Ambasadorzy Polski na obcych rynkach czy po prostu firmy, które mają realizować swoje interesy? Jak wielkie przedsiębiorstwa widzą swoją rolę w polskiej ekspansji zagranicznej? Czy potrzebują wsparcia ze strony państwa?
Przedstawiciele trzech wielkich polskich firm, które od lat prowadzą także zagraniczną ekspansję, spotkali się na Kongresie 590 w Rzeszowie w panelu dyskusyjnym „Championi polskiego biznesu. Giganci polskiego biznesu na rynkach międzynarodowych”, by dyskutować o pozycji przedsiębiorstw z naszego kraju za granicą, roli spółek Skarbu Państwa w upowszechnianiu modeli biznesowych umożliwiających wyjście na obce rynki.
Pomagać mniejszym
PKN ORLEN ma swoje stacje benzynowe również w Niemczech, Czechach i na Litwie. Mówi się, że szykują się także nowe zakupy zagraniczne. PKO BP ma przedstawicielstwa na Ukrainie i w Niemczech, a KGHM jest już od dawna liczącym się na świecie graczem obecnym i inwestującym w wielu krajach. Czy polscy giganci o ugruntowanej pozycji na obcych rynkach, widzą potrzebę wspierania mniejszych firm, mających aspiracje w ekspansji w tych krajach?
– ORLEN chce wspierać drobne firmy, choć oczywiście obie strony powinny spełniać pewne warunki. Można sobie wyobrazić kilka obszarów takiej kooperacji. Po pierwsze, nasze stacje mogą być miejscem sprzedaży produktów polskich małych i średnich przedsiębiorstw. Pojawia się ich u nas coraz więcej, choć jednocześnie apelujemy do przedsiębiorców z tego sektora, by się zrzeszali. W związku ze skalą naszej działalności, także skala dostaw musi być znaczna, a pojedynczy wytwórcy nie zawsze są w stanie jej sprostać. Nie bardzo możemy też sobie pozwolić, by jednocześnie prowadzić negocjacje z kilkudziesięcioma partnerami. Z drugiej strony chcemy zwiększyć współpracę z tymi, którzy oferują nowe technologie – mówił Wojciech Jasiński, prezes PKN ORLEN. – Jak każda duża firma, ORLEN powinien korzystać z tego, że nasza gospodarka jest w okresie wzrostu. Tak dzieje się wszędzie: General Motors zyskuje dzięki sile gospodarki amerykańskiej, ale również do tej siły się przyczynia. W ORLENIE widzimy w tym zarówno szansę, jak i powinność. I tu pojawia się szczególna rola opracowujących nowoczesne technologie małych firm, które zresztą często same radzą sobie bardzo dobrze za granicą – dodał szef petrochemicznej spółki.
– Punktem wyjścia do odpowiedzi na to pytanie uczynię nie to, na jakich kierunkach zdecydowaliśmy się na prowadzenie zagranicznej działalności, lecz to, co jest podstawą naszej strategii biznesowej – mówił Maks Kraczkowski, wiceprezes PKO Banku Polskiego. – Wychodzimy z założenia, że to, co dobre dla polskiej gospodarki, jest również dobre dla PKO BP. Mamy świadomość odpowiedzialności wynikającej z faktu, że jesteśmy liderem polskiej bankowości, zobowiązania do narzucania rytmu pracy tego sektora. I tak PKO PB otworzył oddziały korporacyjne w Pradze czy we Frankfurcie, gramy wiodącą rolę we współpracy z ukraińskim Kredobankiem, PKO Leasing pojawił się na rynku skandynawskim. O tym, jak się wpisujemy w rozwój gospodarczy, mógłby opowiedzieć np. pan prezes Jasiński, bo ORLEN jest naszym znakomitym klientem. Niedawno wdrożyliśmy zaawansowane narzędzia zarządzania finansami spółek tej grupy. Kontakt z klientami zaczynamy jeszcze w Polsce, wspierając MSP w ich rozwoju do poziomu, który umożliwia myślenie o ekspansji zagranicznej. Co więcej, pomagamy w niej, nie tylko dostarczając rozwiązania typowe dla banków, lecz także dostarczamy wiedzę. Za kilkanaście dni uruchomimy platformę wspierania eksportu ze 130 wizytówkami państw, dziesiątkami analiz branżowych dotyczących miejsc, w których potencjalni eksporterzy mogą oferować swoje produkty czy usługi, gdzie można będzie znaleźć partnerów z Unii Europejskiej i nie tylko.
