W wymiarze publicznym jestem już skazany – mówił w sobotę w Koszalinie Stanisław Gawłowski (PO). Poseł spodziewa się, iż w środę sejmowa komisja regulaminowa zaopiniuje pozytywnie jego rezygnację z immunitetu i wniosek prokuratury o zgodę na jego zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie.

Prokuratura zamierza postawić Gawłowskiemu zarzuty popełnienia pięciu przestępstw, w tym trzech o charakterze korupcyjnym. Chodzi o okres kiedy Gawłowski pełnił funkcję sekretarza stanu w ministerstwie środowiska, w rządach PO-PSL.

Gawłowski zrzekł się immunitetu. W środę sejmowa komisja regulaminowa ma wydać opinię, czy oświadczenie Gawłowskiego jest poprawne pod względem formalnym. Komisja ma też rozpatrzyć wniosek prokuratury o wyrażenie zgody na zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie posła.

Gawłowski - sekretarz generalny PO i szef zachodniopomorskiej Platformy - zwołał w sobotę konferencję prasową w swoim biurze poselskim w Koszalinie. Uznał, że mieszkańcom Koszalina, tego okręgu, z którego startował w wyborach parlamentarnych, należy się wyjaśnienie sytuacji, w której się znalazł.

„Nie mam złudzeń, że to jest sprawa o wymiarze stricte politycznym. Wszystkie te zarzuty są jednym wielkim kłamstwem, opartym na pomówieniach osób, które same stoją pod zarzutami i zgodnie z polskim prawem wolno im kłamać, bezkarnie kłamać” – powiedział.

"Prokuratura nie ma nic” – dodał Gawłowski, stwierdzając przy tym, że w wymiarze publicznym jest już skazany. Mówił, że zdaje sobie sprawę, iż część Polaków uzna, że to co się dzieje to szopka, a część uzna go za złodzieja.

Po raz kolejny odniósł się też do materiału, jaki w jego sprawie przedstawiła prokuratura. „Nie mam sobie nic do zarzucenia, jestem niewinny” – oświadczył Gawłowski.

Poseł powiedział, że nie wie, co będzie dalej. „Spodziewam się, że w środę sejmowa komisja regulaminowa przyjmie moją rezygnację z immunitetu, wyrazi zgodę na zatrzymanie i areszt. Żeby zamknąć mi buzię. Najzwyczajniej założą mi kajdanki i zawiozą do Szczecina. Mam nadzieję, że sędziowie w Szczecinie nie dali się jeszcze zastraszyć” – powiedział Gawłowski.

W grudniu ub.r. rzeczniczka Prokuratury Krajowej prok. Ewa Bialik mówiła, że "obszerny i skrupulatnie zgromadzony materiał dowodowy wskazuje na to, że w związku z pełnioną funkcją (Gawłowski) przyjął jako łapówki co najmniej 175 tysięcy złotych w gotówce, a także dwa zegarki marki Tag Heuer o łącznej wartości prawie 26 tysięcy złotych. Zarzuty, które prokuratura zamierza ogłosić posłowi, dotyczą również nakłaniania do wręczenia łapówki w wysokości co najmniej 200 tysięcy złotych oraz ujawnienia informacji niejawnej i plagiatu pracy doktorskiej".

Pod koniec stycznia mecenas Roman Giertych, który jest obrońcą Gawłowskiego, ocenił, że jego analiza wniosku prokuratury o zgodę na pociągnięcie Gawłowskiego do odpowiedzialności karnej i zastosowanie wobec niego tymczasowego aresztu wskazuje, że prokuratura "nie posiada żadnych twardych dowodów dotyczących winy posła Gawłowskiego".