Pełnomocnik rządu Niemiec Kurt Beck opowiedział się w sobotę za większą pomocą dla poszkodowanych w zamachach. W liście otwartym do kanclerz Angeli Merkel rodziny ofiar ataku w Berlinie obarczyły ją współodpowiedzialnością za tragedię i niedostateczne wsparcie.

Beck powiedział agencji dpa, że powinna powstać jedna centralna placówka, do której mogłyby zgłosić się osoby poszkodowane i rodziny zabitych. "Chodzi o to, by pogrążeni w żałobie ludzie nie byli pozostawieni sami sobie i by nie musieli biegać od Annasza do Kajfasza" - wyjaśnił pełnomocnik.

Zdaniem Becka finansowa pomoc dla ofiar powinna zostać uregulowana na nowo, a obowiązujące stawki podwyższone. "Pierwsze świadczenia, które są przecież odszkodowaniem za ból i cierpienie, powinny być znacznie wyższe" - oświadczył były szef SPD.

Beck zamierza przedstawić w zapowiedzianym na 13 grudnia raporcie końcowym konkretne propozycje nowych kwot.

Obecnie współmałżonek ofiary zamachu otrzymuje, podobnie jak dziecko czy rodzice, wsparcie finansowe w wysokości 10 tys. euro.

19 grudnia 2016 roku pochodzący z Tunezji terrorysta Anis Amri porwał z parkingu ciężarówkę i po zastrzeleniu polskiego kierowcy wjechał nią w ludzi na jarmarku bożonarodzeniowym w centrum Berlina, zabijając kolejnych 11 osób i raniąc blisko 100. Terrorysta uciekł z miejsca zamachu. Włoska policja zastrzeliła go cztery dni później w okolicach Mediolanu.

W liście otwartym do Merkel, opublikowanym w najnowszym wydaniu tygodnika "Der Spiegel", rodziny ofiar zamachu zarzuciły szefowej rządu, że swym postępowaniem przyczyniła się do tej tragedii.

"Zamach na Breitscheidplatz jest także tragicznym następstwem politycznej bezczynności Pani rządu" - cytuje "Spiegel" list członków rodzin wszystkich 12 ofiar śmiertelnych.

Rodziny ofiar mają też Merkel za złe, że mimo upływu blisko roku od zamachu nie złożyła im dotąd osobistych ani pisemnych kondolencji. "Jest to kwestia szacunku, przyzwoitości i właściwie rzecz zrozumiała sama przez się, że jako szefowa rządu wyrazi Pani w jego imieniu współczucie naszym rodzinom po utracie najbliższych wskutek aktu terroru" - czytamy w liście.

Autorzy listu poświęcają dużo miejsca niedostatecznej ich zdaniem pomocy ze strony władz lokalnych i federalnych. "W pierwszych dniach i tygodniach nikt ze strony oficjalnych struktur nie zatroszczył się o nas" - czytamy w piśmie.

"Pani kanclerz, jest naszym konkretnym oczekiwaniem wobec Pani, że niemieckie państwo pomoże naszym rodzinom w sposób niebiurokratyczny i pełny" - głosi list, zaznaczając, że skala państwowego wsparcia pozostała daleko w tyle za oczekiwaniami. Autorzy listu chwalą Becka za jego zaangażowanie, zastrzegają jednak, że ma on bardzo ograniczone możliwości.

W odpowiedzi na zarzuty rzecznik rządu zwrócił uwagę, że Merkel odwiedziła miejsce zamachu następnego dnia po wydarzeniu, uczestniczyła także w ekumenicznym nabożeństwie za ofiary.

Niemieckie koła rządowe jeszcze w środę podały, że 18 grudnia Merkel spotka się w urzędzie kanclerskim z krewnymi zabitych oraz osobami rannymi w zamachu. Jak poinformował "Spiegel", następnego dnia, w rocznicę terrorystycznego ataku, szefowa rządu weźmie udział w odsłonięciu upamiętniającego to wydarzenie pomnika.