– KGHM jest ambasadorem marki Polska za granicą – stwierdził Radosław Domagalski-Łabędzki, prezes jednego z najważniejszych światowych koncernów miedziowych. – Trzeba zdawać sobie sprawę, że rozpoznawalność marki polskiej gospodarki jest nadal dość ograniczona. Jest niezaprzeczalne, że państwa Zachodu, zwłaszcza Stany Zjednoczone, bardzo mocno korzystają na swojej marce narodowej. Krótko mówiąc, przedsiębiorstwa amerykańskie czy zachodnioeuropejskie zarabiają na tym, że pochodzą z danego kraju. Mają wyższe marże, ich rentowność jest wyższa, bo dzięki rozpoznawalności i temu, że utożsamia się je z jakością, są w stanie pozycjonować swoje produkty wyżej. KGHM funkcjonuje na czterech kontynentach, poza Polską zainwestowaliśmy już 17 mld zł, a co więcej, jesteśmy firmą globalną. Mamy w tej chwili ponad 2-proc. udział w globalnej produkcji miedzi i zajmujemy pod tym względem szóste miejsce na świecie. W przypadku srebra jest to druga lub trzecia pozycja. Mamy zdywersyfikowane inwestycje – rozpoznane złoża miedzi w Polsce wystarczą przynajmniej na trzy dekady, a w projektach zagranicznych widać istotny postęp. Na przykład na Sierra Gorda mamy już kontrolę nad sytuacją, a wyniki operacyjne są już dodatnie i myślę, że zaczniemy niedługo odzyskiwać włożony kapitał. Oczywiście zostały popełnione błędy, co pokazuje, że proces ekspansji na rynki globalne bywa bolesny. Wyciągamy z tego lekcję i perspektywy są co najmniej optymistyczne. Obecnie bardzo nam sprzyjają warunki makroekonomiczne, nasza stabilność finansowa jest na bardzo wysokim poziomie. Będziemy teraz mogli realizować bardzo ambitne plany inwestycyjne, przede wszystkim w Polsce, ale za granicą mamy także zaplanowane inwestycje na kilka miliardów – tłumaczył Radosław Domagalski-Łabędzki.
Firmy i państwo
Rynek europejski podlega tak silnym regulacjom, że czasem trudno już mówić o grze rynkowej między przedsiębiorcami. Czy w ekspansji zagranicznej niezbędna jest zatem polskim firmom pomoc państwa?
– Sprawnie działające państwo samo w sobie stanowi istotną pomoc – odpowiedział Wojciech Jasiński. – Kiedyś mówiło się o międzynarodowym podziale pracy, dziś rzadziej używa się tego określenia, ale przecież przedsiębiorstwa z zagranicy przychodzą do nas, my też powinniśmy wychodzić do innych krajów. Oczywiście dobro krajów, które są celami ekspansji, nie jest najważniejsze dla biznesu. Ministrowie i premierzy innych państw optują za swoimi firmami. Prezydent USA walczy o interesy przedsiębiorstw z USA za granicą, bo to przynosi korzyści gospodarce amerykańskiej. Nie ma powodu, żeby u nas było inaczej – stwierdził.
Prezes PKN ORLEN potwierdził: każda firma oczekuje od swojego rządu wsparcia, i to różnorakiego. Zwrócił uwagę, że Polska jest członkiem najbardziej uregulowanej gospodarki świata, czyli Unii Europejskiej, a jednocześnie właśnie w UE słyszymy często, że rynek powinien wszystko załatwić. – Najsilniejsi w pewnym momencie okazują się liberałami. Mocni zawodnicy namawiają do konkurencji, bo wiedzą, że wygrają – stwierdził prezes Jasiński. – Firmy mają prawo liczyć na wsparcie, ale to powoduje także obowiązki po ich stronie. My np. rozumiemy, że powinniśmy kooperować przede wszystkim z polskimi partnerami. Moim zdaniem tego typu mechanizmy są potrzebne. Próbujemy dawać szanse tym, dzięki którym pieniądze zostaną w Polsce, dzięki czemu także klient ORLENU będzie bogatszy i będzie mógł więcej kupić – dodał.
Według Maksa Kraczkowskiego PKO BP jest w tej dobrej sytuacji, że nie oczekuje wsparcia od strony publicznej, tylko sam ją wspiera, choćby we wdrożeniu najnowocześniejszych rozwiązań w e-administracji. – Nasza współpraca, np. z ZUS-em świadczy o tym, że administracja może korzystać z najlepszych rozwiązań i wiedzy ekspertów z rynku, żeby usprawnić procesy mające bezpośredni wpływ na gospodarkę. Innym przykładem jest możliwość składania przez systemy naszego banku wniosków o świadczenia z programu „Rodzina 500 plus” przez niemal jedną trzecią tych, którzy składali wnioski w ogóle. Naszą wiedzą o nowych technologiach chętnie podzielimy się i z partnerami z rynku finansowego, i ze stroną publiczną. Mieliśmy bardzo duży dystans do nadrobienia w stosunku do najbardziej rozwiniętych światowych gospodarek, ale z punktu widzenia sektora finansowego mogę powiedzieć, że w bardzo wielu przypadkach, np. bankowości elektronicznej, już odrobiliśmy lekcję – komentował Maks Kraczkowski.
