Zachodnie demokracje, zwłaszcza Stany Zjednoczone prezydenta Donalda Trumpa, były w minionym roku mniej zaangażowane w obronę praw człowieka, ale w wielu krajach, w tym w Polsce, uwidocznił się sprzeciw wobec fali populizmu - pisze w dorocznym raporcie Human Rights Watch.

Nowojorska organizacja broniąca praw człowieka Human Rights Watch opublikowała w czwartek swój doroczny raport o stanie praw człowieka na świecie. Raport podsumowuje sytuację w 90 krajach na podstawie wydarzeń od końca 2016 do końca listopada 2017 r.

"Wzrost znaczenia autorytarnych populistów wydaje się mniej nieunikniony niż rok temu" - pisze w otwierającym raport eseju dyrektor wykonawczy HRW Kenneth Roth. "Tam, gdzie odpór jest silny, postępy populistów zostały zahamowane".

HRW podkreśla jednak wycofanie się z roli obrońców praw człowieka dojrzałych demokracji, w tym USA i Wielkiej Brytanii, co dało większą swobodę działania krwawym reżimom. Potworności na wielką skalę dopuszczano się praktycznie bezkarnie w takich krajach jak Jemen, Syria, Birma i Sudan Południowy, a instytucje mające reagować na najbardziej straszliwe nadużycia, tj. Międzynarodowy Trybunał Karny, znajdują się pod ostrzałem.

Powstałą pustkę wykorzystały również Chiny i Rosja, promujące wartości przeciwne prawom człowieka. Sytuacja umożliwiła też "rozkwit" autokratom w Egipcie, Turcji i Arabii Saudyjskiej.

Na fali rosnącego populizmu w Austrii i w Holandii przywódcy centroprawicowych partii prowadzili kampanię wyborczą opartą na ksenofobicznych, antyimigranckich i antymuzułmańskich nastrojach, w ten sposób wprowadzając je do politycznego głównego nurtu.

Z drugiej strony o prawa człowieka upomniało się społeczeństwo obywatelskie oraz wiele rządów małych i średnich państw - pisze HRW.

W odpowiedzi na wybór na prezydenta USA Donalda Trumpa, który doszedł do władzy głosząc hasła antyimigranckie i wprowadzające podziały na tle rasowym, ze zdwojoną siłą obroną praw człowieka zajęły się organizacje obywatelskie, dziennikarze, prawnicy, sędziowie, a nawet wybrani do pełnienia urzędów członkowie własnej partii Trumpa - zauważają autorzy raportu.

Przykłady oporu wobec fali "ksenofobicznego populizmu" HRW znalazła m.in. we Francji, gdzie kandydatka antyimigranckiego Frontu Narodowego przegrała wybory prezydenckie z Emmanuelem Macronem.

Europa Środkowa stała się żyzną glebą dla populizmu, jako że "niektórzy politycy wykorzystują strach przed migracją w innych częściach Europy, żeby podważyć trójpodział władzy na własnym podwórku, ale i tu populiści napotkali opór" - piszą autorzy raportu.

W Polsce protesty społeczne i krytyka ze strony społeczności międzynarodowej sprawiły, że prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę zmierzającą do "podważenia niezależności sądów i praworządności", choć przedstawiona przez niego alternatywa również nie spełniła oczekiwań - podano w raporcie. Na Węgrzech groźba interwencji ze strony UE powstrzymała plany zamknięcia Uniwersytetu Środkowoeuropejskiego - dodają autorzy.

"Przynajmniej w przypadku Polski dochodzi w instytucjach UE i w pewnych państwach członkowskich do rosnącej świadomości, że ataki na demokrację stanowią zagrożenie dla samej UE" - uważa HRW.

Tegoroczna edycja raportu HRW przypada w 70. rocznicę Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka - zaznaczył Kenneth Roth, wzywając do żywiołowej obrony praw człowieka przeciw zapędom polityków próbujących zbić kapitał na ograniczaniu praw grup zmarginalizowanych.