Po ubiegłorocznych publikacjach DGP marszałek Senatu odsłoni tablicę poświęconą dwóm członkom grupy, która fałszowała latynoamerykańskie paszporty, by ratować Żydów przed zagładą.
Dziś w Bernie zostanie odsłonięta tablica upamiętniająca Juliusza Kühla i Konstantego Rokickiego, konsuli, którzy w latach 1941–1943 załatwiali dla Żydów paszporty państw Ameryki Łacińskiej. Nieznane dokumenty ze szwajcarskich archiwów, które szczegółowo opisują mechanizm operacji nadzorowanej przez posła RP w Szwajcarii Aleksandra Ładosia, ujawniliśmy w DGP w sierpniu 2017 r.
W uroczystości przed gmachem dawnego konsulatu przy Thunstrasse weźmie udział marszałek Senatu Stanisław Karczewski, wiceprezes Instytutu Pamięci Narodowej Mateusz Szpytma, ambasador RP w Szwajcarii Jakub Kumoch i prezydent Berna Alec von Graffenried. To pierwsze upamiętnienie członków sześcioosobowej grupy berneńskiej. Poza Ładosiem, Kühlem i Rokickim należeli do niej także zastępca posła Stefan Ryniewicz, prawnik Abraham Silberschein i ultraortodoksyjny kupiec Chaim Eiss.
Każdy z nich miał własne zadanie do wykonania. Rokicki kupował od konsuli państw latynoamerykańskich druki paszportowe, które następnie wypełniał w konsulacie przy Thunstrasse. Kühl, żydowski współpracownik naszej placówki konsularnej, pełnił funkcję łącznika między dyplomatami a Eissem i Silberscheinem, którzy przerzucali gotowe dokumenty do okupowanej Polski, ustalali nazwiska przedstawicieli żydowskich elit, które chciano uratować przed Holokaustem, i załatwiali wśród diaspory w USA pieniądze na korumpowanie latynoamerykańskich konsuli.
Niemcy nie deportowali posiadaczy paszportów państw neutralnych do obozów, licząc na możliwość ich wymiany na alianckich jeńców. Sytuacja się skomplikowała, gdy w 1943 r. doszło do wpadki. Proceder wyszedł na jaw, a państwa Ameryki Łacińskiej odmówiły uznania nowych posiadaczy paszportów za swoich obywateli. Niemcy wielu z nich wymordowali. Liczbę ocalonych szacowaliśmy w sierpniu na ok. 400 osób. – Mam duży szacunek, że nie żonglowali państwo liczbami i przyjęli tę ostrożną, ale wygląda ona na znacznie większą. Rokicki wypisywał paszporty i poświadczenia obywatelstwa Paragwaju również dla Żydów z Holandii, Słowacji i innych krajów – mówi Kumoch.
Przed tekstami DGP nazwisko Ładosia było znane jedynie w wąskich kręgach naukowych, a o Rokickim nikt nie słyszał. – Jako administracja zabraliśmy głos wówczas, gdy byliśmy pewni, że mamy do czynienia z historią bohaterską. Nie chcieliśmy robić taniej sensacji. Chcieliśmy zebrać wszystkie dokumenty, wykluczyć możliwość istnienia spraw trudnych i oddać hołd wszystkim członkom grupy, zarówno Polakom, jak i polskim Żydom. Teraz upamiętniamy akcję konsularną fałszowania paszportów, ale historia grupy berneńskiej jest znacznie szersza – przypomina Kumoch.
Odnajdują się bowiem kolejne dokumenty dotyczące apeli o bombardowanie torów kolejowych prowadzących do Auschwitz czy propozycji wykupu Żydów z rąk III Rzeszy. Jedna z depesz sugeruje, że rząd RP próbował wykupić 300 więźniów Bergen-Belsen. Szwajcarskie archiwa przeczesują także pracownicy naszej placówki w Bernie. – Wielką pracę wykonali moi dyplomaci, ale i państwa dziennikarze, którzy zrobili z tego poważnie udokumentowaną historię. Dzięki temu w środowisku badaczy zajmujących się postawą Szwajcarii wobec Holokaustu jest ona traktowana bez żadnych wątpliwości – podkreśla Kumoch.
Nasz rozmówca zastrzega, że historia grupy berneńskiej nie wyczerpuje złożoności relacji polsko-żydowskich. – Pokazuje jednak stosunek wysokiego urzędnika RP do tzw. sprawy żydowskiej. Otóż ta sprawa dla Ładosia w ogóle nie istniała. W wymianie listów z Silberscheinem i Eissem nie występują kategorie „Żyd” i „Polak”, a listy są pisane w duchu lojalnej współpracy. Na sześciu członków grupy berneńskiej było – stosując dzisiejsze pojęcia – trzech Polaków i trzech Żydów. Bez Polaków nie dałoby się zdobyć paszportów, a bez Żydów – przerzucić ich do okupowanej Polski. To wzorcowa akcja polsko-żydowska, jedna z najpiękniejszych kart naszej wspólnej historii – podsumowuje dyplomata.