– Zawsze będziemy blisko współpracować z polskimi instytucjami administracji publicznej – mówił Radosław Domagalski-Łabędzki. – Skala umiędzynarodowienia naszej działalności sprawia jednak, że pomoc rządu jest mniej niezbędna niż w przypadku małych i średnich firm. Czujemy się też trochę zobowiązani, by być wsparciem dla firm, które wchodzą na rynki, na których my mamy ważne aktywa. Z całą pewnością w dzisiejszym świecie kapitał ma narodowość. Doświadczenia lat 90., kiedy dość beztrosko otworzyliśmy się na kapitał zagraniczny, sprawiły, że dziś już rozumiemy, iż jest potrzeba zbudowania silnego polskiego kapitału. Żeby ten kapitał mógł w miarę bezpiecznie pracować, także na rynkach zagranicznych, potrzebna jest sprawna dyplomacja ekonomiczna – tłumaczył prezes KGHM.
Czego według prezesa KGHM potrzebują polskie firmy dla ekspansji zagranicznej? Przede wszystkim instrumentów wsparcia finansowego, które dzisiaj są w gestii np. Polskiego Funduszu Rozwoju czy polskich banków, i pomocy instytucjonalnej w postaci polskich przedstawicielstw, biur handlowych na całym świecie.
– Ten problem został nareszcie dostrzeżony – powiedział Domagalski-Łabędzki. – Biznes sam się nie obroni, a państwa konkurują między sobą także siłą przedsiębiorstw. Nie bez powodu wspieranie eksportu jest jednym z pięciu filarów Planu na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju. Rola administracji publicznej jest bardzo istotna. Chodzi o to, żeby zapewnić firmom, szczególnie małym i średnim, dla których bariera kosztów jest nie do przeskoczenia, możliwość ekspansji. Najbardziej obiecujące rynki azjatyckie są obarczone olbrzymim ryzykiem, które przekłada się na koszty. Administracja może te koszty w istotnym stopniu ograniczać, transferując do przedsiębiorstw wiedzę, którą mają polskie przedstawicielstwa dyplomatyczne.
Wielcy muszą działać
Jakie największe wyzwania widzą przed swoimi firmami prezesi? – Może nie w krótkim, ale w średnim okresie czekają nas olbrzymie zmiany. Z całą pewnością kluczowa dla PKN ORLEN będzie elektromobilność. Oczekiwaniu, by koncern już teraz wszedł intensywniej w jej rozwój, towarzyszy niestety inne wymaganie: by firma przynosiła zyski – powiedział podczas debaty prezes Jasiński.
Wskazał też na potencjał innowacyjności w chemicznej gałęzi firmy, drugim po branży rafineryjnej polu działania, i zapowiedział nowe projekty w tej dziedzinie.
– Dla nas każdy klient jest ważny, dlatego np. bankowość elektroniczna odpowiada na potrzeby tych, którzy mają mało czasu na realizację zadań biznesowych i na kontakty z administracją. Oczekują oni kompleksowej oferty, także w zakresie ubezpieczeń, które też rozwijamy. Jako spółka giełdowa musimy też być... nudni i przewidywalni dla akcjonariuszy, oczekujących zysków, i regulatora, który woli stabilnych partnerów realizujących przyjętą politykę – odpowiadał Maks Kraczkowski.
– Dla KGHM nie ma innej drogi rozwoju niż podnoszenie poziomu innowacyjności. Dzisiaj prowadzimy wydobycie na głębokości 1,3 tys. m, a nasza kopalnia Rudna jest najgłębsza w Polsce. Z upływem lat będziemy musieli schodzić coraz głębiej. Prowadzimy działalność w coraz trudniejszych warunkach, co powoduje, że musimy szukać nowych rozwiązań, dążyć do automatyzacji, wprowadzać bezprzewodowe systemy transmisji danych. Mamy też własne interesy w angażowaniu się w projekt elektromobilności. Jako że mamy ponad 1,5 tys. maszyn górniczych, pracujemy nad nową generacją ładowarek, co jest kwestią zarówno poprawienia efektywności, jak i poprawy bezpieczeństwa. Druga, niezwykle ważna rzecz to dostosowanie struktury organizacyjnej, która nadal jest dość archaiczna, do dynamicznie zmieniających się warunków, przede wszystkim większej konkurencji – mówił prezes miedziowego koncernu.