Puszcza Białowieska wymaga działań ochronnych, bo w przeciwnym razie mogą z niej zniknąć niektóre gatunki - to argumenty polskich władz podczas rozprawy w Trybunale UE. Komisja Europejska uważa, że kornik nie jest zagrożeniem dla lasów, a walka z nim jest nieskuteczna.

Rozprawa w Trybunale Sprawiedliwości UE w Luksemburgu rozpoczęła się od wystąpienia pełnomocniczki Komisji Europejskiej, Katarzyny Hermann, która wskazywała, że Puszcza nie jest obszarem gospodarczym, lecz dziedzictwem naturalnym. Powiedziała, że zwiększone występowanie kornika jest naturalnym zjawiskiem, które w Puszczy Białowiejskiej obserwuje się cyklicznie w ciągu ostatnich 100 lat.

Wskazywała, że według naukowców występowanie korników nie jest zagrożeniem dla lasów naturalnych. - Skutki w postaci suchych świerków nie wszystkim mogą wydawać się pożądane, te świerki jednak stanowią element lasów naturalnych - powiedziała Hermann. Podkreślała, że kornik nie niszczy lasu, bo Puszcza sama się odnawia. Wskazywała, że nie trzeba wycinać starych drzew, żeby urosły nowe.

- Środowisko naukowe jest zgodne, że cięcia sanitarne nie mogą powstrzymać gradacji kornika, zwłaszcza na obszarach chronionych, takich jak Puszcza Białowieska - oznajmiła.

Zdaniem pełnomocniczki KE, z terenów, gdzie nie ma wycinki, kornik może przedostać się na kolejne, więc cięcia na nic się nie zdadzą, bo kornik powróci. Wskazywała, że KE posiada też dane, zgodnie z którymi cięcia sanitarne dotyczyły w przeważającej części martwych świerków, więc takich, które kornik opuścił.

- W jaki sposób takie cięcia mogłyby przyczynić się do zwalczania kornika drukarza? - pytała. Podkreślała, że KE uważa, iż kornik jest naturalnym elementem ekosystemów leśnych i nie może być uznany za zagrożenie. - Szkody wykonane przy użyciu harwesterów są nie do naprawienia za naszego życia - dodała Hermann.

Jej zdaniem, cięcia mogą być skuteczne w lasach gospodarczych, gdzie zasadne jest usuwanie starych drzew i zastępowanie młodymi, ale "Puszcza Białowieska nie jest monokulturą świerkową".

Pełnomocniczka KE: Drewno wywożone i sprzedawane

Według informacji KE, – jak mówiła Hermann – usuwane w Puszczy drewno było wywożone i sprzedawane firmom ze wschodniej i centralnej Polski oraz lokalnej społeczności. Dodała, że pokazuje to, iż te działania służą celom komercyjnym.

Hermann powołała się też na byłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który – jak mówiła – chciał objęcia całej Puszczy statusem parku narodowego o ścisłej ochronie. Tak się jednak nie stało i znaczna część Puszczy znajduje się pod zarządem lasów państwowych, "które pielęgnują ją jak lasy gospodarcze" - powiedziała.

Na koniec podkreśliła, że prawo europejskie wymaga od lasów państwowych respektowania przepisów dyrektyw i nieprzekształcania Puszczy Białowieskiej w las gospodarczy. - Przysłowiowe lekarstwo jest gorsze od choroby. Komisja Europejska podtrzymuje skargę - oświadczyła.

Szyszko: Puszcza jest wyjątkowa, nie pasują analizy dotyczące zwykłych lasów

Na te zarzuty odpowiadał minister środowiska Jan Szyszko. Podał wykaz gatunków, które Polska jest zobowiązana chronić, podkreślając, że Puszcza jest unikatem pod względem bioróżnorodności. Wskazywał, że struktura siedlisk i gatunków jest pochodną użytkowania tego terenu w przeszłości i nieprawdziwe jest stwierdzenie, iż są to lasy naturalne, które powstały bez udziału człowieka. Powołał się przy tym na historyczną literaturę dotyczącą dziejów Puszczy Białowieskiej. Mówił też o mapach z XV, XVI i XVII wieku, pokazujących, jak Puszcza była użytkowana w tamtych czasach.

- Dlaczego Komisja Europejska się do tego nie odnosi? KE ma obowiązek patrzeć na historię – powiedział.

Szyszko mówił, że struktura siedlisk i występujące gatunki są pochodną użytkowania Puszczy. Podał przykład innego gatunku, który występuje w innym ekosystemie, bociana białego, który - jak powiedział - błyskawicznie zginie, jeśli nie będziemy kosili łąk. Pokazał też mapę z ilością martwego drewna, które zalega w Puszczy Białowieskiej. Podkreślał też, że Puszcza jest dziedzictwem ludzkości.

