Głos premier Beaty Szydło, która na szczycie UE w Goeteborgu piętnowała ekstremistów z Marszu Niepodległości, jest znacznie lepszym głosem niż początkowa próba obrony tego, co się na nim wydarzyło - powiedział szef Rady Europejskiej Donald Tusk.

Szefowa rządu poruszyła ten temat na spotkaniu przywódców unijnych w kontekście rezolucji, jaką na temat Polski przyjął Parlament Europejski. Tusk relacjonował, że szefowa rządu odniosła się do sprawy w trakcie rozmowy unijnych przywódców na temat edukacji i kultury. Jak mówił, nie wywołało to "żadnej dyskusji, kontrowersji czy zainteresowania". - Było to oświadczenie, a następnie pozostali liderzy kontynuowali dyskusje na temat kultury i edukacji, bo taki był temat tego spotkania - powiedział PAP i TVN24 w Goeteborgu Tusk.

Jego zdaniem wokół rezolucji PE narosło wiele nieporozumień, także o charakterze formalnym i politycznym. - Mówiąc krótko, jeśli chodzi o ekscesy w czasie Marszu Niepodległości widocznych i licznych grup, to one przyniosły Polsce wyjątkowe szkody, jeśli chodzi o reputację i dobre imię Polski. Właściwie o tym pani premier dziś wspomniała, broniąc Marszu Niepodległości i piętnując równocześnie ekstremistów, którzy brali w tym marszu udział - zaznaczył. - To jest moim zdaniem znacznie lepszy głos niż początkowa próba obrony tego, co się wydarzyło w czasie Marszu Niepodległości - dodał.

Przypomniał jednocześnie, że Parlament Europejski debatował nie na temat Marszu Niepodległości, tylko naruszania praworządności w Polsce. Jego zdaniem w tym temacie rząd PiS-u ma znacznie mniej argumentów na obronę swojej polityki. - Istotą problemu jest to, że mamy do czynienia w opinii w UE, a przynajmniej w zdecydowanej większości państw i środowisk w UE, z pewnymi niepokojącymi zdarzeniami, autoryzowanymi czy organizowanymi przez rząd - oświadczył były premier.

Krytykował jednocześnie wypowiedzi polityków PiS oraz niektórych komentatorów, którzy negatywnie oceniali zachowanie eurodeputowanych Platformy Obywatelskiej głosujących za rezolucją PE w sprawie praworządności w Polsce.

- Niektóre sformułowania w ustach parlamentarzystów partii rządzącej, a także niektórych komentatorów, są równie haniebne, jak niektóre wydarzenia, które miały miejsce w Warszawie w czasie marszu narodowców - powiedział Tusk.

To nawiązanie m.in. do słów szefa klubu PiS Ryszarda Terleckiego, który mówił, że to skandal, że część europosłów głosowała przeciwko własnej ojczyźnie, opowiadając się za przyjęciem przez PE rezolucji w sprawie Polski. Sugerował im, żeby kandydowali z Niemiec lub Belgii.

Tusk mówił, że chciałby namówić polski rząd, by nie traktował UE jako wroga. - Nie zgadzam się z tym, co robią, ale bardzo bym chciał, żeby skutecznie bronili polskich interesów, a to będzie wynikało wyłącznie z jednej zasady: traktujcie UE jako swoje naturalne środowisko - powiedział.

Jak zaznaczył, Polska nie ma innego miejsca niż Europa i "nie powinna traktować UE jako wroga, przeciwko któremu trzeba naprężać muskuły". - Jeśli zwracamy dziś w Europie uwagę na to, co złego się dzieje w różnych miejscach w Europie, także w Warszawie, to warto o tym poważnie rozmawiać, a nie obrażać się na rzeczywistość - ocenił szef Rady Europejskiej.

PE przyjął w środę rezolucję wzywającą polski rząd do przestrzegania postanowień dotyczących praworządności i praw podstawowych, zapisanych w traktatach. Europosłowie zainicjowali też własną procedurę zmierzającą do uruchomienia art. 7 traktatu wobec Polski.

Wiele kontrowersji wywołały też zapisy rezolucji i głosy w debacie dotyczące Marszu Niepodległości. Szef liberałów w Parlamencie Europejskim Guy Verhofstadt mówił np., że na ulicach Warszawy "odbył się 60-tysięczny marsz faszystów".

Była to reakcja na prezentowane na nim transparenty, m.in. "Europa będzie biała albo bezludna", "Biała Europa braterskich narodów". Polskie władze potępiły takie incydenty, wskazując, że były one marginesem podczas marszu. Nie wykluczono też prowokacji.