5 marca 2018 r., przed Sądem Okręgowym w Gdańsku, ma ruszyć proces o ochronę dóbr osobistych z powództwa Jarosława Kaczyńskiego przeciwko Lechowi Wałęsie. B. prezydent stwierdził, że prezes Prawa i Sprawiedliwości jest odpowiedzialny za katastrofę smoleńską.

W poniedziałek odbyło się niejawne posiedzenie gdańskiego sądu o charakterze organizacyjnym, z udziałem pełnomocników powoda i pozwanego.

Rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Gdańsku Tomasz Adamski powiedział dziennikarzom, że kolejny termin rozprawy wyznaczony został na 5 marca 2018 r. "Wtedy powinien rozpocząć się typowy proces cywilny" - dodał.

Wyjaśnił, że na poniedziałkowym posiedzeniu strona pozwana złożyła wnioski dowodowe.

"Obie strony będą jeszcze musiały złożyć inne pisma przygotowawcze. Na razie zarządzenia o przesłuchaniu stron nie ma, natomiast nie jest wykluczone, że strony (Jarosław Kaczyński i Lech Wałęsa) zostaną wezwane do osobistego wstawiennictwa, ale tego dowiemy się w późniejszym terminie. W sprawie cywilnej mediacje możliwe są na każdym etapie, natomiast na dziś sprawa wygląda tak, że każda ze stron podtrzymała swoje stanowisko: pozwany wnosi o oddalenie pozwu, a powód przeprosin" - poinformował sędzia.

Pełnomocnik b. prezydenta Maciej Prusak odmówił mediom komentarza nt. pozwu lidera PiS.

Kaczyński domaga się od Wałęsy przeprosin i wpłaty 30 tys. zł na cele społeczne za wpisy na Facebooku od czerwca do września 2016 r. Jak czytamy w pozwie, padły w nich ze strony byłego prezydenta zarzuty, że "Jarosław Kaczyński podczas lotu samolotu z polską delegacją do Smoleńska, mając świadomość nieodpowiednich warunków pogodowych, kierując się brawurą, wydał polecenie, nakazał lądowanie, czym doprowadził do katastrofy lotniczej w dniu 10 kwietnia 2010 r.". W oświadczeniu, którego domaga się od Wałęsy Kaczyński, ma znaleźć się stwierdzenie, że były to "bezprawne i nieprawdziwe zarzuty".

Kaczyński domaga się też przeprosin za słowa Wałęsy o tym, że "nie jest zdrowy, zrównoważony psychicznie". Prezes PiS chce też, by były prezydent przeprosił go za zarzuty wydania polecenia "wrobienia" go, przypisania mu współpracy z organami bezpieczeństwa PRL.

Treść pozwu szefa PiS zamieścił sam Wałęsa pod koniec lipca na Facebooku. Na zadane mu wówczas pytanie, czy przeprosi Kaczyńskiego powiedział PAP: "w żadnym wypadku", odsyłając jednocześnie do tego, co napisał na społecznościowym portalu.

Stwierdził tam: "Wszystko, co Pan przygotował przeciw mnie na tych 15 stronach pozwu, potwierdzam, niczego się nie wypieram i z niczego nie będę się przed Panem i Pańskimi agentami wyciągniętymi z komuny tłumaczył. Powtórzę - uważam, że za śmierć smoleńską odpowiada Pan, bo to Pan realizował swoją obłąkaną wersje walki o władzę. To było tak jak dziś, obłąkana wersja utrzymania władzy z Panem w roli głównej" - napisał b. prezydent.

Pisał też: "Po wyrzuceniu Pana z całą Pana sitwą z Kancelarii Prezydenta i przeszkodzeniu w zamachu rządowi Olszewskiego (opis całej sprawy można znaleźć w książce Gen. Wejnera), postanowiliście mnie zniszczyć TW Bolkiem, papierami dobrze przygotowanymi i fałszowanymi przez SB".

W lutym 2016 r., w wyniku przeszukania prokuratorów IPN w domu zmarłego b. szefa komunistycznego MSW gen. Czesława Kiszczaka znaleziono teczki TW "Bolka", którym miał być Lech Wałęsa.

W styczniu IPN podał, że z opinii biegłych Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie, dotyczącej teczki personalnej i teczki pracy TW "Bolek" i zawartych w nich dokumentów z lat 1970-1976, wynika, że zobowiązanie do współpracy z SB, pokwitowania odbioru pieniędzy oraz przeważającą część doniesień podpisał własnoręcznie Wałęsa.

Wałęsa neguje autentyczność dokumentów znalezionych przez IPN u wdowy po Kiszczaku.(PAP)

autor: Robert Pietrzak