Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku zakończył się we wtorek proces czterech policjantów oskarżonych m.in. o to, że brali pieniądze za potwierdzanie, w rzeczywistości upozorowanych, kolizji drogowych, za które firmy ubezpieczeniowe wypłacały odszkodowania.

W lipcu ub. roku, po trwającym w I instancji ponad rok procesie, Sąd Rejonowy w Białymstoku skazał ich na kary więzienia w zawieszeniu i grzywny, mają też oni częściowo naprawić szkodę firmom ubezpieczeniowym.

Obrońcy całej czwórki złożyli apelacje; wszyscy chcą uniewinnienia swoich klientów, ewentualnie uchylenia wyroków i zwrotu sprawy do ponownego rozpoznania w I instancji. Apelację złożyła też prokuratura, która dla dwóch oskarżonych chce kar surowszych i bez zawieszenia.

Wyrok odwoławczy Sąd Okręgowy w Białymstoku ma ogłosić w środę.

Oskarżeni mają od 41 do 59 lat, wszyscy są już na tzw. emeryturach mundurowych. Zarzuty im postawione dotyczą 2002-2003 roku, gdy pracowali w wydziałach ruchu drogowego komend policji w Białymstoku i Bielsku Podlaskim.

Według prokuratury, policjanci mieli poświadczać, iż miała miejsce kolizja i pomagać w ten sposób w przygotowaniu dokumentów, na podstawie których wyłudzano odszkodowania komunikacyjne.

Postawiono im zarzuty przyjmowania łapówek (w zarzutach padają kwoty od 100 do 400 zł), poświadczenia nieprawdy, przekroczenia uprawnień i pomocnictwa do wyłudzenia odszkodowań.

W sumie chodzi o kilkanaście przepadków wyłudzeń, kwoty wypłat przez ubezpieczycieli wahały się od kilkunastu, do ponad 20 tys. zł. W niektórych z tych spraw pojawiają się nazwiska obywateli Białorusi, jako osób uczestniczących w rzekomych kolizjach.

Sąd I instancji skazał czterech oskarżonych policjantów. Uznał, że przekroczyli oni swoje uprawnienia służbowe przez poświadczenia nieprawdy, potwierdzając kolizje drogowe, które w rzeczywistości nie miały miejsca; przyjął też - w niektórych przypadkach - że doszło do przejęcia korzyści majątkowej. Sąd uznał, że doszło również do tzw. fałszu intelektualnego poprzez przyjęcie w notatce policyjnej (która jest dokumentem urzędowym) po zdarzeniu, że pewne okoliczności miały miejsce, gdy w rzeczywistości one się nie wydarzyły.

Sprawa jest częścią jednego z dłużej prowadzonych śledztw białostockiej prokuratury apelacyjnej (obecnie regionalnej). Wszczęte zostało w 2006 roku, a w poszczególnych jego wątkach przewijało się ponad 80 osób. W kilku sprawach zapadły już prawomocne wyroki.(PAP)

autor: Robert Fiłończuk