Mateusz Morawiecki staje na czele nowego rządu, w którym... nie ma ani jednej nowej twarzy. Na razie
Tak jak nowy premier już zapowiadał, skład Rady Ministrów został zaprzysiężony w niemal identycznym kształcie, jak ten, który zostawiła Beata Szydło. Najważniejsza zmiana to objęcie przez byłą premier stanowiska wicepremiera bez teki. Z nieoficjalnych informacji wynika, że będzie odpowiadać za sprawy społeczne.
Rząd Morawieckiego ma być powoływany na raty, dlatego obecnie ministerialne stołki w kancelarii premiera zachowały także osoby, które mają odejść w pierwszej kolejności: szefowa gabinetu byłego już premiera Elżbieta Witek, szefowa KPRM Beata Kempa czy szef Stałego Komitetu Rady Ministrów Henryk Kowalczyk. Stanie się to już w styczniu. Na początku roku stanowiska stracą pewnie także kolejni członkowie starego gabinetu.
To może wywoływać dezorientację opinii publicznej, ale ma sens z punktu widzenia wewnętrznej sytuacji w Prawie i Sprawiedliwości. Daje prezesowi szanse na spokojne zainstalowanie nowego premiera na urzędzie, po czym będzie mógł przejść płynnie do negocjacji na temat obsady resortów.
Na brak zmiany zwrócił w swoim wystąpieniu prezydent Andrzej Duda. Podkreślił, że cieszy się, iż nowy szef rządu chce najpierw popracować z ministrami odziedziczonymi po poprzedniczce, zanim zacznie proces ich ewentualnej wymiany.
Takie rozwiązanie służy przede wszystkim PiS. Wiadomo, że Andrzej Duda jest w konflikcie z Antonim Macierewiczem. Trudno było także mówić o sympatii prezydenta dla szefa MSZ. Kaczyński mógł się obawiać, że jeśli zmiany będą kompleksowe, to prezydent może robić problemy. Z punktu widzenia konstytucji łatwiej bowiem głowie państwa rzucać kłody związane z nominacjami ministra niż dogadywać się w sprawie ich odwołania. A jeśli operacja zostanie rozłożona w czasie, Andrzejowi Dudzie może być niezręcznie odmówić nowemu premierowi nominacji dla dotychczasowych ministrów, zwłaszcza że zaraz mają być rozmowy o tekach dla ministrów.
Po drugie, działanie na raty daje pewność wsparcia kandydatury Morawieckiego w klubie PiS, w którym zamiana Szydło na Morawieckiego nie była przyjęta z entuzjazmem. Same rozmowy o rekonstrukcji rządu mogłyby nakręcić polityczne emocje i zachwiać partią. Przełożenie tych decyzji pomaga uspokoić nastroje i pozwoli, bez napięć rozpocząć urzędowanie nowemu premierowi.
Trzeci powód, na który zwraca uwagę politolog Marek Migalski, to upewnienie się co do wyników głosowania w sprawie wotum zaufania dla rządu Morawieckiego. Pozostawienie w rządzie Antoniego Macierewicza i ułożenie przed zaprzysiężeniem stosunków między Morawieckim a jego największym rywalem – ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą dawało gwarancję, że ich stronnicy w Sejmie nie będą mieli problemu z podniesieniem ręki za udzieleniem wotum zaufania.
Dla Mateusza Morawieckiego kluczowa jest kontrola nad ministerstwami finansów oraz rozwoju. Szczególnie w sytuacji, gdy ustalając skład gabinetu, który gruntowną zmianę ma przejść na początku nowego roku, musi zyskać dla kandydatów akceptacje kierownictwa politycznego PiS. Dlatego w pierwszym etapie zmian będzie łączył dotychczasowe stanowiska z kierowaniem całym rządem.
– Nowy premier nie chce się obudzić w sytuacji, w której szczególnie w MF ma kogoś, komu w pełni nie ufa. Kontrola nad finansami państwa jest kluczowa, ale chodzi o realny wpływ, a nie taki, jaki daje bycie premierem – twierdzi nasz informator z kręgów rządowych.
Ze zmian strukturalnych możliwa jest także realizacja planów Morawieckiego dotyczących Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów. To reaktywowane z jego inicjatywy ciało może zostać zrównane rangą ze Stałym Komitetem Rady Ministrów.
Co to oznacza w praktyce? Projekty ustaw, którym KERM da zielone światło, nie będą musiały przed posiedzeniem rządu dostać akceptacji SKRM. To w praktyce powinno skrócić prace nad nimi.
Wciąż niepewny jest los Ministerstwa Cyfryzacji, o którym spekulowano, że zostanie zlikwidowane, a jego kompetencje podzielone między inne resorty. Podobne dywagacje dotyczyły Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa, którego część zadań miała zostać delegowana do resortu rozwoju.