Żadnych propozycji ze strony PiS, oprócz publicznych wystąpień marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego, nie miałem; koncentruję się na tym, co dzieje się w PO - mówi wykluczony z PO Marek Biernacki w poniedziałkowej rozmowie z "Polska The Times".

Troje posłów PO: Marek Biernacki, Joanna Fabisiak i Jacek Tomczak zostało wykluczonych 11 stycznia przez zarząd PO z partii za złamanie dyscypliny podczas głosowań nad projektami ws. zmian w prawie aborcyjnym. Posłów, którzy nie wzięli udziału w tych głosowaniach, czekają kary klubowe. Według Joanny Muchy mogą to być kary finansowe lub pozbawienie funkcji w partii. Posłanka zaznaczyła, że każdy przypadek będzie rozpatrywany indywidualnie.

Biernacki, pytany czy otrzymał jakieś propozycje od Prawa i Sprawiedliwości odparł: "Żadnych propozycji, oprócz publicznych wystąpień marszałka Karczewskiego, nie miałem". "Jestem starym działaczem podziemnej Solidarności. Dla mnie ważne są wartości, które reprezentuje. Nie przechodzi się z partii opozycyjnej do partii rządzącej czy też innego ugrupowania - jest to kwestia nie tylko wartości, ale też smaku" - tłumaczy b. poseł PO.

Zadeklarował ponadto, że do wyborów samorządowych pozostanie posłem niezależnym. "Na razie koncentruję się na tym, co dzieje się w Platformie Obywatelskiej" - dodaje.

Biernacki zaznaczył też, że nie będzie się odwoływał od decyzji władz PO. "Jak już, to oczekuję zmiany decyzji zarządu" - podkreślił.

Jego zdaniem, decyzja o jego wykluczeniu z ugrupowania jest niezrozumiała. "Nie rozumiem tej decyzji, tak radykalnego przejścia z centrum na lewą stronę sceny politycznej. Nie rozumiem tego. To dla nie bardzo dziwne. Tym bardziej, że PiS bardzo ładnie i zgrabnie wchodzi do centrum" - powiedział poseł.

Zapewnił ponadto, że "dziś na pewno nie myśli o odejściu z polityki". (PAP)

autor: Maciej Zubel