W ataku rebeliantów na siedzibę Misji Stabilizacyjnej ONZ w Demokratycznej Republice Konga w czwartek wieczorem w prowincji Kivu Północne zginęło 14 żołnierzy tej misji. Zginęło też co najmniej pięciu kongijskich żołnierzy - podały w piątek źródła ONZ.

Co najmniej 53 żołnierzy zostało rannych, w tym czterech jest w stanie krytycznym. Ofiary pochodziły głównie z Tanzanii.

Sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres nazwał atak "zbrodnią wojenną" i zaapelował do władz DRK o dokładne śledztwo.

Baza misji pokojowej jest położona w odległości 45 km od miasta Beni, które wielokrotnie było celem ataków rebeliantów z ugandyjskiego ugrupowania Sojusz Sił Demokratycznych ADF.

Misja stabilizacyjna ONZ w Demokratycznej Republice Konga (MONUSCO) została powołana w 2010 przez Radę Bezpieczeństwa i jest największą i najbardziej złożoną misją ONZ. W zaatakowanej bazie stacjonują siły szybkiego reagowania misji.

Od 17 lat w Demokratycznej Republice Konga stacjonuje prawie 20 tys. żołnierzy ONZ. Zaczęto ich tam posyłać w 1999 r., by przerwać najkrwawszą wojnę współczesnej Afryki, która od połowy lat 90. pochłonęła ponad 5 mln ofiar. Z niewielkiej grupy obserwatorów misja ONZ rozrosła się w największą i najkosztowniejszą operację pokojową w dziejach tej organizacji, a mimo to w DRK wciąż nie udaje się zaprowadzić pokoju.

W DRK, kraju wielkości Europy Zachodniej, działa wiele grup rebelianckich, które chcą przejąć kontrolę nad bogatym w minerały krajem. ADF zintensyfikowała ataki kilka lat temu; łącznie zginęło w nich co najmniej tysiąc osób. Kilkunastu rebeliantów zostało skazanych na śmierć za udział w ruchu powstańczym. (PAP)