Organizacja pozarządowa typu watchdog Foundation for Accountability and Civic Trust (FACT) zażądała ujawnienia nazwisk kongresmenów powiązanych z wypłaconymi odszkodowaniami w związku z oskarżeniami o molestowanie seksualne, w wys. 17 mln dol.

"Ludzie mają prawo wiedzieć" - oświadczyła FACT. Biuro ds. zgodności regulacyjnej Kongresu wypłaciło w ostatnich latach odszkodowania w wysokości ponad 17 mln dolarów, pochodzących z pieniędzy podatników, w sprawach o molestowanie seksualne, jednocześnie utajniając dane osób w to zamieszanych. Dwie aktualne członkinie Kongresu powiedziały portalowi Washington Examiner, że na liście tej znajdują się dwie osoby zasiadające obecnie w Kongresie.

Kongres nie podlega ustawie o wolności informacji (Freedom of Information Act - FOIA), FACT uważa jednak, że istnieje potrzeba transparentności w działaniach Kongresu oraz że przeciwstawiając się temu, ustawodawcy ryzykują utratę swojej reputacji i wiarygodności.

- Okazało się, niestety, że przez lata rząd wydawał miliony dolarów amerykańskich podatników starając się po cichu pozbyć problemów molestowania seksualnego przez prawodawców. To jest skandaliczna zniewaga wszystkich ofiar, a także podatników - powiedziała dyrektor FACT, Kendra Arnold.

- My nie potrzebujemy przemówień i publicznych wystąpień, my potrzebujemy zmian w procedurach wewnętrznych i natychmiastowej transparentności. Liderzy Kongresu muszą ujawnić te nazwiska i każdy dzień, gdy to się nie dzieje, to następny dzień, w którym więcej niewinnych osób zostanie narażonych na stanie się ofiarami takich zachowań w miejscu pracy - dodała Arnold.

Od miesiąca niemal codziennie ujawniają się ofiary molestowania seksualnego w Hollywood i w świecie amerykańskiej polityki. Producent filmowy Harvey Weinstein został pod koniec października br. oskarżony o molestowanie seksualne kobiet. Sprawa ta pokazała między innym, jak ogromna jest skala tego zjawiska, i jak wiele osobistości Hollywood wiedziało o tej sytuacji i przez lata nie reagowało.

Ujawnienie postępowania Weinsteina przez jego sławne ofiary, ośmieliło kobiety do publicznego napiętnowania osób dopuszczających się molestowania w innych sferach życia publicznego, w tym także w mediach i polityce. Kongres, który z personelem liczącym ponad 24 tys. osób należy do największych pracodawców w Waszyngtonie, nie jest wolny od takich zachowań.

W zeszłym tygodniu stacja CNN poinformowała, że istnieje tzw. nieformalna "lista obrzydliwców" - nazwisk mężczyzn pracujących na Kapitolu, których niestosowne zachowania są tajemnicą poliszynela. Ponad 50 pragnących zachować anonimowość osób, które są obecnymi bądź byłym pracownikami Kongresu, opisało CNN przypadki zachodzącego tam molestowania seksualnego.