Ponad 43 tys. nielegalnych imigrantów zatrzymano od początku roku w pobliżu przejść granicznych z Włochami w departamencie Alp Nadmorskich na południu Francji. Policjanci są przekonani, że do końca grudnia liczba ta przekroczy 50 tys.

Według poniedziałkowego reportażu "Le Figaro" praktycznie wszyscy imigranci odsyłani są do Włoch. Pochodzą oni głównie z Afryki Subsaharyjskiej.

Regionalny dziennik "Nice-Matin" wskazuje na zwiększoną ostatnio liczbę migrantów na szlaku prowadzącym przez Tunezję. Według gazety w "tunezyjskiej fali migracyjnej" znalazło się wielu przestępców, ale udało się ją zatrzymać dzięki wysokim wyrokom, na jakie skazani zostali przemytnicy.

Z kolei reportaż nadany w piątek przez publiczne radio France Culture sugeruje, że policjanci i żandarmi nie przestrzegają prawa nakazującego przyjmowanie małoletnich i opiekę nad nimi. Prefekt departamentu Alp Wysokich zdecydowanie jednak to zdementował.

70 proc. nielegalnych imigrantów odsyłanych jest już z granicznej stacji kolejowej w Garavan, ale systematyczne kontrole przeprowadzane są również o wiele dalej na trasie - wskazuje "Le Figaro". Francuska gazeta opisuje przypadek zawrócenia młodego Afrykańczyka bez dokumentów z dworca w Cannes, ok. 75 km od granicy z Włochami.

Funkcjonariusze kolejowej brygady policyjnej skarżą się, że "od kilku tygodni pogarszają się warunki kontroli, a nielegalni imigranci o wiele częściej stawiają się policjantom" – paryski dziennik cytuje majora Michela Prudenta. Jego zdaniem służby bezpieczeństwa konfiskują również "liczne fałszywe dokumenty".

"Średnio zatrzymujemy tysiąc osób tygodniowo, a codziennie wpada jeden przemytnik. Od początku roku zatrzymaliśmy już 300" – informuje policjant. Są to, jak twierdzi, głównie osoby pochodzące z Maghrebu, od lat mieszkające we Francji.

Na granicy pociągi są bardzo skrzętnie przeglądane, gdyż imigranci chowają się w trudnych do przewidzenia i sprawdzenia miejscach, np. w ciasnych i pełnych przewodów pod napięciem szafkach technicznych. Rekordowo podczas jednej akcji zatrzymano 108 nielegalnych pasażerów.

Prefekt Alp Nadmorskich Georges-Francois Leclerc z naciskiem stwierdza, że "Francja nie może zmniejszyć czujności na swej południowej granicy, gdyż ponad 200 tys. nielegalnych imigrantów tłoczy się we włoskich ośrodkach i schroniskach w nadziei na dostanie się do Francji".

Jak podaje "Le Figaro", we włoskiej przygranicznej Ventimiglii wśród przybyszy z Maghrebu rozpoznano "pewną liczbę islamistów". Odrzucają oni wszelkie oferty pomocy, "niewątpliwie z obawy, że zostaną rozpoznani" – podaje dziennik, podkreślając, że w przeciwieństwie do przybyszy z Afryki Subsaharyjskiej, których odciski palców pobrane były we włoskich tzw. hotspotach (punktach rejestracji), ci ludzie nie byli odnotowani, "co świadczy o ich całkowicie tajnym przybyciu do Europy".

Autor reportażu w "Le Figaro" nie ukrywa obaw wobec naporu migracyjnego i zastanawia się w konkluzji, "jak długo jeszcze będzie mogła bronić się południowa granica".

Teoretycznie, jeżeli nielegalnie przekraczający granicę cudzoziemiec oświadcza, że nie ma 18 lat, funkcjonariusze zobowiązani są wpuścić go na terytorium Francji i zagwarantować mu opiekę, do momentu ustalenia jego rzeczywistego wieku.

W piątek radio France Culture nadało reportaż nagrany w departamencie Alp Wysokich, sąsiadującym z Alpami Nadmorskimi. Jego autor Raphael Krafft towarzyszył dwóm osobom, które "ratowały migrantów", przekraczających "zaśnieżony szczyt Echelle (1760 m n.p.m.)".

Czterech przemarzniętych - jak podał autor - chłopców z Gwinei i Senegalu wzięto do samochodów, które zatrzymane zostały przez żandarmów przed wjazdem do najbliższej wioski. Choć miejscowi przemytnicy i dziennikarz powiedzieli żandarmom, że są to "dzieci w niebezpieczeństwie", funkcjonariusze zabrali Afrykanów i – jak opowiedzieli później przez telefon migranci – bez picia i jedzenia odstawili ich na granicę włoską w górach.

Jak wskazują francuscy dziennikarze, władze w Paryżu, prowadząc humanitarną narrację i twierdząc, że Francja była i pozostanie ziemią azylu dla krzywdzonych i prześladowanych, robią wszystko, by wstrzymać napływ afrykańskich i azjatyckich migrantów.