Projekt ustawy reprywatyzacyjnej przeszedł konsultacje i jest już gotowy do przyjęcia; potrzebna jest tylko decyzja polityczna - powiedział w piątek wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki. Jak dodał, regulacja narusza interesy "potężnych środowisk".

Wiceminister Jaki pytany w telewizji wPolsce, czy zamierza wprowadzać korekty do projektu ustawy reprywatyzacyjnej na ewentualny wniosek strony izraelskiej, odpowiedział, że w ustawie reprywatyzacyjnej są pewne pola do kompromisu. Zaznaczył przy tym, że projekt ustawy "jest już gotowy do przyjęcia". "Ta ustawa to nie są założenia, to jest już gotowy projekt, który przeszedł pozytywnie konsultacje i ma pozytywną opinię rady legislacyjnej" - zaznaczył

Dodał, że "potrzebna jest w tej chwili tylko decyzja polityczna, że to robimy i skuteczne prowadzenie ewentualnych negocjacji międzynarodowych". "Wierzę w to, że ta ustawa będzie przyjęta i będę o to walczył" - powiedział Jaki.

Według wiceszefa resortu sprawiedliwości "ustawa reprywatyzacyjna narusza gigantyczne interesy z różnych stron". "Nie tylko międzynarodowe, ale również krajowe, wewnętrzne różnych potężnych środowisk. Dlatego to nie jest łatwa ustawa" - wskazał.

Wyraził nadzieję, że w związku z ustawą reprywatyzacyjną nie będzie trudności na polu międzynarodowym. Dodał jednak, że "musimy być na to przygotowani". "Dobrze byłoby, żeby państwo wokół tego było skonsolidowane. To nie jest tak, że opozycja nie ma tu znaczenia. To ma znaczenie jeśli jesteśmy pod presją międzynarodową" - powiedział Jaki.

Zaznaczył też, że projekt ustawy reprywatyzacyjnej bierze pod uwagę, stan nieruchomości w momencie, gdy była odbierana właścicielom. "Przy obliczaniu ewentualnej rekompensaty, będzie brane pod uwagę m.in. w jakim stanie była ta nieruchomość i czy była obciążona hipotecznie. To jest uczciwe rozwiązanie" - stwierdził Jaki. Jak dodał, "do tej pory, nawet jeśli ktoś miał gruzy, to jego rodzinie oddaje się np. kamienicę w centrum miasta w całkiem dobrym stanie".

Ministerstwo Sprawiedliwości przedstawiło projekt ustawy reprywatyzacyjnej w październiku ub.r. Przewiduje on m.in. takie rozwiązania jak rekompensatę w wysokości do 20 proc. wartości mienia przejętego przez państwo po 1944 r., czy zakaz zwrotów w naturze i handlu roszczeniami. Szacunkowy koszt jej skutków wyniósłby od 10 do 15 mld zł.

Według MS, propozycje stanowią "kompromis pomiędzy moralną powinnością wobec osób pokrzywdzonych a ekonomicznymi możliwościami państwa". "Trzynaście dekretów i ustaw skutkujących po 1944 r. przejęciem przez państwo nieruchomości prywatnych było uchwalonych przez nielegitymizowany reżim, nie wybrany w demokratycznych wyborach, lecz narzucony przez sowieckiego najeźdźcę" - głosi uzasadnienie projektu.

Po wejściu ustawy w życie stracą moc m.in.: dekret Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego z dnia 6 września 1944 r. o przeprowadzeniu reformy rolnej oraz tzw. dekret Bieruta, nacjonalizujący warszawskie grunty.

Wiceminister Jaki mówił w grudniu ub.r., że ustawa reprywatyzacyjna musi wejść w życie w 2018 r.