Co najmniej 14 cudzoziemców i czterech Afgańczyków zginęło w ataku na hotel Intercontinental w stolicy Afganistanu Kabulu - poinformowało w niedzielę MSW tego kraju. Dziesięć osób, tym sześciu funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa, zostało rannych.

Rzecznik resortu spraw wewnętrznych Nadżib Danisz powiedział, że 11 z 14 cudzoziemców, którzy ponieśli śmierć, to pracownicy prywatnych afgańskich linii lotniczych KamAir.

Przewoźnik ten powiadomił, że w hotelu przebywało ok. 40 członków jego personelu, w tym wielu obcokrajowców. Miejscowe media donoszą, że wśród zabitych są Ukraińcy i Wenezuelczycy. MSZ w Kijowie potwierdziło, że wśród ofiar śmiertelnych są obywatele Ukrainy.

Do przeprowadzenia ataku na hotel przyznali się talibowie, informując, że zamachu dokonało pięciu bojowników uzbrojonych w broń palną i pasy szahida. Celem ataku, jak podali talibowie, byli cudzoziemcy i przedstawiciele afgańskich władz.

Według MSW Afganistanu zamach przeprowadziła siatka Haqqaniego. Siatka Haqqaniego, która ma swoje bastiony w południowo-wschodnim Afganistanie oraz w Pakistanie, jest oskarżana o atak na ambasadę USA w Kabulu i wiele innych zamachów i ataków na siły NATO w Afganistanie. Organizacja jest sprzymierzona z talibami.

Do ataku na hotel Intercontinental - jeden z dwóch tej klasy w Kabulu - doszło w sobotę o godz. 21 czasu lokalnego (godz. 18 w Polsce). Na ten weekend zaplanowano w hotelu międzynarodową konferencję informatyczną. Co najmniej setka informatyków i menadżerów z branży IT znajdowała się w budynku, gdy nastąpił atak - powiadomił media Ahmad Wahid z afgańskiego ministerstwa telekomunikacji. Walka pomiędzy napastnikami a siłami bezpieczeństwa trwała ponad 13 godzin. Wszyscy napastnicy zostali zlikwidowani. (PAP)

ndz/ ap/