Śledczy wycofują się ze ścigania dziennikarza, który pokazał film o nadużyciu władzy przez policję - informuje w środę "Rzeczpospolita". Chodzi o Wojciecha Bojanowskiego, autora materiału "Śmierć na komisariacie".

Wniosek prokuratora z Ursynowa, który wystąpił do sądu o uchylenie wobec Wojciecha Bojanowskiego reportera TVN, obowiązku zachowania tajemnicy dziennikarskiej, był przedwczesny – uznała Prokuratura Okręgowa w Warszawie, która przejęła sprawę. To działanie niespotykane – dotąd praktycznie się nie zdarzyło, by prokuratura brała w obronę media – komentują krok śledczych eksperci "Rzeczpospolitej".

Dziennik informował wcześniej, że policyjni związkowcy z Wrocławia ścigają Bojanowskiego za "rozpowszechnianie materiałów ze śledztwa" dotyczących śmierci 23-latka Igora Stachowiaka, a sąd w Warszawie – na wniosek prokuratora – zdjął z reportera klauzulę tajemnicy dziennikarskiej. "To cios dla dziennikarza – ma on przecież obowiązek chronić informatorów, którzy mu zaufali i mówią o nadużyciach. Nasza publikacja wywołała lawinę komentarzy internautów i refleksję śledczych" - pisze gazeta.

Według "Rz" do sądu zostały przesłane akta sprawy wraz z zażaleniem dziennikarza na postanowienie sądu oraz stanowiskiem prokuratora z Prokuratury Okręgowej, w którym wnosi on o uwzględnienie tego zażalenia i zmianę decyzji sądu uchylenia tajemnicy dziennikarskiej. Jak mówi "Rz" prok. Arkadiusz Jaraszek z Prokuratury Krajowej, "zażalenie red. Bojanowskiego jest zasadne", a wniosek "rejonówki" o zwolnienie reportera z z tajemnicy - przedwczesny.