Likwidacja samozwańczego kalifatu to nie koniec walki z ISIS. Organizacja może się bowiem umocnić poza Syrią i Irakiem.
Najlepszym dowodem na to, że organizacja próbuje budować przyczółki poza Bliskim Wschodem, jest Somalia. W tym miesiącu siły USA przeprowadziły już na terenie tego kraju parę uderzeń samolotami bezzałogowymi na członków grupy. Ostatni atak, w którym zginął jeden bojownik, miał miejsce w poniedziałek. Naloty na Państwo Islamskie w Somalii to nowość. Dotychczas USA zwalczały tam w ten sposób tylko Asz-Szabab – organizację terrorystyczną powiązaną z Al-Kaidą.
Jeśli podążać tropem nalotów, to ISIS wciąż jest obecne w Libii, chociaż organizacja przeniosła się z wybrzeża w głąb kraju. W połowie miesiąca dowództwo amerykańskie w Afryce przeprowadziło dwa naloty w centralnej Libii, ok. 500 km na południe od wybrzeża. Skala działania organizacji musi być jednak znacząco mniejsza niż w roku ubiegłym, bowiem liczba nalotów drastycznie zmalała. O ile między sierpniem a połową grudnia ub.r. USA przeprowadziły w kraju 495 nalotów, o tyle przez cały 2017 r. było ich zaledwie 12.
Państwu Islamskiemu nie udało się zbudować trwałego przyczółku w Afganistanie, gdzie organizacja ustanowiła swoją prowincję „Chorasan”. ISIS wzięło na siebie odpowiedzialność za atak rakietowy na lotnisko w Kabulu pod koniec września, którego celem byli sekretarz obrony USA James Mattis oraz sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg (atak nastąpił kilka godzin po ich odlocie). Ponieważ wizyta była nieoficjalna, świadczyłoby to o tym, że dżihadystom udało się skutecznie spenetrować afgański aparat bezpieczeństwa. Według amerykańskiej stacji telewizyjnej NBC za zamachem stali jednak talibowie, którzy – pomimo wysiłków Paktu Północnoatlantyckiego – w ostatnich dwóch latach konsekwentnie odbudowują swoją pozycję w Afganistanie. Kontrolują ok. 40 proc. powierzchni kraju.
ISIS może teraz zwrócić się ku Azji Południowo-Wschodniej. 5 proc. z 30 tys. zagranicznych bojowników, którzy przybyli walczyć w szeregach organizacji w Syrii i Iraku, pochodziło właśnie z tego regionu. Z punktu widzenia organizacji najbardziej perspektywiczne wydają się Filipiny, które od kilku dekad zmagają się z islamskim ekstremizmem. Kilkanaście grup z tego kraju przysięgło wierność organizacji Abu Bakra al-Baghdadiego już na przełomie 2014 i 2015 r. ISIS nigdy jednak nie odwzajemniło gestu. Na Filipinach nie proklamowano np. prowincji (wilajat) Państwa Islamskiego, co stanowiłoby oficjalny dowód poparcia ze strony dowództwa.
Teraz to się może zmienić. Filipińscy bojownicy udowodnili, że są siłą, z którą należy się liczyć. Ich największym sukcesem było przejęcie w marcu br. kontroli nad leżącym na południu kraju 200-tysięcznym miastem Marawi. O ich skuteczności niech świadczy fakt, że siłom rządowym odbicie miejscowości zajęło pięć miesięcy. Walki o Marawi mogą stać się symbolem, którym filipiński ekstremizm będzie się karmił, aby rekrutować nowych członków. W procesie tym może pomóc brutalność kampanii antyterrorystycznej rozkręconej za kadencji obecnego prezydenta Rodriga Duterte.
Na Półwyspie Synaj ekstremiści przysięgli wierność samozwańczemu kalifowi już pod koniec 2014 r. To właśnie oni stali za zestrzeleniem rosyjskiego samolotu pasażerskiego w październiku 2015 r. – tragedią, w której zginęły 224 osoby – a w ubiegły piątek zorganizowali najbardziej krwawy zamach w historii Egiptu, zabijając ponad 300 wiernych w meczecie na północy półwyspu.
Rozrost Państwa Islamskiego udało się natomiast powstrzymać w centralnej Afryce i państwach Sahelu, gdzie dżihad starała się eksportować nigeryjska grupa Boko Haram. Państwom regionu – w tym Nigrowi, Czadowi, Kamerunowi i przede wszystkim Nigerii – w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy udało się powstrzymać ekspansję organizacji.
Oprócz eksportu dżihadu Państwo Islamskie stara się również zapewnić sobie byt na przyszłość. Jeszcze przed upadkiem stolicy samozwańczego kalifatu – Rakki „Financial Times” donosił, że dzięki rozbudowanej sieci dobrze opłacanych pośredników organizacja stara się ulokować zrabowane przez trzy lata swojej działalności pieniądze w legalnych biznesach na terenie Iraku.