Złożę pozew przeciwko Ryszardowi Czarneckiemu - zapowiedziała europosłanka Róża Thun (PO). Jest to reakcja na słowa Czarneckiego, który użył słowa "szmalcownik" w związku z jej wypowiedziami nt. sytuacji polityczno-społecznej w Polsce.

Europosłanka PO wystąpiła w materiale niemiecko-francuskiej telewizji Arte nt. sytuacji polityczno-społecznej w Polsce pod rządami PiS. Pokazano w nim m.in. fragmenty antyrządowych demonstracji. "O demokrację w Polsce walczyliśmy od dekad, a oni (PiS) chcą to wszystko zniszczyć. Jak tak dalej pójdzie, w Polsce nastanie dyktatura (...). Jak się raz zniszczy demokrację i wolność, to nie wiem jak to odbudować (...). Jestem przekonana, że PiS chce wyprowadzić Polskę z Unii Europejskiej" - powiedziała Thun w reportażu.

Europoseł i wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego Ryszard Czarnecki (PiS) komentując wypowiedzi Thun powiedział 3 stycznia w wywiadzie dla portalu niezalezna.pl: "Pani von Thun und Hohenstein wystąpiła w roli donosicielki na własny kraj. (...) Podczas II wojny światowej mieliśmy szmalcowników, a dzisiaj mamy Różę von Thun und Hohenstein i niestety wpisuje się ona w pewną tradycję. Miejmy nadzieję, że wyborcy to zapamiętają i przy okazji wyborów wystawią jej rachunek". Wypowiedź ta potem została opublikowana na jego blogu.

W sobotę Róża Thun była pytana w RMF FM o to, czy zamierza pogodzić się z europosłem Ryszardem Czarneckim, po tym, jak ten nazwał ją "szmalcownikiem". - Nie bagatelizowałabym tego, nie można tego traktować w kategorii kłótni - odparła Thun.

- Jeśli (wice)przewodniczący Parlamentu Europejskiego przestrzeń publiczną paskudzi tak ohydnymi zdaniami, to to jest bardzo poważna sprawa - argumentowała. Jak dodała, "nie można tego lekceważyć".

- Złożę pozew, bo pan Czarnecki nie zamierza wycofywać żadnych swych słów i jest z nich szalenie zadowolony - zapowiedziała. Jak przekonywała Thun, film telewizji Arte "jest merytoryczny, a reżyserka ma prawo widzieć Polskę tak, jak widzi". - Proszę o cytat, gdzie obrażam Polaków? - dopytywała Thun na antenie RMF FM. Na uwagę prowadzącego, że wypowiada tam słowa o dyktaturze, Thun odparła, że "tak właśnie myśli".

- Ja tak uważam, że to jest rząd, który dąży do autorytaryzmu, albo do dyktatury; jeżeli się niszczy trójpodział władzy, to jest koniec z demokracją i ma się do czynienia z dyktaturą" - powtórzyła swoje stanowisko europosłanka. "Nie mówię, że już mamy dyktaturę, ale że idziemy w kierunku dyktatury - i to samo mówię w tym filmie - zaznaczyła.

W czwartek liderzy czterech grup politycznych europarlamentu - Manfred Weber (EPL), Gianni Pittella (S&D), Guy Verhofstadt (ALDE) i Philippe Lamberts (Zieloni) - napisali list do szefa PE Antonio Tajaniego, domagając się odwołania wiceszefa PE Ryszarda Czarneckiego (PiS) w związku z jego wypowiedzią o Róży Thun (PO).

Wiceszef PE Ryszard Czarnecki powiedział w piątek, że list liderów frakcji politycznych w PE w jego sprawie to element walki z Polską. - Nie liczą się argumenty i prawda, tylko liczy się to, żeby politycznie uderzyć w Polskę i jej przedstawicieli - zaznaczył.

- Są politycy, którzy za stanowisko w Unii Europejskiej sprzedawali Polskę i dalej gotowi są sprzedawać. Są też tacy, dla których obrona interesów własnej ojczyzny jest ważniejsza niż (obrona) stanowiska. Cieszę się, że - tak samo jak olbrzymią większość Polaków - wychowano mnie tak, że należę do tej drugiej grupy - podkreślił Czarnecki.

- Jeśli chodzi o zarzuty zamieszczone w liście, moja wypowiedź została przekręcona. Podkreślałem, że w historii Polski były negatywne zjawiska, teraz takim negatywnym zjawiskiem - mam prawo do takiej oceny - jest donoszenie na własny kraj przez konkretnych polityków totalnej opozycji. Całe to oświadczenie opiera się na kłamstwie dotyczącym historii Polski i na kłamstwie dotyczącym mojej wypowiedzi. Na kłamstwie nie da się budować wspólnej Europy - zaznaczył polityk.