W sprawie wszczęcia przez Komisję Europejską wobec Polski procedury z art. 7.1 Węgry wypowiadają się bardzo precyzyjnie od samego początku i wyraźnie mówią, że będą głosować przeciwko karaniu Polski - powiedział w środę wicemarszałek Senatu Adam Bielan.

Bielan były pytany w środę w TVP Info o to, że podczas spotkania premierów Mateusza Morawieckiego i Viktora Orbana w środę w Budapeszcie obaj politycy podkreślali jedność poglądów, jeśli chodzi o politykę migracyjna, jednak "nie doczekaliśmy się deklaracji" szefa węgierskiego rządu w sprawie poparcia polski w sporze z KE, która uruchomiła wobec Polski art. 7 unijnego traktatu.

Wicemarszałek Senatu zaznaczył, że podczas konferencji prasowej obu premierów nie padło pytanie o tę kwestię. "Węgrzy w tej sprawie wypowiadają się bardzo jasno, precyzyjnie od samego początku, od momentu, kiedy KE zdecydowała się wszcząć tę procedurę zgodnie z art. 7.1. wyraźnie mówią, że będą głosować przeciwko karaniu Polski, więc tutaj spraw jest jasna" - powiedział Bielan.

Jak mówił, procedura wszczęta z art. 7.1 "może się skończyć jedynie formalnym oskarżeniem Polski o to, że istnieje tu podwyższone ryzyko łamania tzw. wartości europejskich". "Dopiero procedura zgodna z art. 7.2 oznacza możliwość ukarania Polski sankcjami, ale tam potrzebna jest jednomyślność, więc głos choćby premiera Orbana - jestem przekonany, że znacznie więcej państw nie poprze polityków z KE w tej sprawie - całą procedurę zablokuje" - podkreślił Bielan.

Premier Mateusz Morawiecki złożył w środę wizytę w stolicy Węgier, gdzie spotkał się z premierem Viktorem Orbanem. Rozmowy premierów dotyczyły polityki wobec migracji, a także m.in. przyszłości UE, Grupy Wyszehradzkiej i kwestii energetycznych. Orban podkreślił przy tym, że Polska jest decydującą siłą Europy Środkowej. Nie zmieniamy naszej polityki względem migracji - powiedział po spotkaniu z premierem Węgier szef polskiego. Orban ocenił, że dotychczasowa polityka migracyjna UE "poniosła fiasko".

KE uruchamiając 20 grudnia art. 7 traktatu unijnego wobec Polski dała jednocześnie Warszawie trzy miesiące na wprowadzenie rekomendacji w sprawie praworządności. Państwa członkowskie w Radzie UE nie są jednak związane tym terminem i to od prezydencji bułgarskiej będzie zależało, kiedy będą podejmowane kolejne kroki opisane w procedurze art 7.

Art. 7 mówi o tym, że na uzasadniony wniosek jednej trzeciej państw członkowskich, Parlamentu Europejskiego lub Komisji Europejskiej Rada UE może stwierdzić istnienie wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia przez kraj członkowski wartości unijnych.

Decyzja w tej sprawie, która jest podejmowana przez kraje większością czterech piątych (przy zgodzie PE), nie wiąże się jeszcze z sankcjami, ale jest krokiem na drodze do nich. Same sankcje są mało prawdopodobne, bo wymagają jednomyślności, ale już uruchomienie art. 7 jest bezprecedensowym krokiem w historii UE.(PAP)

Marzena Kozłowska