizacji. Kiedyś dla takich była brzytwa! Dziś prawda i modlitwa?".

Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście uznała, że doszło do publicznego nawoływania do zabójstwa oraz groźby, która wzbudziła u pokrzywdzonej uzasadnioną obawę, że zostanie spełniona. Art. 255 par. 2 Kodeksu karnego przewiduje karę do 3 lat pozbawienia wolności za "publiczne nawoływanie do popełnienia zbrodni". Według art. 190 Kk, kto grozi innej osobie popełnieniem przestępstwa - jeżeli groźba wzbudza w zagrożonym uzasadnioną obawę, że zostanie spełniona - podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

Obrońca Międlara wnosił o uniewinnienie. "Scheuring-Wielgus większe niebezpieczeństwo widzi w patriotyzmie i nacjonalizmie polskim komplementarnym z personalizmem chrześcijańskim, aniżeli w terrorystach" - mówił zaś wtedy w swej mowie przed SR Międlar.

SR uznał w 2017 r., że wpis nie spełnia znamion nawoływania, bądź pochwalania przestępstwa, jak również nie zawiera groźby. "Wpis oskarżonego zawierał obrażające sformułowania (...) użyte zostały określenia powszechnie uważane za obelżywe, mające na celu upokorzenie, wyrażające pogardę i lekceważenie" - ocenił wówczas natomiast SR. Jak w uzasadnieniu orzeczenia I instancji mówiła sędzia Agnieszka Modzelewska, "wpis niesie w sobie ogromny ładunek negatywnych emocji".

Po wpisie duchownego ówczesny przełożony ks. Kryspin Banko przypomniał, że od kwietnia 2016 r. ks. Międlar ma "całkowity zakaz wszelkiej aktywności w środkach masowego przekazu, w tym w środkach elektronicznych". "Zgromadzenie absolutnie nie podziela jego ostatnich wypowiedzi, gdyż każdemu, niezależnie od jego poglądów, należy się szacunek i chrześcijańskie zrozumienie. Ufam, że ten młody kapłan zastosuje się do ślubów, które złożył w Zgromadzeniu" - dodawał ks. Banko.

Zakaz wydano po tym, jak ksiądz wygłosił kazanie na nabożeństwie poprzedzającym marsz w ramach obchodów rocznicy ONR w Białymstoku. Kilka dni później Kuria Archidiecezjalna przeprosiła tych, którzy poczuli się dotknięci "zachowaniem członków ONR w katedrze białostockiej", a przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki wyraził "zdecydowaną dezaprobatę" wobec wykorzystywania świątyni do głoszenia poglądów obcych wierze chrześcijańskiej.

Ostatecznie prokuratura w Białymstoku umorzyła dochodzenie związane z tymi obchodami oraz z kazaniem księdza.

We wrześniu 2016 r. podano, że ksiądz wystąpił ze Zgromadzenia Księży Misjonarzy, co w praktyce oznacza odejście z kapłaństwa.(PAP)

autor: Marcin Jabłoński