Realna percepcja Polski z zewnątrz opiera się bardziej o wyniki makroekonomiczne czy wybory inwestycyjne światowych graczy, niż o gazetowe nagłówki – akcentowała w piątek na Kongresie 590 w Jasionce pod Rzeszowem wiceminister rozwoju Jadwiga Emilewicz.

Wiceminister wzięła tam udział m.in. w dyskusji nt. narodowości kapitału. Odpowiadając na pytanie, jak przedstawiciele np. światowego biznesu postrzegają dziś Polskę zaznaczyła, że odpowiada w „trudnym tygodniu (...) rozpoczętym dość niefortunną lawiną opisów dotyczących tego, co się w Polsce wydarzyło w ub. sobotę”.

Nawiązując do swojej, zakończonej właśnie, związanej m.in. z cyberbezpieczeństwem wizyty w Izraelu – pierwszym światowym mocarstwie w tym obszarze, wiceminister podkreśliła, że wizyta ta była ciekawa nie tylko z perspektywy spotkań z przedstawicielami rządu czy biznesu, ale też z mediami. „Ta percepcja (Polski – PAP) jest naprawdę bardzo dobra. Tak, jak my mówimy, że nie ma zgody i przyzwolenia politycznego na incydenty ksenofobiczne i rasistowskie w Polsce – i kropka: to zdanie na pewno w Izraelu wszyscy rozumieją” - oceniła.

„Jesteśmy jednym z (ich – PAP) strategicznych partnerów i to jest dobre partnerstwo” - wskazała Emilewicz podkreślając, że Polska jest w nim, a także szeregu innych takich partnerstw, postrzegana przede wszystkim przez pryzmat danych makroekonomicznych, a także decyzji zagranicznych partnerów o inwestycjach w Polsce.

Mówiła przy tym o różnicach prognoz agencji ratingowych dotyczących Polski z przełomu 2015-16 i dzisiejszych, a także o obszarach, w których Polska jest zapraszana do dyskusji „nie ulegając tej narracji, która być może najczęściej przebija się do naszej świadomości”. Wskazała też na swój niedawny udział w spotkaniu dot. przemysłu bateryjnego w Europie - na zaproszenie komisarza ds. unii energetycznej Marosza Szefczovicza.

„Tu jesteśmy postrzegani - poprzez politykę rządu wspierania elektromobilności – jako istotny partner w budowaniu tych kompetencji” - oceniła. „Taka jest dziś realna percepcja – nie ta z pierwszej strony gazety czy z serwisu telewizyjnego, z pierwszych 30 sekund” - dodała.

Uznała też, że na poziomie społecznym owo postrzeganie najlepiej jest widoczne w sprzedaży biletów na nowych połączeniach LOT-u z Izraela do Rzeszowa, Lublina i Warszawy. „Wszystkie są pełne w obydwie strony osób nie takich, jakie przylatywały do Polski w ciągu ostatnich 15-20 lat - tylko na kluczowe wydarzenia rocznicowe związane z powstaniem w getcie warszawskim czy z Marszem Żywych, ale to jest nowe pokolenie, które chce przyjeżdżać, które wypytuje, gdzie warto pójść, spędzić czas, nie tylko w miejscach pamięci” - zaakcentowała Emilewicz.

Odnosząc się do tematu panelu – narodowości kapitału – i nawiązując do powtarzanej przez wicepremiera Mateusza Morawieckiego metafory „przedsiębiorczego państwa” wiceminister zaakcentowała, że nie chodzi o państwo, które jedynie posiada różne środki, lecz takie, które potrafi robić roztropne inwestycje i tworzy roztropne regulacje dla mobilizacji kapitału indywidualnego.

Przytoczyła przy tym przykłady rozwiązań upowszechnionych dzięki przedsiębiorczemu państwu. „Rzeczy, które mamy dziś w smartfonach w naszych kieszeniach powstały źródłowo za pieniądze dedykowane na badania i rozwój przez agencję rządową Stanów Zjednoczonych, co nie znaczy, że ich właścicielem jest rząd Stanów Zjednoczonych” - przypomniała.

„Inteligentne, przedsiębiorcze państwo inwestujące roztropnie środki publiczne i modelujące w taki sposób, aby przedsiębiorcy chcieli również takie inwestycje wykonywać, to jest nasza podstawowa rola” - zaakcentowała Emilewicz wskazując, że samo posiadanie „sreber rodowych” nie jest wystarczającym uzasadnieniem. „Nie tylko mieć, ale wiedzieć, co się chce z tym tak naprawdę zrobić, co się chce osiągnąć” - zaznaczyła.

Mówiąc o tworzeniu polityki zakupowej państwa – w kontekście m.in. prac nad nową ustawą o zamówieniach publicznych – a także związanym z tym kształtowaniem nastrojów konsumenckich wiceminister wskazała, że w budowaniu kapitału, który ma narodowość celem jest podejmowanie decyzji na podstawie uzasadnienia nie tyle: +dobre, bo polskie+, lecz +dobre i polskie+”.

Jednocześnie zaznaczyła, że kapitał obcy na polskim rynku jest potrzebny. „Wyprzedaż na wielu obszarach była prowadzona na pewno nieroztropnie, zwłaszcza że - gdy my w wielu obszarach segmentowaliśmy rynek - świat globalny budował duże korporacje” - zastrzegła.

„Ale w wielu obszarach pojawienie się globalnych graczy z najwyższej półki spowodowało, że wokół pojawiło się wiele firm dostarczających najbardziej zaawansowane technologicznie rozwiązania. Dzięki temu zmieniliśmy w wielu obszarach kulturę prowadzenia działalności gospodarczej” - podkreśliła.

W tym kontekście wiceminister zaznaczyła, że prowadząc roztropną politykę państwo przedsiębiorcze jest otwarte na kapitał zagraniczny, ale wiedząc, po co go wpuszcza i stawia warunki związane ze swoimi sprecyzowanymi oczekiwaniami.

„To jest coś, co nam dzisiaj przyświeca – coś, co chcemy realizować, jednocześnie ucząc się od naszych zachodnich sąsiadów, że jednolity europejski rynek może polegać również na tym, że np. okna (polskiego producenta - PAP) nie są wpuszczanie do niemieckiej sieci dystrybucyjnej. Trzeba zastanowić się, skoro mamy pewne przewagi konkurencyjne i pewne branże, które u nas są po prostu lepsze, jak zrobić, aby nie dawać innym, którzy chcą u nas prowadzić działalność lepszych warunków niż te, które stawiamy naszym lokalnym (podmiotom – PAP) – podsumowała Emilewicz.(PAP)

autor: Mateusz Babak

edytor: Marek Michałowski