Jesteśmy rozczarowani tym spotkaniem; minister zdrowia Konstanty Radziwiłł i minister Marek Suski przyszli kompletnie nieprzygotowani, bez żadnej propozycji - powiedział wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL Jarosław Biliński.

W piątek wieczorem w siedzibie Rzecznika Praw Pacjenta zakończyło się rozmowy ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła z rezydentami.

"Z wielkim żalem muszę powiedzieć, że jesteśmy bardzo rozczarowani tym spotkaniem. Jesteśmy zmęczeni i to rozczarowanie najbardziej wydatkuje nasze emocje tym, że minister zdrowia i minister (szef gabinetu politycznego premiera Marek) Suski przyszli kompletnie nieprzygotowani na to spotkanie, bez żadnej propozycji" - powiedział Biliński.

Jak podał, przez pierwszą godzinę spotkania tematem rozmowy było to, co rząd zrobił do tej pory dla ochrony zdrowia. "Kiedy doszliśmy w końcu do porozumienia, że musimy omówić ten punkt, gdyż z tego punktu wynikają wszystkie kolejne, usłyszeliśmy propozycję ministra zdrowia i rządu. I ta propozycja, muszę powiedzieć, była najbardziej żałosna w całym tym spotkaniu. Tzn. pan minister, niejako mając przyzwolenie pana premiera (Mateusza) Morawieckiego powiedział, że rząd dołoży wszelkich starań, aby przyśpieszyć wzrost nakładów na ochronę zdrowia, jeżeli warunki gospodarcze na to pozwolą" - powiedział Biliński, podkreślając, że to przejaw braku szacunku do nich, ponieważ "nie została spełniona podstawowa zasada punktu negocjacyjnego, czyli nie ma konkretyzacji tego punktu".

Biliński powiedział, że podczas spotkania została przyjęta "daleko idąca i kompromisowa" propozycja: osiągnięcie 6 proc. PKB w 2023 r. To oznacza zmniejszenie progu z 6,8 proc. i wydłużenie czasu z 2021 r.

"Ministerstwo Zdrowia na pytanie, jak ustosunkowuje się do tej propozycji, okazało się, że tak naprawdę nie ma prerogatyw, ani pan minister Suski, ani pan minister Radziwiłł, do podejmowania wiążących decyzji budżetowych. To znaczy, że zaproszono nas na spotkanie kolejny raz, na którym nie było osób, które mogłyby podejmować wiążące decyzje. Uważamy to za posunięcie daleko nie fair" - podkreślił Biliński.