Na najbliższym posiedzeniu posłowie zajmą się prezydenckimi projektami ustaw o Sądzie Najwyższym i KRS. Obie mogą zostać uchwalone już na kolejnym.
Wprawdzie w porządku obrad nie ma jeszcze projektów przygotowanych w kancelarii Andrzeja Dudy, ale kluby otrzymały zapowiedzi, że Sejm zajmie się nimi jutro po południu. Ponieważ zmiana jest dokonywana tuż przed rozpoczęciem posiedzenia, musi być na nią zgoda klubów. Wiadomo, że PO zgłosi sprzeciw, podobnie zapewne Nowoczesna, więc po otwarciu obrad PiS będzie musiał przegłosować wniosek o uzupełnienie ich porządku. Nie powinien mieć z tym kłopotu, ale początek obrad zapowiada się burzliwy.
Prace mają toczyć się szybko, ale nie będzie powtórki z lipca, gdy projekty były uchwalane na jednym posiedzeniu. – Nie ma takiej potrzeby, ale na przyszłym jest to możliwe – mówi Stanisław Piotrowicz z PiS.
Po pierwszym czytaniu oba projekty mają pójść do rozpatrzenia w komisji, gdzie zostaną poddane korektom. To skutek rozmów między Andrzejem Dudą a Jarosławem Kaczyńskim i ich współpracownikami. Już wiadomo, że prezydent ma zgłosić autopoprawkę dotyczącą mechanizmu wyboru członków KRS. – Do końca nie wiem, jak będzie wyglądała. Na pewno będzie szła w kierunku, o który chodzi Andrzejowi Dudzie. Czyli by przepisy zachęcały opozycję do brania udziału w wyborze, ale nie dawały jej szans na jego sparaliżowanie – mówi Stanisław Piotrowicz.
O ile PiS nie kwestionuje zasady wyboru członków KRS większością trzech piątych głosów w Sejmie, o tyle nie chce się zgodzić na propozycję prezydenta, by – jeśli trzech piątych nie uda się zebrać – w kolejnym kroku wybierać według zasady: jeden poseł, jeden głos. W zamian partia proponowała własne rozwiązania: najpierw wybór większością kwalifikowaną trzech piątych głosów, a ostatecznie nawet większością zwykłą. W obu przypadkach każdy klub mógłby zgłosić najwyżej dziewięciu kandydatów na 15 członków KRS. To gwarantuje, że kandydaci wskazani przez PiS mieliby większość w nowej KRS, ale opozycja mogłaby wskazać sześciu członków. – Myślę, że każdy klub będzie mógł wskazać co najmniej jednego kandydata – mówi Stanisław Piotrowicz. To pozwoli uniknąć sytuacji, w której np. z 15 sędziów w KRS dziewięciu jest wskazanych przez PiS, a reszta przez klub Kukiz’15.
Już wiadomo, że – bez względu na konstrukcję tego przepisu – nie spodoba się on ani PO, ani Nowoczesnej. Oba kluby uważają bowiem, że zarówno wygaszenie kadencji obecnej KRS, jak i wybór nowego składu rady przez posłów, a nie sędziów są niezgodne z konstytucją.
Razem z ustawą o KRS ma być rozpatrywana prezydencka ustawa o Sądzie Najwyższym. Wprowadza ona regułę przechodzenia sędziów w stan spoczynku po osiągnięciu 65. roku życia, o ile na dłuższe pełnienie funkcji nie zgodzi się prezydent. To rozwiązanie spowoduje gruntowną wymianę składu. Z SN może odejść nawet 40 proc. obecnie orzekających sędziów na czele z I prezes Małgorzatą Gersdorf. Prezydent proponuje wprowadzenie izby dyscyplinarnej w SN oraz instytucji skargi nadzwyczajnej, którą można by wzruszać prawomocne orzeczenia. Do izby dyscyplinarnej oraz izby zajmującej się rozpatrywaniem skarg mieliby trafić ławnicy. Na główne rozwiązania jest zgoda, różnice zdań dotyczą szczegółów. Ze strony PiS pojawia się postulat, by wśród instytucji, które mogą wnosić skargę nadzwyczajną, był także prezydent. Kancelaria Andrzeja Dudy nie kwapi się do tego, argumentując, że prezydent nie może być stroną w takim postępowaniu.
Sam Andrzej Duda w wywiadzie dla DGP zapowiedział, że jeśli idee, które przedstawił w projektach, zostaną wypaczone, to ustawy zawetuje. PiS liczy jednak, że weta nie będzie. – Doszło do zbliżenia stanowisk. Sądzę, że uda się wypracować rozwiązania satysfakcjonujące obie strony – podkreśla Stanisław Piotrowicz.