Ustalenia komisji weryfikacyjnej są - delikatnie mówiąc - mało korzystne dla Hanny Gronkiewicz Waltz - ocenił w środę członek tej komisji Sebastian Kaleta (PiS). Według niego jest niemożliwe, żeby ona i jej mąż, Andrzej Waltz nie wiedzieli o wątpliwościach dot. kamienicy przy ul. Noakowskiego 16.

Członek komisji weryfikacyjnej Sebastian Kaleta (PiS) w PR24 proszony był o podsumowanie wtorkowego posiedzenia komisji dotyczącej kamienicy przy Noakowskiego 16. "Z zeznań (Andrzeja - przyp. PAP) Waltza wynika, że nie miał żadnej wiedzy, co się działo" - powiedział Kaleta mówiąc o nieprawidłowościach związanych z reprywatyzacją kamienicy. Zdaniem posła jednak to niemożliwe - chociażby dlatego, że pojawiały się na ten temat artykuły w prasie. "Najbardziej kuriozalne jest, że przez lata pan Waltz do tych artykułów się wypowiadał" - powiedział Kaleta.

"Pan Waltz twierdził, że przez 11 lat ostatnich ze swoją żoną nie rozmawiał o tym, że Noakowskiego może być problemem" - powiedział Kaleta.

I zwrócił uwagę: "Ciekawy fakt, (...) że Hanna Gronkiewicz Waltz pytała o sprawę (Noakowskiego 16 - przyp. PAP) urzędników, ale jak widać, tej wiedzy mężowi nie przekazywała".

Kaleta ocenił, że każde z małżonków miało informacje o problemach z kamienicą - Andrzej Waltz z prasy, Hanna Gronkiewicz-Waltz od urzędników. "Ale kiedy zamykali drzwi do domu, temat stawał się tematem tabu" - ironizował Kaleta.

I zwrócił uwagę, że kiedy w Warszawie zaczął się proces brutalnego czyszczenia reprywatyzowanych kamienic z lokatorów, Hanna Gronkiewicz-Waltz pełniła funkcję prezydent Warszawy. "Powstaje pytanie, czy Hanna Gronkiewicz-Waltz w związku z tym, że jej rodzina dorobiła się na Noakowskiego 16, a lokatorów tej kamienicy spotkał tak dramatyczny los, (...) nie była zakładnikiem tej sytuacji?" - pytał Kaleta. Wskazywał, że gdyby prezydent zareagowała w sprawie lokatorów z innych kamienic, to podniósłby się głos, że pozwalała na złe traktowanie lokatorów w kamienicy, która była własnością Waltzów. "To są bardzo poważne wątpliwości natury etycznej" - ocenił poseł.

"Praca komisji weryfikacyjnej jasno pokazuje, że w okresie rządu PO państwo kompletnie zostawiło (...) lokatorów samych sobie, mamy dużo do zrobienia, żeby za te krzywdy zadośćuczynić" - skomentował.

Kaleta pytany o to, czy w świetle ustaleń komisji, Hanna Gronkiewicz-Waltz powinna ustąpić, powiedział: "Komisja ustala fakty. A te fakty są dla Hanny Gronkiewicz-Waltz - mówiąc delikatnie - mało korzystne".

Komisja weryfikacyjna we wtorek kontynuowała rozprawę dotyczącą nieruchomości przy Noakowskiego 16; przesłuchała dawnych lokatorów kamienicy, a także Andrzeja Waltza.

Przed wojną właścicielami kamienicy przy ul. Noakowskiego 16 były osoby pochodzenia żydowskiego, które zginęły w czasie II wojny światowej. W 1945 r. Leon Kalinowski, wraz z Leszkiem Wiśniewskim i Janem Wierzbickim, zaczął posługiwać się w warszawskich urzędach antydatowanym na czas sprzed wojny pełnomocnictwem właścicieli do dysponowania przez niego ich nieruchomością; miał on sfałszować akt notarialny i wypisy z niego. Dzięki temu Kalinowski sprzedał kamienicę Romanowi Kępskiemu (wujowi Andrzeja Waltza) i Zygmuntowi Szczechowiczowi. Potem okazało się, że wojnę przeżyła Maria Oppenheim, żona jednego z dawnych właścicieli, która wykazała oszustwo. Pod koniec lat 40. Kalinowski został skazany na więzienie. Sąd unieważnił też wtedy pełnomocnictwa, którymi się posługiwał.

Po wydaniu "dekretu Bieruta", Kępski i Szczechowicz wszczęli - jako pokrzywdzeni przez dekret - postępowanie o ustanowienie prawa własności czasowej gruntu pod kamienicą, czego odmówiono im w 1952 r. W 2001 r. Samorządowe Kolegium Odwoławcze uchyliło orzeczenie z 1952 r. W 2003 r. prezydent m.st. Warszawy ustanowił prawo użytkowania wieczystego nieruchomości na rzecz kilkunastu spadkobierców Kępskiego i Szczechowicza, w tym - Andrzeja Waltza i jego córki. W 2007 r. 91 proc. udziału kamienicy nabyła od nich Fenix Group. Według mediów, rodzina Gronkiewicz-Waltz miała na tym zarobić 5 mln zł.

autor: Ludwika Tomala (PAP)