Komendant Wojewódzki Policji we Wrocławiu polecił zbadanie okoliczności, w jakich komendant miejski policji podinsp. Zbigniew Raczak trafił w nocy ze środy na czwartek na jeden z wrocławskich szpitalnych oddziałów ratunkowych.

Jak powiedział rzecznik dolnośląskiej policji Paweł Petrykowski, wrocławski komendant miejski został zwolniony do domu po udzieleniu mu pomocy medycznej. Zaznaczył, że okoliczności tego zdarzenia są niejasne i komendant wojewódzki polecił wyjaśnienie, czy podinsp. Raczak trafił do szpitala z powodów "zdrowotnych czy innych" - powiedział Petrykowski.

Rzecznik nie potwierdził informacji, które pojawiły się w mediach, że to Staż Ochrony Kolei poinformowała policję o znalezieniu policjanta pod jednym z wrocławskich sklepów. - Na pewno powiadomione zostało pogotowie - powiedział PAP Petrykowski.

Rzecznik zdementował też informację, że komendant miejski miał się wcześniej spotkać z komendantem wojewódzkim policji. Według wrocławskiej "Gazety Wyborczej", podinsp. Raczak miał zostać znaleziony przed sklepem przez funkcjonariuszy SOK. Policjant miał być pijany, bez butów i z rozbitą głową.

Rzecznik Komendy Głównej Policji mł. insp. Mariusz Ciarka poinformował, że komendant główny policji wysłał do Wrocławia oficerów Biura Kontroli KGP, z zastępcą dyrektora tego biura na czele. - Mają oni szczegółowo wyjaśnić wszystkich okoliczności tego zdarzenia - niezależnie od ustaleń poczynionych przez wydział kontroli Komendy Wojewódzkiej we Wrocławiu - powiedział PAP mł. insp. Ciarka.