Nie mam nic do ukrycia i jeśli będzie wniosek o pozbawienie mnie immunitetu, to ja zrezygnuję z niego sam – powiedział PAP senator Maciej Grubski, po tym jak w piątek Prokuratura Krajowa poinformowała o zamiarze pociągnięcia go do odpowiedzialności karnej.

W piątek wniosek o zgodę na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej senatora Macieja Grubskiego (PO) w celu postawienia mu czterech zarzutów skierowała do marszałka Senatu Prokuratura Krajowa. Zarzuty dotyczą wpływu na jeden z przetargów dla wojska i trzech oświadczeń majątkowych senatora z lat 2011-12 - wynika z komunikatu PK.

"Nie mam nic do ukrycia i jeśli będzie wniosek o pozbawienie mnie immunitetu, to ja zrezygnuję z niego sam. Odmówię jednak składania wyjaśnień, dopóki nie zapoznam się z dokumentacją mojej sprawy" - podkreślił Grubski.

Senator uważa, że od pięciu lat jest obiektem nagonki ze strony CBA i prokuratury, w tym wielokrotnych podsłuchów realizowanych przez różne służby, a także prowokacji, m.in. - jak podał - w 2013 roku kontaktował się z nim agent, proponujący w zamian za pomoc w budowie hotelu łapówkę, której przyjęcia odmówił.

"Szef CBA Wojtunik (Paweł Wojutnik kierował CBA w od października 2009 r. do 1 grudnia 2015 r.) przyciśnięty przeze mnie do ściany w restauracji Za Kratą w Sejmie powiedział mi taką rzecz: +co pan ode mnie chce, może było na pana zamówienie?+. Szef służby specjalnej w państwie mówi to do senatora Rzeczpospolitej" - powiedział Grubski.

Według prokuratury, Grubski miał ujawnić znajomemu biznesmenowi Henrykowi K. tajne informacje o wartym prawie 22 mln zł przetargu na sprzęt dla jednostek specjalnych Wojska Polskiego.

Jak podał PAP Grubski, biznesmena poznał na targach wojskowych w Kielcach w 2010 roku; przedstawił mu go jeden z senatorów PO. Grubski, który był wówczas wiceprzewodniczącym komisji obrony narodowej – jak sam mówi – podjął interwencję w celu zainteresowania MON wirtualnymi systemami dla wojska produkowanymi m.in. przez firmę reprezentowaną przez Henryka K.

Prokuratura zarzuca Grubskiemu m.in. że w sierpniu 2013 r. nakłonił podpułkownika Marka D. z Inspektoratu Uzbrojenia MON do przekazywania mu niejawnych informacji o przetargu na zakup do szkolenia sił specjalnych laserowego symulatora, tzw. wirtualnego systemu taktycznego pola walki. Następnie pozyskane dane przekazywał mailem Henrykowi K., którego firma złożyła wniosek o dopuszczenie do przetargu.

Grubski nie zaprzecza, że prowadził korespondencję mailową z Markiem D. i że był już - w 2014 roku – przesłuchany w tej sprawie przez prokuraturę wojskową.

"Nie mam sobie nic do zarzucenia. Nie złamałem żadnej tajemnicy. Jeżeli był to jakikolwiek ważny wojskowy dokument, to złamał ją Marek D. Poza tym korespondując z firmą reprezentowaną przez Henryka K. działałem na normalnych zasadach wykonywania mandatu posła i senatora" - powiedział.

Zdaniem senatora, korespondencja prowadzona była jeszcze przed ogłoszeniem przetargu, na etapie sprawdzania rynku i te same informacje, które wysłał Henrykowi K. jego firma miała już wcześniej z innego źródła. Grubski nie przyznaje się też do przyjęcia – co zarzuca mu prokuratura - 91 tys. zł łapówki.

Trzy odrębne zarzuty prokuratury dotyczą poświadczenia nieprawdy w oświadczeniach majątkowych z 2011 r. i 2012 r. oraz zaniżenia informacji o posiadanym majątku w sumie o ponad 105 tys. zł.

"Na wniosek prokuratury w 2014 roku CBA przeprowadziło kontrolę mojego oświadczenia majątkowego, kontrola wykazała szereg – w mojej ocenie – popełnionych przeze mnie nieświadomie błędów" - powiedział Grubski.

Za "szczególnie skandaliczny" senator uznał fakt, że interwencja prokuratury w jego sprawie rozpoczęła się w piątek, podczas gdy tego dnia ok. godz. 1.00 zmarła jego matka.

"Jeżeli panowie z prokuratury podsłuchiwali mnie cały czas, dokładnie wiedzieli, jaka jest sytuacja i mogli spokojnie wstrzymać się z interwencją lub zwrócić do mojego mecenasa, który jest w stałym kontakcie z prokuraturą" - dodał.