Odnotowaliśmy w ostatnich dniach falę ataków o podłożu antysemickim. Wszelkimi możliwymi kanałami docierały do nas antysemickie wypowiedzi i komentarze, wiele z nich dotknęło bezpośrednio pani ambasador Anny Azari - napisała w piątkowym oświadczeniu ambasada Izraela w Warszawie.

"Odnotowaliśmy w ostatnich dniach falę ataków o podłożu antysemickim. Wszelkimi możliwymi kanałami docierały do nas antysemickie wypowiedzi i komentarze, wiele z nich dotknęło bezpośrednio pani ambasador Anny Azari. Do tej pory wstrzymywaliśmy się z reakcją, ale nie możemy dłużej milczeć" - podkreśliła ambasada w stanowisku zamieszczonym na Twitterze.

Jak podano, "antysemickie treści niekontrolowanie pojawiają się zarówno w polskim Internecie jak i mediach, szczególnie w TVP INFO". "Wprawdzie Krzysztof Czabański, szef Rady Mediów Narodowych, zakomunikował: +W mediach publicznych nie ma miejsca na wypowiedzi antysemickie+, lecz zjawisko to niestety nadal trwa" - czytamy w oświadczeniu ambasady Izraela.

Według ambasady "na Twitterze 1 lutego TVP INFO opublikowało wpis łączący reakcję Izraela na nowelizację ustawy o IPN z kwestią reprywatyzacji". "Trudno o bardziej jaskrawy przykład antysemickiego fake newsa" - podkreślono w komunikacie.

Przypomniano i zapewniono jednocześnie, że "Izrael stoi na tym samym stanowisku co Polska, nazywa obozy śmierci - niemieckimi nazistowskimi obozami".

"Mamy nadzieję, że ponad 30 lat pracy wielu wspaniałych ludzi, zarówno po polskiej jak i izraelskiej stronie, nie pójdą na marne i nadal będziemy potrafili wspólnie pracować w atmosferze dialogu i wzajemnego zrozumienia" - podkreśliła ambasada Izraela.

W ostatnich dniach fala krytyki spadła na autorów programu "Studio Polska" wyemitowanego w TVP Info w ostatnią sobotę, kilka godzin po słowach ambasador Izraela Anny Azari, która podczas obchodów 73. rocznicy wyzwolenia Auschwitz zaapelowała o zmianę w przyjętej przez Sejm nowelizacji ustawy o IPN. Podkreśliła, że "Izrael traktuje ją jak możliwość kary za świadectwo ocalałych z Zagłady".

W programie wyświetlono m.in. tweety od widzów; treść części z nich była antysemicka. Jeden z twórców programu Jacek Łęski napisał później na Twitterze, że w tej sprawie "zawiódł mechanizm zatwierdzania tweetów do emisji". "Wybierany był 1, ale ze względu na ich ogromną liczbę wskakiwały jeszcze kolejne. Błąd oprogramowania, a nie zła intencja, wyraźnie powiedzieliśmy to w czasie programu. W pewnym momencie wstrzymaliśmy emisję tt" - podał Łęski.

Prezes TVP Jacek Kurski zapewnił z kolei na tym samym portalu: "Nie ma zgody @TVP na antysemickie wpisy. Studio Polska na żywo odcięło się od kilku, które wlały się w wyniku ataku trolli, nie intencji TVP".

Oburzenie w sieci i w mediach wywołały też wypowiedzi prowadzących środowy program "W tyle wizji" w TVP Info. Marcin Wolski powiedział m.in., że "dopuszczając taką terminologię, to właśnie na gruncie języka można powiedzieć, że to nie były ani niemieckie, ani polskie obozy, tylko żydowskie obozy, no w końcu kto obsługiwał krematorium?" - pytał Wolski. "No i kto w nich ginął - dopowiedział Rafał Ziemkiewicz.

Trwający od ubiegłego tygodnia kryzys w relacjach polsko-izraelskich rozpoczął się od uchwalenia nowelizacji ustawy o IPN, która wprowadza kary grzywny lub więzienia do lat trzech za przypisywanie polskiemu narodowi lub państwu odpowiedzialności m.in. za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką. W nocy ze środy na czwartek nowelę bez poprawek przyjął Senat. Nowe regulacje wywołały protest m.in. władz Izraela - oprócz ambasador Azari, skrytykował je premier tego kraju Benjamin Netanjahu.

W środę oświadczenie w tej sprawie wydał też Departament Stanu USA, w którym wezwał stronę polską do przeprowadzenia ponownej analizy ustawy o IPN z punktu widzenia jej potencjalnego wpływu na zasady wolności słowa i "naszej zdolności do pozostania realnymi partnerami". "Jesteśmy zaniepokojeni konsekwencjami projektu tej ustawy; jeśli weszłaby ona w życie mogłoby to wpłynąć na strategiczne interesy Polski i jej stosunki - ze Stanami Zjednoczonymi i Izraelem włącznie" - podkreślono w nocie.

Premier Mateusz Morawiecki podkreślił w czwartkowym oświadczeniu telewizyjnym, że "kłamstwo oświęcimskie to nie tylko negowanie niemieckich zbrodni, ale również inne sposoby fałszowania historii. "Polska chce walczyć z tym kłamstwem, w każdej jego postaci. Właśnie dlatego nowelizujemy ustawę o Instytucie Pamięci Narodowej. Obozy, w których wymordowano miliony Żydów nie były polskie. Ta prawda musi być chroniona, ponieważ jest częścią prawdy o Holokauście" - powiedział szef rządu.

W czwartek też premier powołał skład polskiego zespołu ds. dialogu prawno-historycznego z Izraelem; na jego czele stanął wiceszef MSZ Bartosz Cichocki. (PAP)