Minister wskazywał ponadto gatunki zwierząt, które występują w większej ilości poza parkiem narodowym, niż w samym parku. Wymieniał gatunki inwazyjne, jak i te, które trzeba w Puszczy chronić.

Przedstawiciele strony polskiej podkreślali też na rozprawie, że KE często powołuje się na analizy, które dotyczą lasów, ale nie bezpośrednio Puszczy Białowieskiej, która jest wyjątkowym obszarem. Wskazywali też, że brak interwencji spowoduje, iż z Puszczy znikną niektóre gatunki.

- Proszę Trybunał, aby oddalić pozew strony pozywającej i zwracam się z prośbą, aby rozpocząć dyskusję merytoryczną, pozbawioną elementów sugestii, w oparciu o konkretne dane - powiedział Szyszko. Według niego, taka dyskusja powinna toczyć się z udziałem ludności, która żyje na obszarze Puszczy. Mówił, że "Puszcza Białowieska to perła przyrodnicza", dziedzictwo kulturowe miejscowej ludności, wzór do naśladowania dla całego świata z punktu widzenia koncepcji zrównoważonego rozwoju.

Po posiedzeniu Trybunału minister Szyszko powiedział dziennikarzom, że "Polska w 100 proc. reprezentuje prawo Unii Europejskiej, a równocześnie to prawo implementuje. W tej chwili czekamy tylko i wyłącznie na jedną rzecz, na opinię i wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie Puszczy Białowieskiej".

Dyrektor Lasów Państwowych Konrad Tomaszewski powiedział dziennikarzom, iż nieprawdą jest, że Lasy Państwowe wycofały harwestery z Puszczy celem uniknięcia kar, bo zrobiły to wcześniej. Zaznaczył, że podjął decyzję o wycofaniu harwesterów, zanim światło dziennie ujrzało postanowienie o wprowadzeniu środków tymczasowych. Te środki to decyzja TSUE o natychmiastowym wstrzymaniu wycinki Puszczy do czasu ogłoszenia wyroku.

Zgodnie z wtorkową decyzja Trybunału, opinia rzecznika generalnego TSUE w sprawie dotyczącej Puszczy Białowieskiej ma zostać wydana 20 lutego. Następnie Trybunał ma ją przeanalizować i wydać ostateczny wyrok.

Kolejny etap, potem wyrok

Według procedury, kolejnym etapem postępowania ma być opinia rzecznika generalnego Trybunału w tej sprawie. Następnie ma zostać wydany ostateczny wyrok.

Spór o sposób ochrony Puszczy Białowieskiej rozgorzał dwa lata temu, kiedy pod koniec 2015 roku leśnicy zaproponowali zmianę dotychczasowego planu urządzenia lasu (PUL) dla Nadleśnictwa Białowieża. W aneksie zaproponowano pięciokrotnie większe pozyskanie drewna, niż zakładał wcześniejszy plan na lata 2012-2021 z limitem ponad 60 tys. metrów sześciennych na 10 lat. Następnie zaproponowano nowy limit, tym razem trzykrotnie większy od pierwotnego, a ewentualna wycinka miała się ograniczać do cięć sanitarnych.

Pod koniec marca 2016 roku minister Szyszko zaakceptował większy limit cięć dla Nadleśnictwa Białowieża. Umożliwi on pozyskanie – do 2021 roku – maksymalnie ok. 125 tys. metrów sześciennych drewna.

Ministerstwo tłumaczyło, że cięcia są niezbędne ze względu na gradację kornika drukarza, który atakując świerki, doprowadził do ich zamierania. To z kolei - zdaniem resortu - spowodowało zanikanie cennych siedlisk i obszarów Natura 2000.

Aktywiści z Greenpeace wraz z sześcioma innymi organizacjami m.in. ClientEarth złożyli skargę do KE na działania resortu w Puszczy Białowieskiej. Ekolodzy domagają się m.in. rozszerzenia parku narodowego na całą puszczę (Białowieski Park Narodowy zajmuje ok. 1/6 puszczy po polskiej stronie).

Ostatecznie KE wszczęła przeciwko Polsce procedurę o naruszenie prawa europejskiego, a dokładniej o nieprzestrzeganie dyrektyw ptasiej i siedliskowej.

Przed Trybunałem Sprawiedliwości UE już dwukrotnie odbyły się wysłuchania stron, czyli Polski i KE w sprawie Puszczy Białowieskiej. Dotyczyły one jednak zastosowania tzw. środka tymczasowego (na wniosek KE) o zaprzestanie wycinki w puszczy, dopuszczając jedynie niezbędne cięcia, wynikające z zachowania bezpieczeństwa publicznego. Dwa tygodnie temu Trybunał zagroził, że jeżeli Polska nie zaprzestanie wycinki, będą mogły nam grozić kary finansowe w wysokości 100 tys. euro dziennie.