To była rozpaczliwa próba powrotu do polityki krajowej i przykrycia niedawnej kompromitacji europosłów Platformy Obywatelskiej - tak oceniła wpis szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska na Twitterze szefowa kancelarii premiera Beata Kempa.

Donald Tusk napisał w niedzielę na swoim prywatnym koncie na Twitterze: "Alarm! Ostry spór z Ukrainą, izolacja w Unii Europejskiej, odejście od rządów prawa i niezawiłości sądów, atak na sektor pozarządowy i wolne media - strategia PiS czy plan Kremla? Zbyt podobne, by spać spokojnie".

Kempa pytana w TVP Info o ten wpis stwierdziła, że "w dużej polityce, jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o osobistą karierę".

- Ponadto, jeżeli w PE dochodzi do skandalicznego, kompromitującego głosowania poprzez członków ugrupowania, z którego wywodzi się Donald Tusk i z którego można powiedzieć, że chyba nigdy nie wyszedł, skoro ważą się losy jeśli idzie o Niemcy, bo tam trzeszczy w szwach, że być może dojdzie do wyborów - więc stąd ten stan niepewności u Donalda Tuska, który z tą stroną ma raczej bardzo dobre relacje, niekoniecznie zgodne z oczekiwaniami Polski - powiedziała Kempa.

Według niej, wpis szefa Rady Europejskiej to "rozpaczliwa próba powrotu do polityki krajowej" i może on być "spowodowany przez dwie kwestie".

- Pierwsza to chęć powrotu do tej dużej polityki za dwa lata, co prawda na spaloną ziemię, która została przygotowana w ramach wewnętrznych walk, którymi opozycja jest również zajęta - myślę tu o przewodniczącym PO Grzegorzu Schetynie. Druga to chęć (...) wykorzystania swojej ważnej funkcji, by głos PO wzmocnić, a jednocześnie przykryć jej kompromitację - oceniła szefowa kancelarii premiera.

- Uważam, że Tusk, jeśli już wystąpił z jakąś aktywnością na Twitterze, to powinien wezwać Grzegorza Schetynę, by wyrzucił za burtę swoich europosłów, którzy głosowali przeciwko interesowi Polski, przeciwko Polsce i Polakom i nie dopuścił do tego, by te osoby były ewentualnie umieszczane na listach - dodała Kempa.

Nawiązała do tego, że w ubiegłą środę Parlament Europejski przyjął rezolucję wzywającą polski rząd do przestrzegania postanowień dotyczących praworządności i praw podstawowych, zapisanych w traktatach. Europosłowie zainicjowali też własną procedurę zmierzającą do uruchomienia art. 7 Traktatu o UE wobec Polski. Przeciwko rezolucji głosowali europosłowie PiS, SLD wstrzymało się od głosu, eurodeputowani PSL nie wzięli udziału w głosowaniu. Większość PO wstrzymała się od głosu, ale sześciu europosłów poparło ten dokument.

Kempa podkreślała, że jej zdaniem polscy politycy powinni mimo dzielących ich różnic "nie wywoływać awantur na temat Polski", bo - jak mówiła - "cieszą się z tego ci, którzy źle życzą naszemu krajowi".