Projekt nowelizacji ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz języku regionalnym nadający śląskiej mowie status takiego języka zostanie złożony w Sejmie jeszcze w tym tygodniu - zapowiedziała w poniedziałek posłanka Monika Rosa, szefowa śląskich struktur Nowoczesnej.

"Będziemy składać projekt ustawy, który wpisuje język śląski jako język regionalny, tuż obok języka kaszubskiego. Ten projekt sprawi, że formalnie zaakceptowane zostanie to, co jest rzeczywiste - czyli fakt, że język śląski jest językiem" - zapowiedziała Rosa.

Jak wyjaśniła, nowelizacja pozwoliłaby sformalizować funkcjonowanie tego języka na gruncie prawnym. "Da także możliwości do tego, żeby pieniądze były przeznaczane na kulturę, na rozwój tego języka, a także na naukę tego języka w szkołach" - dodała.

Zdaniem Rosy uznanie śląskiego jako języka regionalnego pokaże, że w Polsce w końcu skończył się komunizm. "To w czasach komunistycznych język śląski był ze szkół rugowany. Tak naprawdę ta ustawa jest ustawą dekomunizacyjną, która mówi, że Polska jest krajem otwartym, Polska szanuje tożsamości i wrażliwości swoich obywateli" - podkreśliła.

Posłanka zapowiedziała, że projekt zostanie złożony jeszcze w tym tygodniu. "Liczymy na poparcie posłów wszystkich ugrupowań partyjnych" - dodała. Jak podkreśliła, popierają go wszyscy posłowie Nowoczesnej, niezależnie od regionu, a poparcie zapowiedzieli także posłowie Kukiz'15 oraz Platformy Obywatelskiej. "Wyraźnie widzimy jednak, ze PiS chce tworzyć jednolite, kolektywne państwo, gdzie wszyscy są tacy sami, mówią tak samo i zachowują się w ten sam sposób" - powiedziała.

"Przede wszystkim chcemy się skupić na tym, że uznanie wielokulturowości i wielu tożsamości to jest ogromna wartość dla Polski. (...) To w żaden sposób nie będzie zagrożeniem autonomii i jednolitości całego kraju, a raczej jego ubogaceniem. Sprawi, że stanie się bardziej atrakcyjny, bardziej otwarty. Tymi słowami chcemy przekonać też posłów PiS, którzy niejednokrotnie, jeśli są ze Śląska, też mówią w języku śląskim, ale podporządkowali się jakiejś ogólnonarodowej idei, że państwo musi być jednolite. Nie wszystko musi być jednolite, ważne żeby było spójne, otwarte i tolerancyjne. (...) To może w końcu pokazać, że Śląsk to nie jest skansen: ludowe tańce, rolada i chłop pracujący na grubie. Że to coś żywego i fantastycznego, i to może być dla Śląska ogromną promocją" - podkreśliła Rosa. "Sam język nie tworzy żadnego zagrożenia dla narracji o oderwaniu się Śląska od Polski, takiej narracji w ogóle nie ma" - dodała.

Szefowa Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer zaznaczyła, że inicjator nowelizacji - czyli Nowoczesna - "oczywiście zajmuje się gospodarką i praworządnością, ale także prawami mniejszości". "W roku 2011 w czasie spisu powszechnego aż 509 tys. Polaków powiedziało, że język śląski jest ich językiem. Chcemy to uszanować. Uważamy, że warto (...), by takie języki jak śląski nie zanikały. Język kaszubski już jest uznany za język regionalny, warto by i śląski dołączył do tego grona" - przypomniała.

Inicjator prac nad ustawą Marcin Musiał wyjaśnił, że prace nad nowelizacją wyniknęły z chęci zarażenia ślonską godką już tych najmłodszych. "Niestety na Śląsku młodzi już nie mówią, bo dziadkowie z nimi nie rozmawiają po śląsku. W tym momencie musi pojawić się instytucja państwowa, która odnowi tą transmisję międzypokoleniową" - powiedział.

"Dlatego staramy też się zdobyć większą akceptację społeczną dla używania śląskiej godki w przestrzeni publicznej. Dlatego pani poseł organizowała dyżury poselskie po śląsku, dlatego w tym roku planujemy zorganizować dyktando i konkurs na najlepsze śląskie opowiadanie. Chcemy pokazać, że ślonsko godka może występować w różnych formach funkcjonalnych: w szkole, na ulicy, w teatrze, mogą być wydawane w tym języku książki. To się dzieje, jedyne czego brakuje to wsparcia państwa i akceptacji dla tych dążeń bardzo szczerych, wynikających z potrzeby serca dla przechowania dla następnych pokoleń śląskiego języka" - dodał.

Nowoczesna rozpoczęła prace nad projektem nowelizacji w marcu ub. roku, zapowiadając jego złożenie po cyklu debat i konsultacji na Śląsku oraz w innych częściach Polski. Ostatnia z nich, "Kiedy umrze śląsko godka? OdpowiadaMY", odbyła się w poniedziałek w Sejmie z udziałem m.in. posłanki Moniki Rosy, ekspertki ds. języków regionalnych PAN prof. Nicole Dołowy-Rybińskiej, pisarki i dziennikarki Anny Dziewit-Meller, aktora Marcina Gawła, śląskiego tłumacza i popularyzatora godki Grzegorza Kulika oraz socjolożki prof. Marii Szmei (AGH).

Gdyby "ślonska godka" została językiem regionalnym, jak kaszubski, możliwe byłoby publiczne wsparcie edukacji regionalnej, czy działalności kulturalnej i artystycznej związanej z tym językiem. O taką regulację od dawna zabiegają środowiska odwołujące się do śląskiej tradycji, jednak ich inicjatywy nie znalazły dotąd poparcia w parlamencie.

Ustawa o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym z 2005 r. rozróżnia mniejszość narodową od etnicznej poprzez kryterium utożsamiania się z narodem zorganizowanym we własnym państwie. Postulowane przez śląskie środowiska zmiany w ustawie dałyby mowie śląskiej podobne prawa, jakie wynikałyby z nadania jej statusu języka regionalnego. Zapewniłyby też fundusze m.in. na śląską edukację regionalną, działalność kulturalną i artystyczną, tworzenie śląskich programów telewizyjnych i audycji radiowych oraz ochronę miejsc związanych ze śląską kulturą.(PAP)

autorka: Martyna Olasz