Senat przyjął w czwartek kilka poprawek do ustawy o rynku mocy, która ma zagwarantować dostępność odpowiednich do potrzeb zasobów mocy w źródłach, wytwarzających energię elektryczną. Ustawa zakłada, że od 2021 r. konsumenci w rachunkach będą płacić specjalną opłatę mocową.

Za ustawą wraz z poprawkami głosowało 53 senatorów, przeciw było 20, wstrzymało się dwóch.

Rynek mocy jest w założeniu mechanizmem wsparcia dla elektrowni i firm energetycznych. Dzisiejsze ceny energii na rynku hurtowym są bowiem na tyle niskie, że nie pozwalają zarobić na spłatę kredytu na budowę nowej elektrowni, praktycznie w każdej technologii. Ceny spychają w dół m.in. OZE. W Polsce są to akurat farmy wiatrowe, które wypierają z rynku najstarsze i najgorsze bloki węglowe. Ponieważ inwestycje w nowe, konwencjonalne jednostki wytwórcze są nieopłacalne, wraz z zamykaniem najstarszych źródeł pojawia się groźba, że w ich miejsce nie powstaną nowe.

Rynek mocy wprowadza zatem wsparcie w postaci dodatkowego wynagrodzenia - płatności mocowych - dla źródeł wytwórczych za to, że przez określony w kontrakcie czas, w razie potrzeby, np. niedoboru energii, będą dysponować odpowiednią mocą. Czyli będą mogły dostarczyć potrzebnej energii. Rząd liczy, że firmy energetyczne, dysponując takim dodatkowym źródłem dochodów będą w stanie sfinansować modernizację albo budowę nowych bloków.

Oferty na wysokość oczekiwanego wynagrodzenia za moc będą wyłaniane w specjalnych aukcjach, które zaczną się w grudniu 2018 r. Wyjątkowo odbędą się wtedy trzy aukcje - na moc w latach 2021, 2022, 2023. Od 2019 r. odbywać się będzie jedna aukcja rocznie - na rezerwację mocy pięć lat w przód.

Aukcje będą wygrywać najtańsze oferty przy maksymalnym uwzględnieniu oczekiwanej przez KE neutralności technologicznej. Na podobnych zasadach trzeba więc będzie rozpatrywać oferty krajowych elektrowni, ale i - w określonej wysokości - zagranicznych źródeł, a także usługi DSR, czyli ograniczanie zużycia energii i pobieranej mocy na żądanie.

Właśnie aukcji dotyczy jedna z przyjętych przez Senat poprawek. Zakłada ona, że nie będzie obowiązku publikacji ofert tzw. aukcji wstępnej - zgodnie z wersją sejmową operator ma bowiem publikować wyniki aukcji, podając listę ofert wraz z nazwami uczestników aukcji, wielkościami mocy w ofertach oraz informacją o przyjęciu poszczególnych ofert. Choć ceny nie mają być publikowane, senatorowie argumentowali, że będzie można je ustalić i skreślili z ustawy obowiązek publikacji ofert.

Inna poprawka dopuszcza, by właściciel jednostki rynku mocy, składając wniosek o certyfikację, mógł ubiegać się o udział zarówno w aukcjach, jak i rynku wtórnym, a nie, jak uchwalił Sejm, musiał dokonywać wyboru.

Na płatności mocowe złożą się wszyscy odbiorcy w postaci kolejnej pozycji na rachunkach za energię. Konsumenci odczują te płatności od 2021 r. Według pierwszych szacunków rynek mocy miałby kosztować ok. 4 mld zł rocznie, ale - jak mówił minister energii Krzysztof Tchórzewski - ostateczny rachunek będzie zależeć od wyników aukcji i wysokości zwycięskich ofert. Według ministerstwa przeciętne gospodarstwo domowe zapłaci sporo poniżej 10 zł miesięcznie w zamian za gwarancję nieprzerwanych dostaw energii.

Ustawa nie precyzuje, do kogo konkretnie popłyną te pieniądze. Przewiduje, że im większa inwestycja, tym dłuższy kontrakt. Maksymalne wsparcie przewidziano na 15 lat. Dłuższymi kontraktami premiowane będą jednostki o niskiej emisji CO2 oraz dostarczające odpowiednio dużo ciepła do komunalnych systemów grzewczych.

Zgodnie z regulacjami UE rynek mocy jest uznawany za pomoc publiczną i wymaga zgody Komisji. Rząd prenotyfikował projekt ustawy i wprowadził do niego zapisy, których oczekiwała KE.(PAP)

autor: Piotr Śmiłowicz

edytor: Jacek Ensztein